- Robi się późno... Harry, przestań... - próbowałam go od siebie delikatnie odsunąć.
- I tak już twój tata śpi, Liam pewnie też – znów powrócił do całowania mojej szyi, a ja westchnęłam – poza tym z całych sił powstrzymuję się od zrobienia ci malinek, doceń to Layla. Nie chcę mieć na pieńku z twoim bratem, gdyby jakimś sposobem się dowiedział, że to ja ci je zrobiłem.
Wplotłam palce w jego włosy i odciągnęłam go za nie ode mnie.
- Nie dowie się, nie ode mnie. Wybacz, ale wolę nawet nie myśleć o jego reakcji na... to wszystko.
Wcale nie chciałam powiedzieć związek. W ogóle.
- Ja raczej też nie jestem samobójcą, nie chcę myśleć co by mi zrobił jakby się dowiedział, że mam zamiar przepieprzyć jego siostrzyczkę na wszystkie możliwe sposoby.
- Styles, to obrzydliwe! Taki masz do mnie stosunek? Chodzi ci tylko o seks? Przestań mydlić mi oczy, nie jestem Bellą – zeskoczyłam z maski i podeszłam do drzwi od strony kierowcy mając zamiar odjechać z tego miejsca w cholerę.
Zanim jednak zdążyłam je otworzyć, Harry przyparł mnie do nich własnym ciałem.
- Przepraszam, Layla... czasami nie pomyślę zanim coś powiem, ale sama powinnaś sobie uświadomić, że pociągasz mnie fizycznie i jeśli dalej tak pójdzie to w końcu samo całowanie i przytulanie nie wystarczy. Mogę poczekać ile tylko chcesz, oczywiście w granicach przyzwoitości. Może ogranicza cię strach, bo wcześniej nie byłaś tak blisko z chłopakiem, a może chodzi o tą sytuację z imprezy. Ja to rozumiem, po prostu jestem facetem i czasami nie panuję nad tym – szeptał i na sam koniec złożył pocałunek na moim czole.
- Dobra, naprawdę jestem zmęczona i chciałabym już znaleźć się w domu – odsunął się i otworzył mi drzwi, po czym okrążył auto i usiadł na miejscu pasażera – poza tym muszę cię odwieźć.
- Następnym razem jedziemy moim samochodem, bo to brzmi strasznie lamersko jak to dziewczyna odwozi chłopaka z randki – burknął i włączył radio.
*
Niedziela zleciała mi głównie na nauce. I wymienianiu wiadomości z Harrym. Rozmawiałam również z mamą na Skype, rozmyśla o tym żeby przylecieć nas odwiedzić w któryś weekend. Jeśli oczywiście dostanie wolne w pracy, a na to szybko się nie zapowiada. Już prędzej my z Liamem wylądujemy w Chicago.
Poniedziałku obawiałam się głównie przez to, jak będziemy się zachowywać w stosunku do siebie z Harrym. Jak para? Czy raczej postawimy na ignorancję? A może nic się nie zmieni i pozostaniemy przy ukradkowych dotknięciach i ironicznych docinkach?
Okaże się niedługo, bo właśnie wyjeżdżałam z podjazdu w stronę szkoły. Czas umilał mi James Bay śpiewający swoje piosenki, dopóki nie znalazłam się na szkolnym parkingu, który tradycyjnie oblegany był przez uczniów. Zaparkowałam obok auta Liama, który stał z kumplami. Zaśmiałam się widząc minę Louisa.
- Nienawidzę cię, Layla! – podniósł ton oglądając mój samochód z każdej strony.
- Zabolało – dotknęłam dłonią swojej klatki piersiowej z udawaną urazą.
- Wkopałaś się, mała. Bo teraz to ty będziesz kierowcą na telefon, jeśli chodzi o imprezy – Niall się wyszczerzył szeroko.
- Horan, nie myśl sobie że będę wozić wasze pijane dupska po Londynie, co to to nie.
- Jeszcze będziesz czegoś chciała – z udawaną obrazą udał się do szkoły razem z całą gromadą, a ja za nimi.
Stojąc pod szafką zauważyłam Harry'ego wchodzącego do budynku. Nawet nie musiał specjalnie się starać, żeby na sam jego widok kolana mi zmiękły. W czarnych spodniach i czarnym swetrze robił takie samo wrażenie jakie by robił w ubraniach od najlepszych projektantów. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się i podszedł do mnie niespiesznym krokiem.
O matko! Co teraz nastąpi? Pocałunek? Tylko gdzie? W czoło będzie zbyt intymny. W usta? Do przesady, nie jesteśmy sami na korytarzu, a Liam pewnie gdzieś się tu jeszcze kręci. W dłoń? Layla, ogarnij się.
- Dzień dobry – powiedział i złożył na moim policzku niewinny pocałunek.
- Cześć – uśmiechnęłam się delikatnie czując rumieńce na policzkach. Sama siebie zdradzam.
- Chciałbym zrobić więcej, ale niestety nie w takim miejscu. Chociaż przyznam, że kiedyś zaciągnę cię do kantorka woźnego – poruszył brwiami, a ja przewróciłam oczami na to stwierdzenie – poza tym, ślicznie wyglądasz.
Spojrzałam na swoje ubrania zastanawiając się co jest takiego ładnego w jeansach, swetrze khaki i białych trampkach? Jedyne co było nowością to dwa dobierane warkocze, które zaplótł mi... mój tata. Najwidoczniej nie wyszedł z wprawy od kiedy byłam mała.
Chwycił delikatnie jeden z nich i pociągnął, przegryzając przy tym wargę.
- Pobudzają moją wyobraźnię, chętnie będę widywał je u ciebie częściej.
- Czy tobie wszystko musi kojarzyć się z seksem? – spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Nie, na pewno nie to – postukał palcem w podręcznik od fizyki, który dzierżyłam w dłoniach – chociaż...
Zrobił zamyśloną minę, a ja parsknęłam śmiechem i żartobliwie uderzyłam do łokciem w brzuch.
- Nawet nie kończ, muszę już iść na zajęcia. Widzimy się na lunchu?
Pokiwał twierdząco głową.
- Wpadnę dzisiaj do ciebie o siedemnastej, Liam będzie na treningu, a twój tata pewnie w pracy. Okej?
- Jasne, do zobaczenia – stanęłam na palcach i musnęłam jego policzek.
Zostawiłam go pod szafkami idąc na fizykę, minęłam grupkę dziewczyn, które wpatrywały się we mnie ze zdezorientowanymi minami. Zignorowałam to.
Czułam, że właśnie w tym momencie Harry nie ruszył się z miejsca, tylko odprowadzał mnie wzrokiem do końca korytarza z uśmiechem na ustach.
CZYTASZ
I'm Yours || h.s
FanfictionLayla jest zmuszona przeprowadzić się do Londynu, gdzie zamieszka z ojcem oraz bratem. Czy jej życie ulegnie zmianie, kiedy zbliży się do swojego brata oraz czwórki jego przyjaciół?