Cichy, jednostajny stukot dudnił w moich uszach nie pozwalając zmrużyć oka. Wygodne, jasne obicie fotela pasażera w terenowym samochodzie sunącym wzdłuż głównej, londyńskiej ulicy, choć miało pomóc mi w uspokojeniu myśli, tylko uwydatniło fakt, że moja psychika nie potrafi podnieść się z klęczków. Siedziałam zwinięta w kłębek, podciągając kolana po brodę i tępo wpatrując się w mijane kamienice, nie mając sił aby zacząć rozmowę. Tak naprawdę nie miałam sił na nic. Próbowałam skupić się na konkretnym wspomnieniu, by choć na moment opanować narastającą chęć rozklejenia się w towarzystwie Harry'ego.
Setki tysięcy razy właśnie w taki sposób wracałam do domu na weekend, podwożona przez szofera ojca. Hrabstwo Kent i tamtejsza szkoła dla dziewcząt nie leżały straszliwie daleko od ukochanej dzielnicy moich rodziców, w której spędzili większość życia. Czasami, po prostu tak jak teraz, opierałam brodę o kolana i liczyłam białe, przerywane linie. Pamiętałam też, że nie bardzo lubiłam powroty do domu. Głównie dlatego, że rzadko kogokolwiek można było w nim zastać. Nasza wiekowa kamienica cały dniami potrafiła świecić pustkami, nawet wtedy, gdy przyjeżdżałam z wizytą. Mama nie była wzorową opiekunką - w zasadzie nie była żadną opiekunką. Od pierwszych dni zajmowała się mną guwernantka, która zadbała o to bym miała jak najlepszy start w elitarnej szkole. Postarała się z całych sił, bo tata nigdy nie miał powodów do wstydu.
Panna DeLonge była opiekunką naszego rocznika. Odkąd pierwszy raz zobaczyłam ją na oczy, miałam nadzieję, że będzie chociażby o krztę bardziej opiekuńcza niż moja matka. Lubiła swój zawód - można było to dostrzec w sposobie prowadzenia zajęć. Opowiadała o ciekawych rzeczach, dzieci ją uwielbiały. Zawsze miałam słabość do jej długich, gęstych włosów, które miała w zwyczaju czesać w gruby warkocz. Uczyła nas manier. Ciągle powtarzała o tym co powinnyśmy robić, a co jest nam zabronione. Do dziś umiem dokładnie przytoczyć jej lekcje z których wyniosłam błędną wizję świata. Pani DeLonge wmawiała nam, że do mężczyzn należy odnosić się z szacunkiem, że najlepsze co nas może spotkać, to poznanie właściwego człowieka, z którym będziemy mogły spędzić resztę swoich dni, że należy aspirować do małżeństwa, że mamy być miłe, uczynne i pełne pokory. Za każdym razem zastanawiałam się, czego uczą chłopców - czy oni też powinni aspirować do małżeństwa, czy wpaja im się szacunek do kobiet, a może po prostu nie edukuje się ich w ogóle. Dopiero po wyjściu z tej zakłamanej szkoły zdałam sobie sprawę, że te wszystkie wzorce to jedynie pobożne życzenie starej panny, która tak naprawdę w ogóle nie znała życia.
I właśnie w tej chwili, dojeżdżając do nowego domu Stylesa, obarczałam Pannę DeLonge winą za to wszystko. Byłam zła, że pozwoliła mi naiwnie wierzyć, że znajomość pokory załatwi wszystkie sprawy, że bycie dobrą sprawi, że nie zaznam żadnego cierpienia. Miałam do niej żal, że zrobiła mi krzywdę swoimi wyssanymi z palca, formułkami, które nijak odnosiły się do prawdy.
Oczywiście, że nie miała wpływu na to okrutne pobicie. Ale mając punkt zaczepienia, jakąś, nawet najmniejszą nadzieję, że to nie ja zawiniłam, czułam się trochę lepiej. Mogłam próbować stanąć na nogi i stawiać kroki wprzód, a nie stać w miejscu jak przez ostatnie tygodnie.
- Stella. - Łagodny, zachrypnięty głos wyrwał mnie z rozmyślań. Powoli odwróciłam głowę w stronę kierowcy i napotkałam intensywną zieleń wpatrującą się w moją twarz. - Musisz to założyć, tak samo jak przy wyjściu ze szpitala, dobrze? - Podał mi jeden z ulubionych, czarnych kapeluszy i szerokie okulary.
Kiedy zrobił dokładnie to samo przed drzwiami wejściowymi do Izby Przyjęć, zastanawiałam się po co mi to, skoro na zewnątrz lało jak z cebra. Dopiero zderzając się z tłumem rozjuszonych obiektywów i krzyków próbujących choć na chwilę przebić się przez gąszcz tak samo spragnionych zainteresowania, dziennikarzy, zrozumiałam co Harry próbował robić. Był moim wybawcą.
CZYTASZ
AFTER START - H.S.
Fanfiction(opowiadanie zawieszone) Dokładnie rok po śmierci 1/5 One Direction Stella Cotfield powraca do toksycznej stolicy Wielkiej Brytanii - z nowym życiem, pomysłami i nowym uczuciem. Harry mieszkał tu jednak przez cały czas. Czy wspomnienia wygrają z roz...