Sobotnie Wesele (1/2)

593 23 34
                                    

Słowa wstępu: narrator trzecioosobowy wszechwiedzący, pisane będzie zarówno z perspektywy Paprota i Kendry.
Początkowo miał być to jeden długi shot ale uznałam, że jednak lepiej będzie podzielić!
Dajcie mi fory, bo dawno nie pisałam and ENJOY!

Paprot zmierzał w stronę domu państwa Sorenson. Zamierzał poprosić Kendre aby towarzyszyła mu w weselu dalekiego kuzyna, który niedawno oświadczył się swojej ukochanej. Planowali ślub już w przyszłym tygodniu i pozwolili każdemu z gości na zabranie osoby towarzyszącej.
Kiedy zapukał do drzwi otworzył mu Dale, który powiedział mu gdzie znajduje się Kendra.
Jednorożec podszedł pod drzwi do sypialni dziewczyny i zapukał.
- Proszę - odpowiedział mu głos ze środka pomieszczenia.

Kiedy Paprot wszedł do pokoju zobaczył swoją dziewczynę pochyloną nad książkami. Lekko odchrząknął aby zwrócić na siebie jej uwagę. Z powodzeniem. Kendra po usłyszeniu dźwięku podniosła głowę, uśmiechnęła się i wyskoczyła z łóżka aby jak najmocniej uścisnąć chłopaka, którego nie widziała kilkanaście dni.
Trwali w uścisku jeszcze kilka chwil uśmiechając się w tym czasie jak wariaci. W końcu oderwali się od siebie.
- Tak dawno cię nie widziałam! Mogłeś uprzedzić mnie wcześniej, że przyjdziesz to bym się jakoś przygotowała.
Faktycznie, dopiero teraz chłopak zauważył, że Kendra jest dalej w piżamie, a jej włosy niedbale ułożone fruwały na wszystkie strony, jednak to mu absolutnie nie przeszkadzało.
- Tak naprawdę wpadłem tylko na chwilę. Chciałem cię zapytać czy zechciałabyś mi towarzyszyć na weselu mojego kuzyna? Odbędzie się za tydzień w sobotę o trzynastej. Oczywiście jeśli jesteś zajęta to zrozumiem i ewentualnie pójdę sam, ale gdybyś jednak chciała to...
Nie zdołał dokończyć, ponieważ jego usta zostały zamknięte pocałunkiem, który po chwili się skończył.
- Paprot chętnie z tobą pójdę. Odbierz mnie z domu godzinkę przed i pójdziemy razem - odpowiedziała zarumieniona dziewczyna.
Chłopak ucieszył się na tą wiadomość. Niestety musiał już wracać do Królestwa więc szybko pożegnał dziewczynę i uśmiechnięty wyszedł z domu.

*****

Kendra przeglądała już kolejna sukienkę nie mogąc się zdecydować co wybrać. W końcu miała udać się na wesele pełne jednorożców! Musiała wyglądać zjawiskowo!
Rozważała pomiędzy wybraniem liliowej falbaniastej sukienki do kolan albo beżowej na ramiączkach do kostek, ale z rozcięciem do połowy uda. Przyglądając się w lustrze nawet nie zauważyła, że do jej pokoju weszła Vanessa.
- No Kendra radziłabym ci się pospieszyć, bo do dwunastej zostało mniej więcej pół godziny.
Dziewczyna aż odskoczyła na dźwięk głosu, który wyrwał ją z zamyśleń.
- Vanessa! Następnym razem zapukaj zanim wejdziesz, ale jak już jesteś...Która sukienka będzie lepsza?
- Na twoim miejscu w ogóle bym się nie przebierała w końcu to zgraja święcących rogatych dupk... - nie dokończyła widząc wzrok dziewczyny - Beżowa lepsza. - odpowiedziała przewracając oczami.
- Dziękuje, też sądzę, że to lepsza opcja. Poczekasz tu chwilę? Pójdę się przebrać i zaraz wracam - powiedziała po czym wyszła z pokoju.

Chwilę później wróciła ubrana w beżową sukienkę. Na nogi założyła pasujące do ubrania szpilki, a na jej szyi zawisł srebrny naszyjnik, do którego dobrała również identyczne kolczyki.
- Zaszalałaś - powiedziała Vanessa - chodź, pomogę ci z włosami.
Kendra usiadła na krześle i pozwoliła kobiecie ułożyć jej włosy. Wymagały tylko lekkiego wyprostowania i psiknięcia lakierem aby przez całe wesele układały się jak powinny.
- Myślisz, że spodobam się Paprotowi? W końcu chyba nigdy nie widział mnie tak wystrojonej... - powiedziała dziewczyna po chwili ciszy z nutka wątpliwości w głosie.
- Żartujesz? Gwarantuje ci, że szczęka z wrażenia spadnie na podłogę. Na jego miejscu zamiast zapraszać cię na czyjeś wesele, oświadczyłabym się i zorganizowała własne dla nas obu.
- Hola hola, nie zapędzaj się tak kochana - powiedział męski głos, którego nosiciel po chwili wyłonił się za drzwi.
- Warren, skarbie, nigdy nikt ci nie mówił o zasadzie pukania do drzwi?
- Tak właściwie ty tez weszłaś nieproszona - odezwała się roześmiana Kendra, wstając z krzesła, ponieważ jej włosy były już ułożone.
Spojrzała się na siebie w lustrze. Czy na pewno spodoba się Paprotowi? Czy nie zawstydzi go na oczach jego rodziny? W głowie dziewczyny zaczęły rodzic się pytania, ale zaraz rozgonił je głos mężczyzny.
- Kendra, wow, a może jednak zostawisz Paprota i dasz się zabrać na spacer? - zapytał figlarnie Warren, dostając tym samym uderzenie w ramie od Vanessy - No co, tylko żartowałem. Wiesz, że Kendra jest dla mnie jak siostra? To ty jesteś królowa mego serca - poparł swe słowa cynicznym złapaniem się za serce i wysłaniem całusa do kobiety, na co ona tylko przewróciła oczami.
Warren zaśmiał się, po czym ponownie zwrócił do dziewczyny.
- Paprot już na ciebie czeka na dole, pozwolisz? - spytał nastawiając swoje ramię.
- Jasne, pa Vanesso!
- Uważaj na świecących gamoni! Jak coś wyślę ci Warrena na ratunek!
Wszyscy zaśmiali się, po czym dziewczyna zeszła z mężczyzna na dół gdzie czekał na nią jej chłopak.
Kendra spojrzała na Paprota, który ubrany w czarny garnitur patrzył na nią wręcz z świecącymi oczami, w których dało się dostrzec także inne emocje takie jak radość, zachwyt, a także nutkę pożądania.

Szybko pożegnali się z reszta rodziny i trzymając się za ręce ruszyli spacerem do starej altanki gdzie miał na nich czekać Raxtus.
- Kendra?
- Tak?
- Nie chciałem tego mówić przy twoich przyjaciołach, ale wyglądasz naprawdę przepięknie. Tak pięknie, że kiedy zeszłaś na dół zabrakło mi tchu.
Kendra, cała teraz zarumieniona, nie odpowiedziała tylko jeszcze bardziej przybliżyła się do jednorożca, który mocniej ścisnął jej rękę. Cieszyła się, że jej długie przygotowania odniosły oczekiwany efekt. Popatrzyła na Paprota i w myślach zaczęła dziwić się jakim cudem tak mądry, miły, opiekuńczy i przystojny chłopak zainteresował się właśnie nią.
- Powód jest prostu. Jeszcze nigdy nie spotkałem dziewczyny której piękno jest równie wspaniałe co jej wnętrze - powiedział jej do ucha.
Kendra zapomniała przecież, że ma do czynienia z jednorożcem, który jest w stanie czytać w jej myślach. Zarumieniła się jeszcze bardziej i do końca drogi starała się już nie myśleć, jednak z marnym skutkiem, ponieważ co chwile widziała jak kąciki ust chłopaka podnoszą się w uśmiechu w odpowiedzi na jej myśli. Nie rozłączyła jednak rąk.

Kiedy w końcu dotarli do altanki, przywitali się z Raxtusem i poszybowali na wesele, które miało odbyć się w innym rezerwacie.

————————
dobra tutaj zakończę połowę historii.
tak więc WITAM ZNOWU. wczoraj w ogłoszeniach poinformowałam o stworzonych szkicach nowych rozdziałów, które postaram się aby były publikowane raz na tydzień (takie plany, zobaczymy jak wyjdzie w praniu).
druga część tego one shota powinna pojawić sie od razu jak go napisze, czyli mozliwie nawet jeszcze dzisiaj w nocy - zobaczymy jak z czasem.
informuje również ze książka zostaje odwieszona (mozna zauwazyc brak ZAWIESZONA w tytule)
anyways, liczę ze sie podobało
buziaki i do usłyszenia wkrótce!

Paprot i Kendra // ONESHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz