13 sierpnia 2003 rok
Nikt nie spodziewał się co stanie się już niedługo, więc żyli w nie wiedzy, swą pełnią życia. Wciąż śmiali się, spędzali ze sobą czas jeżdżąc na przejażdżki, często rozmawiali przez telefon wieczorami. Zdarzało się, że dziewczyna często przesiadywała u nich w domu pomagając chłopakowi przy rodzeństwu. Czy to przychodziła wcześniej z rana, by zrobić śniadanie, czy po prostu spędzała z nimi czas oglądając bajki. Przykładowo w tej chwili właśnie szła do sklepu motocyklowego najstarszego z braci po odbiór swojego motocykla. Kroczyła więc szybkim krokiem po ulicach, będąc coraz bliżej celu. Ubrana w czarną kurtkę podarowaną jej przez przyjaciela oraz w czarne jeansy z dziurami na kolanach miała na sobie też swoją ulubioną zieloną bluzkę z długim rękawem. Czarne włosy falami opadały na jej ramiona, a srebrne pierścionki połyskiwały na jej rękach, po prawej ręce ciągnął się piękny tatuaż węża zaczynający się od wskazującego palca kończąc na ramieniu. Oprócz kawy w lewej ręce w prawej ręce tlił się papieros, którym zaciągała się od czasu do czasu. Gdy była już blisko wyrzuciła papierosa do kosza stojącego obok, a następnie przeszła przez duże drzwi prowadzące do sklepu. Od razu w oczy rzuciło jej się dużo motocyklów, a następnie podchodzący do niej Mikey. Obserwowała wszystko jakby chciała sprawdzić, czy coś zmieniło się w ciągu tych kilku godzin, które minęły od kiedy tam była. Zaraz za młodym Sano zauważyła jego kolegę, Kena, którego zdążyła poznać już dłuższy czas temu. Poznała także całą paczkę przyjaciół Mikeya, przez co nie zdziwił jej jego widok w tym miejscu.
— Hejka Manjiro, Ken. — przywitała się z chłopakami, którzy odpowiedzieli jej tym samym.
— Rire, Shinichiro poszedł do łazienki, więc wróci za niedługo. — powiedział Mikey uśmiechając się do starszej dziewczyny, z uśmiechem kiwnęła mu głową w znaku, że zrozumiała i ruszyła z nimi w stronę krzeseł. Całą trójką zasiedli na krzesłach przy niewielkim stole, na którym dziewczyna postawiła swoją kawę, by zdjąć kurtkę z ramion. Oparła się o oparcie krzesła, patrząc na twarze dwóch młodszych chłopaków. — No to, co tam się u was ostatnio dzieje? — spytała ciekawa.
— Tak właściwie to nic, jutro jedziemy z chłopakami na plażę, tak to nic ciekawego, a u ciebie Rire? — odpowiedział Mikey spoglądając na dziewczynę. Ta pokiwała w zamyśleniu głową.
— U mnie tym bardziej nic ciekawego się nie dzieje, przyszłam do Shinichiro po motocykl. Mówił ci może? — spytała chłopaka, który w odpowiedzi pokiwał głową. — Eh... No racja więc jakoś leci, a u ciebie Ken? — przeniosła spojrzenie na wysokiego chłopaka z tatuażem na skroni.
— Nie, u mnie też się nic nie dzieje ostatnio jedynie same nudy. — odpowiedział zwięźle, a moment później usłyszeli kroki dochodzące z korytarza, w którego stronę wszyscy spojrzeli.
— Cześć Rire. Dobrze, że już jesteś i się nie spóźniłaś. — Przywitał się wysoki chłopak, podchodząc do pozostałej trójki.
— Ja? Miałabym się spóźnić po odbiór mojego cudeńka? Pff.. śmieszny jesteś Shinichiro. — uśmiechnęła się szeroko, by zaraz wstać i się lekko przeciągnąć. — No to pokazuj moje słoneczko. — zaśmiała się, pocierając w śmiesznym geście ręce. Na ten gest mimo wszystko zaśmieli się, obserwując dziewczynę. Ruszyła wraz ze swoim przyjacielem w stronę jednego ze stojących motorów, na widok którego można było zauważyć iskierki ekscytacji w jej oczach. Podeszli do modelu Kawasaki z900 z zielonymi wstawkami. Czarnowłosa stanęła przed nim, oglądając go dokładnie z szerokim uśmiechem. Był dokładnie taki, jaki chciała, jej wymarzony, niczym ze snów. Odwróciła się szybko w stronę przyjaciela, do którego podeszła szybkim krokiem, by zamknąć go w szczelnym uścisku. — Dziękuję ci Shinichiro. — podziękowała.
CZYTASZ
Carpe diem |•| Tokyo Revengers
FanfictionCarpe diem - Chwytaj dzień. Dwa lata. Dwa lata rozłąki. Ten czas wpłynął na nich nie odwracalnie, a życie stawia Rire ponownie przed próbą. Wplątuje się w walkę pomiędzy Walhallią a Toman. Lecz nie tylko to się wydarza. Piękne momenty, pełne uśmiech...