Gdy tylko usłyszałam samochód na podjeździe, wyszłam na zewnątrz. Pomimo piżamy oraz puszystego szlafroka, nie było mi ciepło. Po plecach od razu przeszedł dreszcz, a na całym ciele pojawiły się ciarki. Edward wyszedł z samochodu jako pierwszy i zaraz za nim pojawił się Ezekiel. Trudno było stwierdzić, który miał bardziej zbolałą minę. Obu mogłabym współczuć, gdyby nie powaga tej sytuacji.
– Do pokoju, w tej chwili. Odrób lekcje i idź spać, bo jutro masz do szkoły.
– Abigail...
– Już! – krzyknęłam, tracąc całkowicie cierpliwość. Edward zacisnął usta, ale najwyraźniej zauważył, że nie warto się kłócić, ponieważ pożegnał się tylko cicho z mężczyzną i zniknął za drzwiami.
– Przepraszam – Brunet wykonał krok do przodu, ale cofnęłam się. Chciałam być na niego zła, a wiedziałam, że jego dotyk mógłby to szybko zmienić.
– Przestań przepraszać, nic już to i tak nie zmieni. Wiedziałeś, że jestem zła na Edwarda za kłamstwa, a sam bez zawahania zrobiłeś dokładnie to samo.
– Gdybym odmówił, straciłbym jego zaufanie.
– Jesteś w związku z nim czy ze mną? To chyba mną powinieneś się przejmować, to moje zaufanie każdego dnia powinieneś zdobywać! – warknęłam, zaciskając mocniej dłonie na szlafroku.
– I będę to robić. Abigail, proszę...
– Pojawię się jutro w pracy, ponieważ nie łączę problemów osobistych z zawodowymi, ale jeśli powiesz cokolwiek niezwiązanego z moją pracą, wezmę wolne na kilka dni i zastanowię się czy w ogóle wrócić. Rozumiemy się?
– Tak, ale...
– Do widzenia, Panie Cloud – uśmiechnęłam się gorzko i weszłam do środka, zamykając mu drzwi praktycznie na twarzy. Oparłam się o nie i wzięłam kilka głębokich oddechów. Zachowanie się w ten sposób wyczerpało resztki sił, które pozostały. Przekręciłam klucz i poszłam do pokoju, zamykając się w nim. Specjalnie zignorowałam Edwarda, który wypowiedział moje imię. Nie chciałam się z nim więcej kłócić, więc zdecydowanie rozmowa nie powinna odbyć się dzisiaj.
***
Ignorowanie młodego okazało się być trudne, ale nie do niewykonania. Podrzuciłam go do szkoły, przypomniałam, że odbierze go sąsiadka i nie pozwalając się pocałować w czoło, poczekałam aż wyjdzie z samochodu, by odjechać. Starałam się nie patrzeć na jego zranioną twarz, gdy zakazałam mu typowego dla nas gestu pożegnania, ale tylko to mogło dokładnie ukazać mu, jak bardzo przesadził wczorajszego dnia.
Mogłam zapomnieć o kłamstwach, ale już nigdy z głowy nie wyjdą te przykre słowa, które padły z jego ust. Jak mógł dwa razy wspomnieć o tym, że zabiłam tatę? Sam niejednokrotnie musiał uspokajać mnie w nocy, gdy obudziłam się z kolejnego koszmaru. To było dla niego za mało? Co jeszcze musiałam zrobić, by zostały zapomniane grzechy przeszłości?
– Cześć, Abigail.
Kurwa, miałeś być w pracy.
– Dzień dobry, panie Cloud – Odpowiedziałam z wysoko uniesioną głową. Patrzyłam mu też prosto w oczy, ponieważ to jemu powinno być głupio, a nie mnie. I z tego co widziałam, było. Przepuścił mnie w drzwiach i obserwował jak się rozbierałam.
– Porozmawiajmy, proszę... – Chwycił moją dłoń, tym samym zatrzymując w miejscu. Po plecach przeszedł dreszcz. Mimowolnie zapragnęłam wtulić się w jego umięśnione ciało i zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło. Nie mogłam jednak tego zrobić. A przede wszystkim, nie chciałam.
– Czy temat, który chcesz poruszyć związany jest z Elisabeth?
– Dobrze wiesz, że nie.
– Więc nie mamy o czym rozmawiać. Chyba, że już teraz mam ubrać się i wyjść? – mężczyzna skrzywił się, ale w końcu zabrał dłoń i pokręcił głową. – Tak też myślałam. Idę sprzątać, a Panu życzę miłego dnia w pracy – Uśmiechnęłam się nieszczerze i ruszyłam w stronę kuchni. O dziwo Ezekiel nie wyszedł, a zamknął się w gabinecie, nie powstrzymując się przed posłaniem w moim kierunku ostatniego, długiego spojrzenia.
To będzie naprawdę długi dzień.
CZYTASZ
Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE)
AdventureOpiekowanie się jedenastoletnim bratem powinno być łatwe, dlaczego więc świat Abigail Indigo był czystym chaosem? Straciła pracę, jej brat, co chwilę wpadał w tarapaty, a na dodatek trafiła na osoby, które chciały robić jej ciągle pod górkę. Ale kie...