17.

6.6K 230 9
                                    

– Cholera! – przeklnęłam głośno, wsadzając palca wskazującego lewej dłoni pod zimną wodę.

– Co znowu zrobiłaś? – odezwał się z głośnika rozbawiony głos Caroline. Cieszyłam się, że to nie była rozmowa przez messengera, ponieważ w innym wypadku wkurzyłaby się na to, że przewracałam na nią oczami.

– Dotknęłam garnka. Zresztą, nieważne – zbyłam to, ponieważ na ten temat mogłaby powstać cała książka. Niby umiałam się bić. Niby trenowałam sztuki walki. Ale to nie zmieniało faktu, że w codziennym życiu byłam niezłą łamagą.

– Masz rację. Ważniejsze jest to, byś powiedziała mi jak tam było na drugiej randce! – pisnęła niczym trzynastoletnia dziewczynka i choć jej nie widziałam, mogłam przysiąść na wszystko, że podskoczyła w miejscu.

– A jak miało być? Skopałam mu tyłek, a następnie zaprosiłam do siebie na oglądanie filmów. Obżeralismy się niezdrowym jedzeniem do wieczora.

– Okej. I?

– I nic – Westchnęłam ciężko. Wytarłam dłonie i zakleiłam palca, na którym pojawiły się czerwone ślady. Niewątpliwie z czasem będzie tam brzydki pęcherz. – Nie wiem co się dzieje. I szczerze nie oczekiwałam niczego, ale pożegnał się ze mną żółwikiem. Żółwikiem, rozumiesz?! – Wykrzyczałam rozgoryczona.

– Niedobrze – przyznała po chwilowej ciszy. W tle słyszałam głośny dźwięk telewizora, ale na pierwszy plan wysuwał się ekspres do kawy, więc blondyna niewątpliwie znajdowała się w kuchni. – Ale nie ma co chłopaka od razu skreślać. Może rozkręca się dopiero na trzeciej randce.

– Tak, pewnie masz rację. Chociaż prędzej zostanę na nowo dziewicą niż on odważy się na coś więcej poza przytuleniem– prychnęłam, a wątpliwości nie opuściły mnie nawet na kilka sekund. Wzięłam się za smażenie mięsa, gdy usłyszałam samochód. – Chyba ktoś przyjechał.

– Spodziewasz się kogoś? – pokręciłam głową, ruszając w stronę okna skierowanego na ulicę. Odetchnęłam z ulgą zauważając, że to tylko Ezekiel. – Halo?

– To Ezekiel. Muszę kończyć, odezwę się później, kocham – zakończyłam połączenie, zanim kobieta zdążyła zaprotestować. Nim schowałam telefon do kieszeni, drzwi już się otwierały. Ezekiel uśmiechnął się, gdy tylko mnie dostrzegł.

– Cześć – mężczyzna zbliżył się i czego się totalnie nie spodziewałam, dotknął dolnej wargi. – Jesteś pewna, że nikt cię nie pobił? Możemy zgłosić to na policję – miałam problemy z rozumieniem słów. Serce biło mi tak szybko, że jedynie modliłam się, by czasami tego nie usłyszał.

Opanuj się!

– Jestem pewna. Tak, jak ci mówiłam, to był jedynie sparing. I hej tak w ogóle – odpowiedziałam miękko, rumieniąc się jeszcze bardziej niż przedtem. – Co tu robisz? Nie powinieneś być w pracy? – zmieniłam temat, robiąc krok do tyłu. Potrzebowałam przestrzeni, by mózg mógł na nowo funkcjonować. Mężczyzna przyglądał mi się czujnie, ale w końcu odpuścił przesłuchanie, odpowiadając.

– Jestem – Zmarszczyłam brwi. – Co robisz na obiad? – dodał jakby nigdy nic, ruszając w stronę kuchni. Poczłapałam za nim, nie mając za bardzo innego wyjścia.

