Z gotowym kubkiem w jednej dłoni i z własnoręcznie robionymi ciasteczkami w drugiej ruszyłam w stronę gabinetu, by zaraz zapukać w drzwi. Przez dosłownie pięć sekund panowała cisza, ale w końcu drzwi uchyliły się i stanął w nich zmęczony Ezekiel.
– Przepraszam jeśli przeszkadzam, ale Elisabeth już śpi, a ja stwierdziłam, że przyda ci się trochę wzmocnienia przed kolejnymi godzinami pracy – posłałam mu swój najlepszy uśmiech i z satysfakcją odkryłam jak na jego twarz wkradają się dwie czerwone plamy.
– Zapraszam – przesunął się w drzwiach, z czego od razu skorzystałam. W pokoju było skromnie. Jedynie duże, machoniowe biurko z kupą papierów na nim, obrotowe krzesło, szafka wypełniona książkami oraz mała, ale z wyglądu wygodna kanapa.
– Mam nadzieję, że ci posmakują.
– A jest inna możliwość? Jesteś cudownym kucharzem! – zapewnił gorliwie, co mnie zawstydziło. By to ukryć podeszłam do reguły i zaczęłam przeglądać książki.
– Czytasz coś innego poza prawem? – zerknęłam na mężczyznę, ale ten wzruszył jedynie ramionami, buzię mając już zapchaną ciastkiem. Przejechałam palcami po grzbietach, ale żadnej nie wyciągnęłam. Wątpiłam, że cokolwiek bym zrozumiała, a nie chciałam mu tu bardziej brudzić.
– Czasami – wyznał w końcu, gdy jego buzia była już pusta. – A co, chcesz mi coś polecić?
– Chcesz listę alfabetycznie czy chronologicznie? – zaśmiałam się z jego zdziwionej miny i usiadłam obok, zakładając nogę na nogę. – Dużo pracy ci zostało?
– Kilka papierów – przejechał dłonią po twarzy, a mi zrobiło się go szkoda. Wciąż był przystojny, nie, ale wyglądał zwyczajnie marnie. Nabrałam aż ochoty, by nakazać mu kąpiel i połóżenie się do łóżka, ale zdecydowanie byłoby to nie na miejscu. W końcu nie miał pięciu lat, a dwadzieścia osiem.
– Nie możesz dokończyć tego jutro? – spytałam niepewnie, a on niemal natychmiast pokręcił głową.
– Coś ty! Jutro będę miał tyle samo, jak nie o wiele więcej roboty.
– Nawet jeśli miałabym plany zostać prawniczką, ty byś mi to obrzydził – przyznałam szczerze, uśmiechając się szeroko.
– Zrobiłbym to nawet gdybym miał najlepszą pracę pod słońcem.
– Co? Dlaczego? – zmarszczyłam brwi i tym razem to mężczyzna uśmiechnął się szeroko i nad wyraz uroczo. A może tylko mi się tak zdawało?
Zabijasz mnie!
– Nie chciałbym stracić tak cudownej opiekunki dla Elisabeth – kurwa! Jakim cudem miałam się niby nie zawstydzić po takich słowach? – Aww, wyglądasz jak pomidorek!
– Przestań się śmiać! – przybliżyłam się, by uderzyć go mocno w ramię. – Ja ci nie wypominam, gdy czerwienisz się po moim słowach.
– Ponieważ tego nie robię.
– Taki pewny niby tego jesteś? Mam zrobić ci następnym razem zdjęcie? – uniosłam brew do góry, będąc absolutnie poważną. Naprawdę byłam gotowa zrobić mu to zdjęcie. I to wcale nie po to, by później się do niego ślinić. Wcale, a wcale. Nie istnieją na to dowody!
– O ile będziesz robić później do niego brzydkie rzeczy – wymruczał nagle, na co otworzyłam szeroko oczy i uchyliłam usta.
– Jesteś zmęczony. Zdecydowanie, wręcz padnięty. Powinieneś się przespać.
– I to ja jestem tym niegrzecznym? Właśnie proponujesz mi przespanie się ze sobą – puścił oczko, a ja byłam pewna, że rumieniec zszedł z policzków na szyję. Nienawidziłam, gdy ktoś zaczynał grać w moją grę. Mogłam flirtować i czułam się z tym genialnie, ale gdy ktoś robił to samo wobec mnie, nie wiedziałam jak na to reagować.
– Wcale nie! – obraziłam się jak jakieś dziecko, ale widząc jego zadowoloną minę, postanowiłam wziąć się w garść. – Ale jeśli tak bardzo nalegasz... – przybliżyłam się, oblizując kokieteryjnie usta. Oparłam dłoń o wewnętrzną stronę jego uda i ścisnęłam.
– Abigail! – stwierdził ostrzegawczo. Z jakichś dziwnych powodów rozbawienie przeszło w coś o wiele poważniejszego. Głupi uśmiech zszedł mi z twarzy. Mimowolnie zerknęłam na jego lekko rozchylone usta. Serce zabiło mocniej, gdy przypomniałam sobie nasz poprzedni pocałunek. Przyjemne dreszcze przeszły po plecach, a gorąco rozsadziło podbrzusze.
– Ezekiel? – nie chciałam, by brzmiało to pytanie, ale dokładnie tak się stało. Mężczyzna mruknął coś, a ja w końcu uniosłam wzrok do jego oczu. Wcale nie były ciemniejsze jak to piszą w książkach. Ale biło z nich coś, co nie pozwalało oderwać wzroku. Nachyliłam się w jego stronę, chcąc zakosztować warg, ale on odsunął się gwałtownie.
– Przepraszam! – wyrzucił z siebie niczym z karabinu.
– Jest w porządku! Również przepraszam i zostawię cię samego, byś mógł dokończyć robotę – podniosłam się gwałtownie i zaczęłam wygładzać ubrania, ściągając również nieistniejący brud z bluzki oraz spodni.
– Tak, tak będzie najlepiej. Zresztą, pewnie czeka na ciebie Edward – próbowałam złapać jego wzrok, ale on uparcie patrzył w podłogę. Gdyby była jakaś konkurencja w unikaniu czyjegoś spojrzenia, Ezekiel z pewnością zająłby pierwsze miejsce.
– Niekoniecznie. Śpi u Chrisa, ale to już nieważne. Lecę spać, nie przepracuj się. Idź spać przed dziewiątą – poczułam go jak dziecko i, by wyjść z zawstydzającej sytuacji, rzuciłam jeszcze krótkie dobranoc i uciekłam, ani razu nie oglądając się za siebie. Serce jeszcze dłuższą chwilę nie chciało się uspokoić, a zaśnięcie okazało się być niemożliwe.
CZYTASZ
Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE)
AdventureOpiekowanie się jedenastoletnim bratem powinno być łatwe, dlaczego więc świat Abigail Indigo był czystym chaosem? Straciła pracę, jej brat, co chwilę wpadał w tarapaty, a na dodatek trafiła na osoby, które chciały robić jej ciągle pod górkę. Ale kie...