Jechaliśmy już z dobrą godzinę praktycznie się do siebie nie odzywając. Poznawałem już te tereny, niestety...
Po kilku minutach, tak jak się tego spodziewałem, zobaczylismy na horyzoncie małą osadę. Nie mogłem sobie przypomnieć jej nazwy, ale nie było to teraz ani trochę ważne.
Gdy dojeżdżaliśmy do wioski, a ja zaczynałem obmyślać plan działania, Mika zadała pytanie, ktore nie wiedząc czemu zamurowało mnie:
- Nie to, że się wtrącam, ale skąd masz tą bliznę?
Na chwilę zrobiło mi się duszno i z trudem łapałem powietrze. Przed oczami zaczęły mi pląsać małe płomyki. Czemu akurat musiała zapytać o to teraz?!Jak się trochę uspokoiłem, to już miałem powiedzieć, że to nie jej sprawa i zignorować tą sytuację. Mika jednak zauważyła, iż coś złego działo się ze mną chwilę temu, bowiem powiedziała:
- Wiem, wiem. Nie moja sprawa, ale nie umiesz ukrywać swoich uczuć aż tak dobrze jak myślisz Arian. Uważam, że dobrze zrobiło by ci wygadać się przed kimś. Nie musisz mi wcale ufać. Pamiętaj jednak, że zawsze możesz rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu, bez względu na to co wydarzyło się wcześniej.Słysząc te słowa ogarnęła mnie niezrozumiała wściekłość. Ustąpiła jednak ona prędko bezsilności i rozgoryczeniu. Gdyby ta głupia dziewczyna wiedziała kim jestem i co zrobiłem nie mówiłaby tego tak beztrosko... Dla mnie nie ma już ratunku... nie ma lepszej drogi... Czemu ta dwójka mnie po prostu nie skreśli?! Czemu nie będzie dla mnie taka jak reszta świata?! CZEMU NIE BĘDĄ OBOJĘTNI?!
I teraz naprawdę zrozumiałem dlaczego ich towarzystwo mnie tak boli, dlaczego przypomina o tylu rzeczach i dlaczego jestem taki zły gdy są dla mnie dobrzy... Gdy świat jest dla mnie obojętny jest mi lżej, łatwiej. Nie musze borykać się z uczuciami, które dawno odrzuciłem... A oni przypominają mi jego... jedyną osobę, którą zdołałem pokochać po porwaniu i która traktowała mnie choc trochę z szacunkiem. Widząc ich dobro, na którą nie zasługuję, nie mogę przestać myśleć o tym jak beznadziejny jestem... jak niewdzięczny... JAK ZABIŁEM KOGOŚ KTO DAŁ MI TYLE W TYM PUSTYM ŚWIECIE!!!
Gdy to sobie uświadomiłem nie dałem już dłużej rady. Natychmiast wybuchnąłem płaczem, takim jakim już dawno nie płakałem. Teraz nie wiedziałem kogo lub czego najbardziej nienawidzę: siebie, uczuć, ludzi, czy wszystkiego po trochę...
Zsunąłem się z konia na ziemię, szukając rozpaczliwie czegoś w kieszeni bluzy. W tamtej chwili przestało mi zupełnie zależeć... Nawet moją determinacja do znalezienia Tim'a zmalała do zera... Czułem, że już nic mnie nie zobowiązuje, że już niczego nie muszę dla nikogo robić. To było straszne... Wtedy jednak nie myślałem o tym... Chciałem tylko to wszystko zakończyć...
Gdy wreszcie to znalazłem i zacisnąłem na tym rękę, poczułem na ramieniu czyjś dotyk. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą twarz Miki.
- Tak tego nie załatwisz- powiedziała wyciągając z mojej ręki nóż, który jak spostrzegłem mialem tuż przy piersi- Nie chciałeś czasem kogoś uratować?
I w tamtej chwili... Ta dziewczyna nie zaczęła się na mnie drzeć. Nie krzyczała w panice co ja robię, żebym przestał i nie próbowała na wszystkie inne, najmniej docierające do człowieka mojego pokroju sposoby, odwieść mnie od mojego zamiaru. Tak raczej postąpiłby każdy normalny człowiek. Ona jednak spokojnie uświadomiła mi co jest teraz najważniejsze, tym samym ukazując jak egoistycznie chciałem się zachować. Patrzyłem na nią jak w obrazek, zastanawiając się nad jej dziwnym lecz skutecznym zachowaniem. Mika postępowała inaczej niż zwykle, a może... to było jej prawdziwe oblicze. Tak czy siak wolałem chyba tą jej część.Po kilku sekundach, gdy trochę oprzytomniałem, wymamrotałem coś na kształt dziękuję. Po tym Mika wróciła do "normalności", ponieważ oznajmiła siadając na ziemi obok mnie:
- Teraz chyba musisz mi opowiedzieć czemu tak bardzo chcesz odebrać sobie życie.
Ona ma jakiś świder w oczach, albo bardzo ma dla niej o stokroć inne znaczenie niż dla mnie. Mika jeszcze nie wie jak faktycznie BARDZO mam dość życia. Rzuciłem jej tylko krótkie "Nie" na co ironicznie parsknęła.
- Człowieku, właśnie przeszkodziłam ci w popełnieniu samobójstwa, a ty mi nawet nie podasz dokładnych powodów! Chyba na to zasługuję?!
Jednak widząc moją słusznie urażoną minę, zmieszała się i szybko powiedziała:
- Przepraszam, nie chciałam...
- Nie, nic się nie stało...- starałem się ukryć co naprawdę czułem.
- To naturalne, że jesteś ciekawa, ale...- zacząłem się jąkać, z jakiegoś powodu łzy znowu zaczęły mi się znowu cisnąć do oczu- nie mogę... nie jestem w stanie...Jednak mimo to, pod jej wyczekującym i odrobinę zmartwionym spojrzeniem, zdecydowałem, że...
- Niech będzie. Jeśli chcesz to ci opowiem...o mnie. Ale nie jest to nic wesołego...
Zrobiłem chwilę przerwy i wziąłem kilka głębokich wdechów, próbując się uspokoić (co niezbyt mi się udawało). Najpierw opowiedziałem Mice dokładnie o porwaniu, rodzicach i późniejszym przechodzeniu z rąk do rąk różnych ludzi, pracując niczym niewolnik. To poszło łatwo, w końcu mówiłem już tą część mojej historii Tim'owi. Odwlekałem jednak jak mogłem główny wątek i odpowiedź na wcześniejsze pytanie dziewczyny. Mika jednak nie była głupia i gdy skończyłem mówić zapytała z przekąsem:
- I co? Wtedy tak się zraniłeś? Pracując u tych okrutnych ludzi? Bo jakoś nadal nie wspominałeś skąd masz tą bliznę.
Milczałem.
- Myślałam, że zdecydowałeś się mi to powiedzieć, a ty co?! Zachowujesz się jak dziecko!
Byłem zły, coraz bardziej zły. Łudziłem się, że zrozumie a ona śmieje się ze mnie. Zresztą czy ja sam to wszystko rozumiem...Nie mam już nic do stracenia. Jestem bezwartościowy. Muszę tylko uratować Tim'a, żeby nie podzielił mojego losu... Ale... może Mika ma rację? Może nie będę w stanie się na tym skupić, będąc tak przejęty wydarzeniami z przeszłości. Może rozmowa trochę mnie odwiedzie od niekończących się rozmyślań, bo bólu na pewno nie złagodzi. Pod tym względem nic nie jest w stanie mi pomóc... Nic nie przywróci mu życia... A więc dobrze... Powiem jej całą prawdę.
Pozostaje tylko jedno pytanie...
Czy ona w ogóle mi uwierzy?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Co się stało w życiu Ariana, gdy wałęsał się po Rumunii starając się jakoś utrzymać? Kto go znalazł i wybawił przed okrutnym traktowaniem przez jego dawnych pracodawców?
Hej! Wleciał kolejny rozdział (z na szczęście nieudaną próbą samobójczą głównego bohatera). Trochę krótszy, ale pasowało mi właśnie tak go napisać. Przerwa świąteczna się zbliża więc moja aktywność tutaj, tak jak pisałam, wzrośnie. Ode mnie to tyle, dziękuję za ponowne odwiedzenie, jeśli można to tak nazwać, mojej historii. Do kolejnego rozdziału i pa pa.
amethisthy
CZYTASZ
Podwójne porwanie
Phiêu lưu"- To niesprawiedliwe, że mnie porywasz, a ja nawet nie wiem dlaczego. Nikomu nic nie zrobiłem. Pierwszy raz widzę cię na oczy! -Świat jest niesprawiedliwy. Przyzwyczaj się. Chłopak zrobił obrażoną minę, ale się nie odezwał." "Czy prosiłem się o to...