– Ziemniaki i mięso. Nie miałam pomysłu – wzruszyłam ramionami, ale jego twarz tak się rozjaśniła, że trudno było nie mieć wyrzutów sumienia, że byłam sobą nawet przez moment zawiedziona.

– Pychota! Pomóc ci w czymś?

– Nie, nie trzeba. Umyj dłonie i usiądź grzecznie, zaraz wszystko będzie gotowe do podania – zerknęłam na zegarek i ucieszyłam się zauważając, że po Elisabeth musiałam wyjechać dopiero za pół godziny. Od pocałunku szukałam okazji, by zostać z nim sam na sam. Oczywiście nie spodziewałam się żadnego wytłumaczenia.

Był pijany, zapewne nawet nie myślał nad tym, co robił. Zresztą... Był mężczyzną i miał swoje potrzeby. Skromnie czy nie, uważałam się za ładną kobietę, zadbaną z krągłościami tam, gdzie trzeba, więc wcale mnie nie dziwiło, że w jakimś stopniu go pociągałam. Nie wiedziałam jednak co z tym zrobić. Był moim szefem. I nie miałam absolutnie żadnych chęci, by stracić tę pracę.

– Spalisz zaraz mięso – usłyszałam za sobą łagodny głos, na co podskoczyłam. Ściągnęłam patelnię, przewróciłam kotlety na drugą stronę i odstawiałam z powrotem.

– Dziękuję za czujność – Ezekiel uśmiechnął się jedynie, siadając przy stole. Odepchnęłam od siebie wszelakie myśli, postanawiając, że na to przyjdzie czas wieczorem w wannie i przed snem. Kilka minut później podawałam mężczyźnie obiad, życząc smacznego.

– Ty nie jesz?

– Za dwadzieścia minut muszę być po Eli. Zjem razem z nią.

– W porządku – kiwnął głową, zabierając się za kartofle. Przyglądałam mu się czujnie, popijając kawę. Ezekiel przyjemnie pieścił ego, gdy tak wsuwał w siebie kolejne porcje w zastraszająco szybkim tempie.

– Udławisz się – stwierdziłam w końcu ze śmiechem. Na twarzy bruneta pojawiły się dwa, słodkie rumieńce.

– Przepraszam – wymruczał, gdy tylko przełknął. Po plecach przeszedł mi deszcz. I dokładnie jego, plus kilku jeszcze reakcji brakowało przy Matthiasie. Tylko dlaczego? Dlaczego nie mogłam czuć się tak przy mężczyźnie, który był idealnym kandydatem na męża?

– Nie masz za co. Cieszę się, że ci tak smakuje – puściłam mu oczko, nie mogąc się powstrzymać. Ezekiel spuścił wzrok na dłonie, a mnie po raz kolejny zadziwiło jak różny był od swojej pijanej wersji. Czy przed seksem także musiał sobie łyknąć? Pokręciłam głową, czując jak to ja teraz się zawstydziłam. Zauważając, że talerz był pusty, zabrałam go i wstawiłam do zlewu z myślą, że jak wrócę to umyję. – Będę się zbierać, nie chcę się spóźnić. Zostajesz?

– Tak, ale będę w gabinecie. Nie mów o tym proszę Elisabeth bo od razu będzie chciała do mnie przyjść, a ja muszę coś pilnie skończyć.

– Możesz na mnie liczyć – zasalutowałam i z cichym śmiechem, odprowadzana wzrokiem, ruszyłam w stronę wyjścia. Gdyby tylko jeszcze wyrzucenie go z głowy było tak proste jak odejście...

###
Wiem, wiem, rozdział jest krótki, ale ja naprawdę nie umiem pisać długich rozdziałów, by nie wyszło mdło i, bym się ciągle nie zaczęła powtarzać 🥺  Dlatego by to chociaż trochę zrekompensować, będę dodawała trzy rozdziały w tygodniu. Pasuje wam bardziej czwartek, wtorek czy sobota? 😏
Dziękuję za komentarze oraz polubienia, dzięki wam pisze mi się przyjemniej ❤️

Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz