Ezekiel
Czujnym wzrokiem obserwowałem Abigail i to, jak witała się z wieloma osobami. Zachowywała się jakby została wychowana w takim towarzystwie. Co chwilę zasłaniała usta dłonią, śmiejąc się uroczo. Wyglądała pięknie. Nie żeby w inne dni było inaczej, po prostu... Po prostu dzisiaj po raz pierwszy pozwoliłem sobie przyznać się do tego, że ją kochałem. A ta miłość dodawała skrzydeł.
Doskonale pamiętałem jak opowiadałem jej o Nathalie i o tym jak od pierwszego spojrzenia wiedziałem, że zostanie moją żoną. Co jednak pozostawało przed Abigail wciąż zagadką to to, że i przy niej miałem to samo przeczucie. Dokładnie dlatego ją zatrudniłem. Zwyczajnie czułem, że mogła pomóc mi wyjść z dziwnego otępienia, w które popadłem po śmierci żony. I nie myliłem się. Tylko ona była o wiele trudniejsza w obyciu niżeli Nathalie.
– Wszystko w porządku, Ez? – drobna dłoń wylądowała na ramieniu, odciągając tym samym wzrok od Abigail.
– Pewnie – Uśmiechnąłem się, a Mia zmrużyła oczy.
– Widziałam jak na nią patrzyłeś. Jest śliczna. Masz do niej numer? – poruszyła brwiami, na co przewróciłem oczami.
– Mam, ale ci nie dam. Jej nie interesują kobiety w ten sposób.
– Nigdy nie może mieć pewności, póki nie spróbuję. – Normalnie lepiej przyjmowałem jej żarty, ale tym razem mnie lekko irytowała. I chyba to wyczuła, ponieważ pokręciła głową. – Przecież nie mówię poważnie. Wiem, że ją kochasz. To Abigail, nie?
– Mhm – Mruknąłem, wracając do niej spojrzeniem. Dokładnie wtedy nasz wzrok się złączył. Uśmiechnęła się lekko, chociaż nawet z tej odległości mogłem stwierdzić, że było to mniej szczere niż zazwyczaj. Mężczyzna stojący obok spytał ją o coś, na co kiwnęła głową i zaraz powędrowała z nim na parkiet. Nogi niosły mnie w ich stronę, ale zaparłem się, postanawiając dać jej trochę przestrzeni. Co jednak nie zmieniało faktu, że stawałem zawsze tak, by mieć ją na oku. Przezorny zawsze ubezpieczony.
– Zachowujesz się jak cholerny stalker. Kto by pomyślał, że wielki pan Ezekiel zakocha się w kimś bez pamięci?
– Mia, daj sobie już spokój. Nie mam ochoty na nasze wieczne przekomarzania.
– No tak, bo jeszcze Abigail wyjdzie z jakimś przystojniakiem i zdradzi cię w męskiej toalecie. To ma sens. – Żołądek od razu zasunął się w supeł, chociaż rozum dobrze wiedział, że kobieta nie była do tego zdolna. Brzydziła się zdrady. To jedno było pewne jak słońce. – Boże, jesteś beznadziejnym przypadkiem. Idę się napić, na trzeźwo tego nie zniosę.
– Powiedz po prostu, że alkoholiczka w tobie się uruchomiła i musisz ją udobruchać.
– Musisz mnie tak obnażać? – puściła oczko i nie czekając na odpowiedź, zniknęła w tłumie. Pokręciłem głową na głupotę przyjaciółki. Kiedy wróciłem wzrokiem do Abigail, zaczerpnąłem mocno powietrza. Brunetka wylała jakiemuś mężczyźnie szampana prosto w twarz i tłumaczyła coś z zaciętą miną. Od razu ruszyłem w ich stronę, ale zanim tam dotarłem, Abigail i ten facet zniknęli za drzwiami, wychodząc tym samym na zewnątrz. A za nimi kilka osób, ze mną depczącym im po piętach.
– Naprawdę uważasz, że sobie na to nie zasłużyłeś? Obmacywałeś tamtą kelnerkę i to ewidentnie, gdy sobie tego nie życzyła! – podniesiony głos Indigo słychać było już z daleka.
– A skąd ta pewność, że sobie tego nie życzyła? Spytałaś ją o to? – kpiący głos nawet mi działał na nerwy. Przepchnąłem się przez spory tłum i zauważyłem, że twarz Abigail była czerwona ze złości.
– Może stąd, że próbowała ci się wyrwać, a w oczach miała łzy? Skończ pierdolić i po prostu przyjmij do świadomości, że nie jesteś pieprzonym Bogiem, za którym latają wszystkie kobiety. Masz za mało centymetrów w spodniach i dlatego próbujesz dowartościować ego? A może jakaś kobieta przejrzała na oczy i cię w końcu rzuciła, nie mogąc żyć dłużej z takim burakiem? – uniosła brew do góry i zanim ktokolwiek zdążył zareagować, dłoń mężczyzny już wylądowała na twarzy niespodziewającej się kobiety.
Zanim zdążyłem to przemyśleć, już stawałem naprzeciwko niego i uderzałem go w twarz. Mężczyzna zachwiał się do tyłu i tylko dzięki pomocy kolegi ustał na nogach. Wokół nas zabrzmiał szum. Kilka osób nagrywało całe zdarzenie i choć normalnie bym się tym przejął, teraz miałem całą swoją nieskazitelną opinię głęboko w dupie. Chwyciłem Abigail pod ramię i pociągnąłem za sobą, przepychając się przez tłum.
– Ezekiel... – Wymruczała kobieta. Zerknąłem na nią, ale odezwałem się dopiero wtedy, gdy znaleźliśmy się we wnętrzu samochodu.
– Mocno cię boli? – położyłem delikatnie prawą dłoń na jej policzku i pogłaskałem. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się.
– Nie. Bardziej ucierpiała duma. Przecież wiesz, że mogłam skopać mu zadek. Dupek zaatakował z zaskoczenia. Następnym razem nie będzie już taki szczęśliwy. – Zaśmiałem się niekontrolowanie, ponieważ niczego innego się po niej nie spodziewałem. Zapiąłem pasy, odpaliłem samochód, wrzuciłem bieg i ruszyłem w drogę. – Gdzie jedziemy?
– Miałem trzymać spermę na później i ten czas chyba już nadszedł, nie uważasz? – kiwnęła głową, nawet nie próbując się sprzeczać. Na ustach błądził nikły uśmiech. I choć zazwyczaj jeździłem przepisowo, tym razem nie mogłem powstrzymać się przed złamaniem kilku praw.
CZYTASZ
Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE)
DobrodružnéOpiekowanie się jedenastoletnim bratem powinno być łatwe, dlaczego więc świat Abigail Indigo był czystym chaosem? Straciła pracę, jej brat, co chwilę wpadał w tarapaty, a na dodatek trafiła na osoby, które chciały robić jej ciągle pod górkę. Ale kie...