27 Sierpnia 2003 rok.
Dzień zaczynał się dość pięknie, słońce grzało rzucając ciepłymi promieniami w oczy, a wszyscy dostrzegając piękną pogodę wychodzili na dwór by wyruszyć do sklepu na lody lub nad morze by popływać chcąc się schłodzić. Ulice Tokio zalewała masa ludzi spacerujących w ten piękny dzień. Tylko dla niektórych dzień ten wydawał się szczególnie odrażający. Dużo słońc, gorąco jak w piekle, dużo ludzi czy też inne błahostki. Dla niej ten dzień był w pewnym sensie szczególny. W końcu nie zawsze ma się urodziny, w dodatku te dwudzieste trzecie. Mimo wszystko dzień zaczęła dobrze gdy Schinchiro wraz ze swoim rodzeństwem weszli do jej mieszkania krzycząc urodzinową piosenkę. Bardzo nienawidziła swoich urodzin, co to był w ogóle za dzień? Uznawała go jako zwykły dzień lub bardziej jako święto oznaczające rok bliżej do śmierci. W końcu im człowiek starszy tym mniej odporny organizm staje się wtedy bardziej podatny na choroby. Na tym niestety polega życie ludzkie. Ociężale podniosła powieki gdy poczuła ciężar na klatce piersiowej. Jej oczom ukazali się jej wtedy dwójka blond dzieci przygniatające ją chcąc się przytulić. Zdecydowanie już nie są tymi siedmiolatkami którzy byli leciutcy jak piórko i bawiła się z nimi w lot samolotem. Kątem oka zauważyła także Schinchiro opierającego się o framugę drzwi patrząc na scenę przed nim z uśmiechem. Wróciła jednak wzrokiem do dwójki dzieci by poczochrać ich włosy.
-Hej hej wiecie że już nie jesteście tacy lekcy jak kiedyś? Przygniatacie mnie trochę. - zsunęła ich lekko z swojego ciała by podciągnąć się do pozycji siedzącej. Uśmiechnęła się jednak widząc rozpromienione twarze dzieci przed nią.
-Rire! Mamy dla ciebie niespodziankę! Musisz tylko teraz wstać i iść do kuchni! No chodź z nami! Prosimy! - krzyczały chcąc wyciągnąć dziewczynę z łóżka. Widziała kątem oka jak ich starszy brat próbuje powstrzymać lekki śmiech spowodowany krzykami jego rodzeństwa. Chciał samodzielnie ją obudzić by na spokojnie wstała i poszła z nim do salonu gdzie mieli znajdować się młodsi. Jednak Mikey uparł się by obudzić ją wspólnie, a Emma poparła jego pomysł. Wiedział że nie chciała obchodzić urodzin ale jak co rok gdy kilka dni wcześniej zarzekał się robienia jej niespodzianki tak w dzień urodzin zawsze się coś działo. Czy to brutalna pobudka, nieoczekiwana niespodzianka w postaci wejścia do salonu domu Sano gdzie się wszyscy ukrywali. Od kilkudziesięciu lat rok w rok spotykała się z czymś innym, nie raz nie wierzyła w coraz to dziwniejsze lub po prostu nie spotykane pomysły jej przyjaciół. Zdziwiła się jednak gdy w tym roku postawili na zwykłą trochę brutalną pobudkę i niespodziankę. Podświadomie czuła że ten dzień jest dość dziwny. Ba! Nie chodziło nawet o samą pobudkę, po prostu miała te dziwne uczucie, podpowiadające że dziś wydarzy się nie tylko to. Mimo wszystko zmęczona nie chcąc martwić dzieciaki swoim stanem zdrowia prędko ruszyła z nimi biegnąc i trzymając się za ręce ruszyli w stronę kuchni. Minęli czarno włosego o mało nie zabijając się na korytarzu, wbiegli do kuchni gdzie na środku małego stolika stał nie wielki okrągły torcik z białym lukrem oraz kawałkami egzotycznych owoców. Dziękując przytulała całą trójkę podchodząc osobno po kolei do każdego.
Spędzili szczęśliwie czas gdy po zjedzeniu śniadania w postaci tortu urodzinowego ruszyli na spacer do parku następnie poszli także na basen. Po południe spędzili również wspólnie grając cały czas w różnego rodzaju gry i rozwiązując śmieszne łamigłówki. Dopiero około wieczora rodzeństwo Sano postanowiło ruszyć w drogę powrotną do domu. Pożegnali się by wyjść na korytarz przez który ruszyli na sam dół bloku. Zamknęła drzwi by odetchnąć ciężko utrzymując uśmiech na twarzy. Ruszyła następnie w stronę salonu by ułożyć się wygodnie na kanapie kładąc jedną z rąk na czole. Męczący i wspaniały dzień którym bardzo się cieszyła, uszczęśliwiał ją. Sięgnęła ręką po leżący nieopodal telefon który wydał z siebie głośny dźwięk znaczący o tym że przyszła do niej wiadomość. Spojrzała na jasny wyświetlacz który oświecił jej twarz w ciemności. Wiadomość z lekka ją zszokowała i zasmuciła.
CZYTASZ
Carpe diem |•| Tokyo Revengers
Fiksi PenggemarCarpe diem - Chwytaj dzień. Dwa lata. Dwa lata rozłąki. Ten czas wpłynął na nich nie odwracalnie, a życie stawia Rire ponownie przed próbą. Wplątuje się w walkę pomiędzy Walhallią a Toman. Lecz nie tylko to się wydarza. Piękne momenty, pełne uśmiech...