W poniedziałkowy poranek stawiając się rano w pracy miałam wiele nadziei, które runęły, gdy tylko drzwi otworzyła Delilah, a nie Ezekiel. Utrzymując dobrą minę do złej gry, uśmiechnęłam się szeroko i po rozebraniu z ciuchów, udałam się do kuchni, by wstawić wodę.
- Pewnie zastanawiasz się gdzie Ezekiel? - Spytała. Uchyliłam usta, by odpowiedzieć, ale nie zdążyłam, ponieważ kontynuowała jakby nigdy nic. - Musiał dzisiaj szybciej wyjść. Dlatego to on odwiózł małą do szkoły, a ja postanowiłam na ciebie zaczekać.
- Rozumiem - odetchnęłam z ulgą, że mężczyzna mnie nie unikał i nie pojawiła się żadna chęć, by wycofać z naszego układu. Musiałam się z nim przespać! Głównie po to, by mieć pewność, że to co zaczęło się między nami budować to tylko i wyłącznie pożądanie.
Bo nie może być niczym więcej, prawda?
- Mam dzisiaj trochę wolnego, może potowarzyszę ci w sprzątaniu?
- O nie, nie, nie trzeba! - zaprzeczyłam od razu. - Posprzątam sama, ale z chęcią przyjmę twoją obecność. Zazwyczaj udaje mi się ogarnąć mieszkanie w ciągu godziny, dwóch, a później muszę myśleć co dalej ze sobą począć zanim przyjdzie czas na obiad.
- I co wtedy wymyślasz? - zalałam herbaty wrzątkiem i położyłam kubki na stole. Czując przeszywający wzrok na sobie, nie śmiałam zażartować, że zazwyczaj przeglądałam strony w internecie szukając idealnej sukienki na ślub z jej synem.
- Nadrabiam książki. Lub coś oglądam. Ewentualnie udaję, że jestem sławną piosenkarką i umiem śpiewać - kobieta zaśmiała się, a z niemałą satysfakcją odkryłam, że naprawdę ją to rozbawiło, a nie tylko udawała, by mnie nie urazić.
- Sąsiedzi się jeszcze nie skarżyli, więc nie może być aż tak źle.
- Uff - Udałam, że ścierałam niewidzialny pot z czoła. - Wybacz mi Delilah za to śmiałe pytanie, ale... Gdzie twój mąż? Nie pracuję tu może aż tak długo, ale nigdy nie odwiedził syna czy Eli.
- Kochana, robiłam zakłady z koleżankami kiedy w końcu o to spytasz - Puściła oczko, a mnie po raz kolejny zdziwiło jak bardzo nie można oceniać książki po okładce. Gdybym zauważyła ją na ulicy, w życiu bym nie pomyślała, że była tak wyluzowana. - Pół roku temu wyprowadził się, by zamieszkać z młodszą o prawie dwadzieścia lat kochanką.
- Dupek! Naprawdę ruszył za kamieniem, gdy miał w dłoniach taki diament?
- Jesteś urocza - machnęła ręką, zawstydzona.
- Umawiasz się z kimś? - nie wiem dlaczego o to spytałam, ale bardzo łatwo było się przy niej odprężyć i zapomnieć o różnicy wieku. Jedno było pewne, przyszła żona Ezekiela będzie miała teściową ideał.
- Nie - Zaprzeczyła o wiele za szybko, by było prawdą, więc uniosłam brew do góry, przekrzywiając głowę. - Jeszcze nie.
- A to co oznacza? Ktoś cię zaprosił na randkę?
- Jeśli powiesz to Ezekielowi, wszystkiego się wyprę! - Zaznaczyła, wytykając mnie palcem. Podniosłam ręce w obronnym geście. - Brat koleżanki spytał czy z nim nie wyjdę w środę, ale nie wiem... W moim wieku...
- Jakim twoim wieku? Kobieto, gdyby ktoś postanowił nas obok siebie, wszyscy by twierdzili, że to ja jestem starsza! - Wyrzuciłam z siebie szczerze. - Jeśli chcesz, zabiorę ze sobą Caroline i przyjedziemy ci pomóc.
- Zatrudnienie ciebie to był najlepszy pomysł mojego syna od dawna - zrobiło się goręcej, gdy tylko to usłyszałam.
Cholera, tylko nie zaczynaj nas swatać!
- Też się cieszę, że zostałam tu zatrudniona. A teraz nie wywijaj się od odpowiedzi i daj adres!
- Mam twój numer, napiszę ci wszystko sms'em. Tylko ostrzegam, nie byłam na randce od ponad dwudziestu lat.
- To w niczym nie przeszkadza, Caroline nadrabiała za nas obie zanim usidlił ją James - uśmiechnęłam się szeroko, puszczając oczko. W głowie zaczęły przewijać się ciuchy, w których Delilah wyglądałaby idealnie, ale do wszystkiego potrzebowałabym jeszcze zobaczyć jej szafę. Jedno było pewne, będzie wyglądać genialnie!
CZYTASZ
Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE)
AbenteuerOpiekowanie się jedenastoletnim bratem powinno być łatwe, dlaczego więc świat Abigail Indigo był czystym chaosem? Straciła pracę, jej brat, co chwilę wpadał w tarapaty, a na dodatek trafiła na osoby, które chciały robić jej ciągle pod górkę. Ale kie...