- Czego nie rozumiesz w słowach „nie rób ciastek dla tych baranów, bo ci spokoju nie dadzą”? Szczególnie Horan, matko… wystawiasz się na śmierć.
- Przestań tyle gadać, lepiej zajmij się sobą wtedy każdy będzie zadowolony.
Włożyłam blachę do piekarnika, po czym zdjęłam fartuszek i mogłam iść na górę się ogarnąć.
Cały tydzień w szkole nie działo się nic szczególnego poza tym, że trochę bliżej poznałam Leo i nawet siedziałam z nim i jego znajomymi na lunchu. Jest w moim wieku a jedyną wspólną lekcję jaką mamy to matematyka.
Pan White nie mówił do mnie więcej dziwnych i kłopotliwych rzeczy przez co mogłam się przyzwyczaić do jego wyglądu i typowo artystycznej osobowości. A co do Harrego… trochę ograniczył swoje chamskie odzywki, lecz jeszcze mu się zdarzały. Jednak naprawdę nic do niego nie miałam, nawet wręcz przeciwnie. Coś mi chyba odbiło, ale nadawało mu to aurę badboya co było dość… podniecające i fascynujące.
Wzięłam szybki prysznic odpuszczając sobie mycie włosów, bo to akurat zrobiłam rano, są tak długie że nie wyschły by mi przez kilka następnych godzin. Zrobiłam troszkę mocniejszy makijaż w tym czerwone usta i roztrzepałam lekko włosy, żeby nie były całkowicie proste. Włożyłam obcisłe czarne spodnie z wyższym stanem i biały croptop z długimi rękawami. Na stopach miałam wysokie czarne sandałki na obcasie, mimo że według mnie głupotą było chodzenie po własnym domu w butach. Chyba źle nie wyglądałam, zawsze mogę wrócić się przebrać, ale chciałam zrobić wrażenie. Żeby nikt nie pomyślał, że siostra Liama jest jakąś szarą myszką, bo tak nie było.
Zeszłam na dół i zauważyłam, że ludzie już się zeszli a muzyka dudniła po całym domu. Wątpię w to, że znajdę teraz Liama. Ciekawe czy przypilnował ciastek. Zajrzałam do kuchni. Uf, kochany brat. Wypieki leżały już na półmisku wystudzone i jestem pewna, że przywłaszczył sobie kilka. Szybko przełożyłam je do szklanego pojemnika i schowałam głęboko w szafce, gdyby przyszło komuś na myśl ich szukać. Powróciłam do salonu i po chwili czyjeś ramiona oplotły mnie w pasie.
- Napijesz się z nami, Layla? – zapytał Tomlinson zaciągając się zapachem moich włosów. Boże, co on ma z tym wąchaniem?
- Prowadź, Louie – pokierował mnie do kanapy, gdzie siedzieli jego koledzy, nawet mój braciszek się znalazł. Chciałam usiąść obok niego, lecz Louis posadził mnie na swoich kolanach. Już nie miałam siły się z nim o to kłócić, odebrałam tylko czerwony kubek od Liama.
Upiłam łyka drinka, który okazał się wspaniały. Idealnie dobrane proporcje wódki i soku żurawinowego.
- To jest genialne! – skomentowałam i napiłam się raz jeszcze.
- Mam jeszcze wiele innych talentów, nie tylko bycie zajebistym barmanem – powiedział Styles i uśmiechnął się łobuzersko. Spłonęłam rumieńcem czując jak jego spojrzenie przesuwa się po moim ciele. Był dziś ubrany zwyczajnie, ale wyglądał gorąco! Czarne spodnie, biała koszulka i conversy.
Po chwili śmiania się z żartów Nialla zauważyłam Leo z kolegami. Też mnie zauważył i szeroko się uśmiechnął. Wstałam z kolan Tomlinsona i podeszłam do niego kręcąc biodrami, jestem pewna że niejeden odprowadzał mnie wzrokiem. Liczyłam głównie na Stylesa.
- Cześć Leo! – przytuliłam się do niego i pocałowałam w policzek.
- Ty i Louis? – spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- Prędzej zostanę zakonnicą, serio – zaśmialiśmy się głośno.
- To jest Thomas i Adam – przedstawił mi swoich kolegów, którzy nie byli źli. Mili i zabawni.
Po tym jak zrobili sobie drinki, a ja wzięłam kolejnego stanęliśmy tak, żeby mieć widok na środek salonu, gdzie ludzie tańczyli.
- Zatańczymy? – zaproponował Adam uśmiechając się przyjaźnie, pokiwałam głową i wypiłam całego drinka na raz. Odstawiłam kubek i chwyciłam jego dłoń i dałam się pociągnąć w tłum. Od razu przyciągnął mnie do siebie za biodra, a ja się nie opierałam. Alkohol powoli zaczął przejmować kontrolę nad moim organizmem i ruchami. Po prostu dobrze się bawiłam. Patrzyłam w niebieskie oczy Adama, a on w moje i uśmiechaliśmy się przy tym szeroko. Przybliżył się jeszcze bardziej i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi, przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą.
- Pójdę po kolejne drinki, okej? – powiedział mi do ucha, a ja tylko przytaknęłam. Tak dobrze mi się tańczyło, że kontynuowałam sama.
Lecz tak szybko jak zniknął mój partner, tak ktoś nagle pojawił się za mną i zbliżył się do mnie obejmując moje biodra tak, że pupą ocierałam się o przód spodni tego kogoś. Nie wiem kto to, ale perfumy ma obłędne.
- Nawet nie masz pojęcia jak seksownie teraz wyglądasz, maleńka – wychrypiał muskając płatek mojego ucha.
Zadrżałam, ale szybko się odwróciłam i ujrzałam Harrego przegryzającego wargę. Uśmiechnęłam się na ten widok i wznowiłam swój taniec tym razem przodem do bruneta. Dawałam z siebie wszystko, żeby wyglądać ponętnie. Chwycił moją twarz w swoje dłonie i wpatrywał uważnie. Jego zielone oczy zjechały na moje usta, chyba chciał mnie pocałować. O nie panie Styles, nie tak szybko. Kiedy był dość blisko uśmiechnął się z tryumfem, a ja zrobiłam zręczny unik i szybko pomknęłam w kierunku jego kumpli tańczących dwa metry dalej zostawiając go w osłupieniu.
Przytuliłam się od tyłu do Liama, podskoczył przestraszony ale gdy zobaczył że to tylko ja rozluźnił się i okręcił mną dookoła. Z nimi nie da się nudzić, śmiałam się z tego co oni tworzyli na tym parkiecie. Szczególnie Niall z Louisem, który w żartach posyłał mi buziaczki w powietrzu. Zayn wydawał się lekko spowolniony, domyślam się że był jakiś blancik.
Ciekawe gdzie jest w tym momencie Harry…
Wykrakałam, bo nagle pojawił się obok mnie i tak jakby między nami niby do niczego nie doszło (bo nie doszło) zaczął tańczyć.
- Idziemy pić! – krzyknął Niall kiedy piosenka dobiegła końca.
Wszyscy ochoczo przytaknęli i takim oto sposobem Horan oraz jego koledzy tak mnie spili, że urwał mi się film.
Zapamiętać na przyszłość: nigdy więcej nie przystawać na jego pomysły.
CZYTASZ
I'm Yours || h.s
FanfictionLayla jest zmuszona przeprowadzić się do Londynu, gdzie zamieszka z ojcem oraz bratem. Czy jej życie ulegnie zmianie, kiedy zbliży się do swojego brata oraz czwórki jego przyjaciół?