To taki diabeł w ciele aniołka

454 20 4
                                    

Alkohol wypełniał po brzegi szklankę trzymaną przez bruneta, inni odmówili tego wieczora alkoholu gdyż nie uciekli z problemami po alkohol. W salonie, w wieży Avengers Tower była gęsta atmosfera. Zostali powiadomieni o tym że jedna z najniebezpieczniejszych istot jest na wolności. A mowa tu o Loki'm Laufeyson'ie który uciekł z Asgardu.

-A wy co? Ktoś umarł?-spytał rozbawiony łucznik wchodząc do salonu z agentką. Tylko oni o tym jeszcze niewiedzą. Jeszcze.

-Jelonek dał nogę.-odpowiedział właściciel budynku. Oczy prawie wyszły im z orbit.

-Jak to?!-Spytali jednocześnie.

-Tego nikt nie wie.-odpowiedział gromowładny. Był na siebie zły że jako przyszły władca Asgardu nie umie upilnować nawet własnego brata. Co będzie kiedy dostanie cały lud do ochrony? Poradzi sobie? Nie znał odpowiedzi na te pytania.

-I co my zrobimy? Na razie mamy pod opiekę szkołę i zajmujemy się szukaniem córki Starka.-powiedziała Wanda.

Tak, powiedział im o tym. Mógł na nich liczyć i wierzył że nie zostawią go z tym samym. Opowiedział im po krótce jego historię z Dalią oraz pokazał listy. Zdjęcia schował, co jak co ale to było zbyt cenne. Avengers są jego rodziną, wpierają się i nie zostawią samego na polu bitwy. Tak jak się spodziewał, otrzymał od ich wsparcie. To właśnie oni, a dokładniej Clint i Bruce wpadli na pomysł by uczyć w szkole i tak spróbować znaleźć jego córkę. Co prawda najpierw musieli, poszperać i odnaleźć choć mały trop jak ja znaleźć. Podsumowali daty jej urodzenia, nadania listów, bieżący rok, analizę listów i jeszcze wiele innych, ale udało się.

Ustalili iż jest to oczywiście dziewczyna, ma brązowe oczy i prawdopodobnie brązowe włosy, gdyż oboje rodziców miało właśnie taki kolor włosów, możliwe iż dobrze, bardzo dobrze się uczy, ma siedemnaście lat. I tyle.

Z ust Romanoff padł pomysł by przejrzeć akta szpitalne. Pomysł dobry, gorzej z wykonaniem, było kilka ale. Po pierwsze nie wiedział w którym szpitalu rodziła, a szpitali w nowym Yorku jest od groma, po drugie mogła się wyprowadzić, gdziekolwiek. Po trzecie na świecie jest dużo osób o takim imieniu i nazwisku, po czwarte równie dobrze mogła zmienić nazwisko. Wychodzi na to że by trzeba przeszukać wszystkie akta wszystkich szpitali na całek kuli ziemskiej. Data umożliwia prędzej ją znaleść. Tylko haczyk jest taki że tysiące osób tego dnia się urodziło, dodać jeszcze poprzednie punkty to już w ogóle jest niemożliwe. To jak szukanie malutkiej szpileczki w stogu siana.

Do tego dochodzi jeszcze sprawa boga kłamstw. Więc szukają dwóch osób w wielkim mieście, jak nie na świecie.

Od tych przemyśleń zaczęło go już boleć głowa.

-To niemożliwe i abstrakcyjne. Szukamy dwóch osób które mogą być wszędzie. To jak zrobienie leku bez badań. Ryzykując czyimś życiem.

No tak. Przecież rogacz równie dobrze morze znów zaatakować ziemię.

-Myślę że sprawą młodej Stark nie musimy się już przejmować.-powiedziała Natasha wymieniając spojrzenia z Bartonem.

Po tych słowach wszyscy na nią spojrzeli.

-Jak to?!-spytałem zły.

Dwójka zabójczych agentów znów wymieniło się spojrzeniami.

-Możecie w końcu wytłumaczyć o co wam chodzi?-spytał zirytowany Barnes. Zacisnąłem pięść wiedząc do czego się dopuścił, ale musiałem go znosić. Był numerem 2 na mojej liście osób których nienawidzę. Pierwsze zajmuje Jelonek.

-Powiedzmy że na jednych zajęciach poznałam pewną osobę i miałam co do niej pewne podejrzenia. Kiedy przyszła do mnie po zajęciach przyjrzałam się jej i po prostu nie mogłam się napatrzeć. To była twoja damska wersja Tony, tylko ma farbowane blond włosy i nosi okulary.

Po jej słowach miałem ważenie że serce mi stanęło. Czy to był moment w którym w końcu mam znaleźć dziecko, moje dziecko, moje. Od kilku miesięcy nic i w końcu się uda. Czułem jak moje serce wypełnia nadzieja.

-Typowy Stark. Sarkazmem rzucała na lewo i prawo, a spryt jej nie opuszczał. To taki diabeł w ciele aniołka.

Spojrzałem z zainteresowaniem na Bartona który wypowiedział ów słowa. Dalia też była takim aniołkiem w której drzemał diabeł.

-Jak ma na imię?-spytałem. Natasha popatrzyła na mnie i z uśmiechem powiedziała.

-Ariana.

Ariana. Ariana. Ariana. Ariana. Ariana. Ariana

Pamiętam jak mi Dalia odpowiedziała że jak kiedyś będzie miała dziecko i będzie to dziewczynka to da jej na imię Ariana. Nie pamiętam dlaczego, ale chyba tak się nazywała jej przyjaciółka od piaskownicy. Niestety umarła jakiś rok zanim się poznaliśmy z Murphy. Pamiętam jakby to było wczoraj, kiedy co wieczór siedzieliśmy przed kominkiem i opowiadaliśmy swoje historie poznając się nawzajem. A później kończyliśmy namiętnością w mojej sypialni.

-McKenzie?-spytał Kapitan Dziewica. Natascha pokiwała głową.

-Znasz ją?-spytała Wanda.

-Jestem jej wychowawcą.

Popatrzyłem na niego wielkimi oczami. Jest moim łącznikiem z prawdopodobnie moją córką.

-Możemy wrócić do sprawy Lokiego?-spytał Odinson.

Wszyscy spojrzeli teraz na niego. Niesłownie wszyscy przyznali mu racje. Sprawa młodej Stark jest już w połowie rozwiązana, więc teraz wypadałoby zając się sprawą Lokiego. Brunet upił łyk swojego trunku i powiedział.

-Zacznijmy więc od...

760 słów

Znaleziona po czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz