Chłodny ale ciepły dzień ukazujący ciepłe słońce na błękitnym niebie. Pomimo listopada pogoda była ładna co spodobało się wielu osobom które wyruszyły na dwór na świeże powietrze. Resztki czerwonych liści opadały na ziemię tańcząc w powietrzu. Dzieci bawiły się w najróżniejsze zabawy wykorzystując do tego nawet liście. Dorośli opiekunowie przypatrywali im się z uśmiechem a nie jedna babcia przechodząca obok mimo bólu głowy od krzyków uśmiechała się. Zdenerwowanie opanowywało dziewczynę gdy nerwowymi ruchami dłoni zakładała kurtkę oraz wiązała trampki. Stojąca w przejściu pokojów młodsza siostra przypatrywała się jej z uśmiechem o mało nie wybuchając śmiechem gdy starszej ze stresu nie udało się zawiązać buta. Po chwili wstała wiążąc swoje białe włosy w wysokiego kucyka by chwycić kluczyki w drżącą dłoń. Posłała ostatnie spojrzenie swojej siostrze gdy delikatnie zamknęła drzwi od mieszkania by niemal biegiem ruszyć w dół po klatce schodowej. Podobnie było z jej motocyklem gdy dociskała mocniej manetki chcąc jak najszybciej dostać się na miejsce. Miliony uczuć przewijały się przez jej ciało i myśli a każda zmieniała się na inną niemal co sekundę. Gdy po omal nie spowodowanym wypadku schodziła z motocykla drżenie jej rąk nasiliło się co próbowała ukryć w łączeniu dłoni co jednak nie dużo dało. Nagle uderzyła w nią ta masa stresu którego nie czuła jeszcze chwilę temu. Wybuchł pojawiając się oraz paraliżując jej ciało gdy wpatrywała się w radosny szyld kawiarni do której zmierzała. Stała w miejscu obok swojego motocykla gdy dopadły ją złe myśli. Co jeśli on wcale nie chciał jej spotkać po tych dwóch latach? Było to upoważnione ponieważ to była jej wina a tym bardziej gdy zniknęła bez słowa ten miał powody by przestać ją tolerować. Jednak mimo wszystko nie mrawym krokiem ruszyła do budynku. Kto nie ryzykuje nie pije szampana, czyż nie? Z zawahaniem pchnęła drzwi wejściowe by już po chwili znaleźć się w ciepłym pomieszczeniu. Skromnie urządzone miejsce z kwiatkami gdzie nie gdzie oraz pięknymi szarymi ścianami oraz innymi dodatkami. Długi stół barowy po środku a wokół niego kilka zajętych lub nie zajętych stolików z krzesłami. Przeskanowała wzrokiem pomieszczenie przeskakując od stolika do stolika. Zatrzymała wzrok na stoliku w dalszej części pomieszczenia przy którym stał wózek inwalidzki. Powolnym krokiem skierowała ku niemu swoje kroki wlepiając wzrok w odwróconego do niej plecami czarnowłosego. Zajęła miejsce na przeciw niego zakładając jedną nogę na drugą.
-Hej Schinchiro. - przywitała się cicho spoglądając w jego oczy by po chwili schylić w dół głowę by umieścić wzrok w drżących dłoniach. Nie wiele starszy od niej chłopak uważnie obserwował ją swoim łagodnym spojrzeniem. Czarne roztrzepane włosy oraz łagodna twarz nie zareagowały przez chwilę by po chwili zamrugać szybko. Potarł lekko ręką swoje ramie by odchrząknąć.
-Cześć Rire. - odpowiedział ciepło a gdy zapanowała chwila ciszy chwycił w dłoń kubek herbaty i upił łyka dalej nie spuszczając jej z wzroku. Podniosła delikatnie w górę głowę nakierowując spojrzenie na kubek z kawą stojący przed nią. Delikatny uśmiech wkradł się na jej twarz gdy podnosząc wyżej spojrzenie przechyliła głowę w prawą stronę.
-Mocna czarna kawa z dwoma łyżeczkami cukru, racja? - zaważyła a gdy chłopak odpowiedział jej szerszym uśmiechem jej drżenie dłoni ustało. - Dziękuję. - pokiwała delikatnie głową także chwytając w swoje dłonie kubek. Upiła łyka zwilżając zaschnięte gardło i zastanowiła się chwilę. - Jak się czujesz? - zapytała nabierając pewności ale wciąż nerwowym ruchem odgarniała niesforne kosmyki włosów które się wydostały z pod gumki podczas jazdy.
-Jest dobrze, wiesz minęły dwa lata. Trochę się już przyzwyczaiłem że nie mogę chodzić a Mikey z Emmą mi pomogli i nadal to robią. - stwierdził lekkim tonem gdy na chwilę odpłynął wspomnieniami do czasu gdy był tak załamany tym że sam nie może przejść chociaż kilku kroków. - Przez te dwa lata miałem chociaż czas na to czego nie zrobiłem wcześniej, przemyślałem nawet kilka kwestii.
CZYTASZ
Carpe diem |•| Tokyo Revengers
FanficCarpe diem - Chwytaj dzień. Dwa lata. Dwa lata rozłąki. Ten czas wpłynął na nich nie odwracalnie, a życie stawia Rire ponownie przed próbą. Wplątuje się w walkę pomiędzy Walhallią a Toman. Lecz nie tylko to się wydarza. Piękne momenty, pełne uśmiech...