Rozdział 1.10 - Osaczeni w płomieniach

22 0 0
                                    

I tak, gdy zazwyczaj na obozowisku panował spokój, teraz wybuchło straszliwe zamieszanie oraz okropny chaos. Przewodnicy bezskutecznie próbowali opanować spanikowanych nastolatków i podejmować prośby o pomoc w szukaniu Kasashii, ponieważ większość osób wcale nie wykazywało takiej inicjatywy. Były nawet takie przypadki, które w takiej sytuacji grały w „prawdę czy wyzwanie"; czyli na przykład Saira. Może ujmę to tak – ignorantami lub panikarzami byli prawie wszyscy poza Moną, Felixem i Usan. Niestety obawy niektórych osób wzrosły jeszcze bardziej, gdy zaczynało robić się przytłaczająco ciemno przez wielkie, ciężkie i ulewne chmury, zmierzające coraz bliżej pól namiotowych.

- To bez sensu – rzekł z rezygnacją do przewodniczki Pan Nalton. – Teraz, przez tą ich panikę, nie ustawił bym ich nawet w rzędzie.

- My jesteśmy chętni do pomocy – na ochotników zgłosili się Felix oraz nieco bardziej przestraszona Usan. – Mona, idziesz z nami?

- Ja... - dziewczyna była naprawdę zagubiona i zmartwiona całą sytuacją, ponieważ nigdy nie przyszło jej się spotkać z podobną do tej. Zaginięcie koleżanki dość ją przytłoczyło. W końcu, po namyśle, odpowiedziała: – Ja poszukam jej gdzieś indziej. Wydaje mi się, że wiem gdzie mogę ją znaleźć.

Monalia wymieniła z przyjaciółmi porozumiewawcze spojrzenia, po czym odwróciła się, aby pospiesznie udać się w przeciwnym kierunku. W gruncie rzeczy nie miała żadnego pomysłu, gdzie szukać zaginionej.

- Zastanów się, gdzie Kasashia mogłaby pójść? – myślała na głos, idąc pomiędzy wysokimi drzewami, jednocześnie coraz bardziej oddalając się od grupy. Po chwili była w miejscu, które praktycznie nie różniło się specjalnie od wszystkich pozostałych. Wszędzie naokoło rosły tylko ogromne drzewa i zarośnięte nierówne krzaki. Powoli zaczęła tracić kompanię z pola widzenia. Gdyby nie jej resztki silnej woli i skupienia, Mona mogłaby się z łatwością zgubić.

- Już wiem! Pójdę do jej namiotu, może się czegoś dowiem – wymyśliła i zaczęła biec ze krztyną nadziei w stronę pola namiotowego.

Będąc na miejscu zauważyła jedynie uchylone kotarę wejściową

- I co teraz? – dziewczyna totalnie straciła wszelkie pomysły, gdzie Kasashia mogła się teraz znajdować. Najwidoczniej, wpadła jak igła w stóg siana, gubiąc się gdzieś w tym ogromnym niezbadanym lesie... – Kasashia!!! – krzyknęła, łudząc się, że wołanie koleżanki może coś zdziałać. Westchnęła.

- Ratunku...! – z daleka i jak przez mgłę, przebił się niesiony echem pogłos, docierając do wyczulonych uszu Monalii.

- Co to było? – wypowiedziała szeptem, niedowierzając w usłyszane słowa. – Chyba mam już jakieś urojenia...

- Ratunku!

Kolejny odgłos był już o wiele bardziej donośny i brzmiał o wiele bardziej prawdziwie.

- Nie... Czy to Kasashia? – znowu wypowiedziała swoje myśli na głos, niedosłyszalnie odpowiadając przenikliwemu echu. – Kasashia?! – wrzasnęła przekonana, że tym razem się nie przesłyszała.

- Monalia?! – pogłos powrócił. Teraz dziewczyna była już jak najbardziej pewna, że to właśnie Kasashia ją woła.

- Tak, to ja! Gdzie jesteś?! Już do ciebie idę!

- Tutaj, w tej dziurze! – dźwięk stawał się bardziej intensywny, a to oznaczało, że zguba musi znajdować się już blisko. Lecz mimo tego, Mona wciąż jej nie widziała. Biegnąc w stronę usłyszanego dźwięku, zaczęła pospiesznie rozglądać się we wszystkie strony.

Mona Innigan and The Eternal CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz