Rozdział 13

14 3 0
                                    

Gdy wyszliśmy (a raczej z impetem wypadliśmy) z ciasnego tunelu między ścianami zabudowań pokazała nam się szersza uliczka. Znajdowały się na niej odrobinę pożądniej wykonane domy choć trochę niższe. Ku mojej uciesze, kilkanaście metrów dalej była również zagroda z końmi. Wreszcie jakiś uśmiech losu...

Jednak gdy podeszliśmy bliżej, zobaczyliśmy że nie są tą rasowe zwierzęta, tylko marnie wyglądające i odrobinę wychudzone szkapy. Chociaż patrząc obiektywnie podróż na takim koniu będzie i tak bardziej opłacalna niż pieszo. O innych środkach lokomocji przecież nie było mowy, chyba że Mika ma przy sobie latający dywan czy coś w tym rodzaju.

Spŕobowałem pogłaskać jednego z koni, który stał bliżej płotu. Zwierzę nie stawiało najmniejszego oporu. Przypomniałem sobie, iż ktoś kiedyś mi mówił, że mam rękę do zwierząt... Dlatego często pracowałem u niego w stajni... Ileż oddałbym by znów tam wrócić...

To jedno wspomnienie znów przyniosło tyle bólu i żalu...

Przestałem o tym myśleć (a przynajmniej spróbowałem) i skupiłem się na teraźniejszości. W końcu najważniejszą rzeczą na chwilę obecną było ratowanie Tim'a.

Mika oczywiście już dawno domyśliła się co chce zrobić, więc nie omieszkała tego skomentować:
- Naprawdę chcesz ukraść te konie?! Wiesz chyba, że to jest przestępstwo?
Z początku nic się nie odezwałem. Byłem zbyt zajęty rozwiązywaniem supła na bramce od zagrody. Gdy już mi się udało wyprowadziłem jednego konia (tego, którego głaskałem) i przywiązałem go od zewnętrznej strony zagrody. Dopiero, gdy zacząłem zamykać bramkę i robić nowego supła powiedziałem:
- Potrzebny mi tylko jeden koń. A poza tym nie jest to pierwsze przestępstwa jakie w życiu popełniam i na pewno też nie ostatnie.
- Może zapomniałeś, że ja też tu jestem. Jedna taka szkapa raczej nie uniesie dwóch ludzi. Poza tym mówiłeś, że ci się spieszy. Może zamiast kraść te konie porozmawiajmy z właścicielem czy można by je wypożyczyć?

Mika sama zorientowała się chyba jak głupi był to pomysł. W tym miejscu, zwłaszcza w środku nocy, trudno zrobić korzystny interes. Natomiast ja nie chciałem jej bardziej w to wkręcać choć z drugiej strony pragnąłem wsparcia i otuchy w tą noc. Nie mogłem jednak pozwolić jej ze mną jechać ze względu na pewne własne zasady i poglądy oraz jej bezpieczeństwo czy dobro.
To była moja sprawa i nie chciałem wciągać ją w dalsze przestępstwa oraz swój los. Sergiu i Ioan jeśli chcą mogą być niebezpieczni. Zachowywałem się nietypowo jak na mnie, ale jak już zdążyłem zauważyć, to całe porwanie bardzo mnie zmieniło. Pierwszym tego przykładem było, że jak na mnie, dużo się odzywałem (raczej odpowiadałem na pytania).

Po chwili milczenia, spokojnym, bardzo szczerym i wręcz... współczującym tonem, dodałem:
- Mika... Wiem czemu za mną poszłaś. Napotykając mnie nieprzytomnego chciałaś po prostu zachować się właściwie i mi pomóc, lecz nikt ci nie kazał za mną iść.  Jak mówią: tonący brzytwy się chwyta. W obcym miejscu, w którym z nikąd nie mogłaś doświadczyć pomocy, wolałaś towarzyszyć komuś w twoim wieku i z kim coś cię łączyło, choć tak naprawdę nie było to nic dobrego. Wiesz, że cię okradłem... Ja jestem przestępcą i tyle... Wiele razy dopuściłem się okrutnych oraz  zabronionych czynów... Spójrz prawdzie w oczy: nic nas nie łączy prócz tego, że masz prawo zgłosić mnie na policję, gdy trafisz do cywilizowanego świata.  Nie życzę ci źle, ale musisz wycierpieć tu jeszcze trochę. Dużo o mnie nie wiesz, a na pewno gdybyś  wiedziała znała mnie bardziej, nie chciałabyś mieć już ze mną nic wspólnego...

"Zresztą, na twoim miejscu, też bym nie chciał"- pomyślałem. Następnie wziąłem głęboki oddech i spokojnie wręcz chłodno, powiedziałem:
-Nasze drogi tutaj rozłączają się i od tej chwili biegną w innych kierunkach... Dotarło?

Podwójne porwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz