8

927 46 4
                                    

- Są chociaż jakieś podejrzenia kto mógł mi to zrobić? – spytałam Liama w drodze do szkoły.

Katie Melua śpiewała smutnym głosem jedną z jej popularniejszych piosenek. Kto by pomyślał, że Li słucha takiej muzyki...

 - Są, ale wątpię by chłopaki chcieli się nimi z tobą podzielić. Już i tak wystarczająco jesteś poszkodowana. Ale jeśli chcesz to możesz ich spytać, uprzedzam tylko że są niezwykle uparci i ciężko coś z nich wyciągnąć.

Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o zagłówek fotela.

 - A ty? Czemu ty nie możesz mi powiedzieć? Jesteś moim bratem.

 - Uwierz mi, że chciałbym się z tobą tym podzielić, ale nie siedzimy w tym tylko my. To nie ja cię znalazłem.

Parkowaliśmy właśnie pod budynkiem szkoły i nie miałam nawet ochoty ciągnąć tej dyskusji, bo i tak zmierzała donikąd.

Koledzy Liama czekali już przy jednym z aut blisko naszego. Wyszłam z samochodu przez swoją nieuwagę uderzając plecami o bok auta. Syknęłam z bólu, a przede mną pojawili się chłopcy.

 - Wszystko w porządku? – zapytał Niall.

Spojrzałam na nich i widziałam troskę w ich oczach.

 - Jest... okej, jeśli mogę tak powiedzieć po próbie gwałtu czy innej sadystycznej czynności. Nie byłabym chyba dobrą uległą – próbowałam zażartować, lecz chyba tego nie podłapali.

 - Trzymaj, mała – Liam podał mi torebkę – odprowadzić cię pod klasę?

 - Hej, rozumiem waszą nadopiekuńczość, ale tutaj nie chcę zwracać na siebie uwagi. A uwierzcie mi, że wy potraficie być w centrum zainteresowania.

Pokiwali twierdząco głowami i ruszyli przede mną dyskutując o czymś zawzięcie. Poczułam delikatne muśnięcie swojej dłoni. Spojrzałam w bok i ujrzałam Harrego. Chyba starał się ukryć swój smutek, bo delikatnie się uśmiechał.

 - Tak, Harry? – starałam się nie spłonąć rumieńcem przez jego uważne przyglądanie mi się.

 - Nic takiego... ja... - widziałam, że chciał mi coś powiedzieć, lecz chyba z tego zrezygnował – do zobaczenia na lunchu.

Jego kciuk przejechał po moim policzku i po tym geście szybko dołączył do swoich kumpli wchodzących właśnie do szkoły.

Co to właściwie było?

Słysząc dzwonek na lekcje pomknęłam na fizykę wciąż czując delikatny dotyk Harrego na sobie.

*

Słysząc dzwonek na przerwę odetchnęłam i zamknęłam swój zeszyt od matematyki uprzednio zapisując zadanie domowe.

 - Cześć Layla! – przy mojej ławce pojawił się Leo z szerokim uśmiechem.

 - Cześć, miło cię widzieć – odwzajemniłam jego uśmiech i wstałam biorąc torebkę do ręki. On jako jedyny z ludzi, których do tej pory poznałam tak jak ja uczęszczał na matematykę rozszerzoną.

Wyszliśmy na korytarz zapełniony ludźmi i kierowaliśmy się w stronę szafek.

 - Jeszcze raz chciałem cię przeprosić za to, że tak wcześnie wyszedłem z imprezy. Nie chciałem, serio.

Spojrzałam na niego skonsternowana. Chyba uciekło mi więcej wieczora niż przypuszczałam.

 - Byłam aż tak pijana? Przepraszam cię, ale nie pamiętam kiedy wyszedłeś – lekko się zarumieniłam i po znalezieniu się pod swoją szafką chowałam do niej niepotrzebne książki. Leo stał obok oparty o czerwone szafki.

 - Dostałem telefon od mamy, że moja młodsza siostra wylądowała w szpitalu i musiałem tam jechać... na szczęście to nic poważnego.

 - To dobrze, nie masz za co przepraszać. Będzie jeszcze okazja do nadrobienia tego – posłałam mu ciepły uśmiech i ruszyliśmy w stronę stołówki.

W drodze pytaliśmy się nawzajem o siebie chcąc lepiej się poznać. Czułam, że mogę się z nim dobrze zaprzyjaźnić. Był niezwykle zabawny, lojalny i mieliśmy podobne zainteresowania. Mam tu na myśli to, że on kocha matematykę a ja fizykę. Co poradzić na to, że uwielbiałam się uczyć? Może ludzie twierdzili, że jestem kujonem ale mi to zbytnio nie przeszkadzało do momentu, gdy nie stawało się to w jakiś sposób upokarzające czy nieprzyjemne. Zwykle chodziło tu o czystą zazdrość z powodu średniej ocen.

Leo przepuścił mnie w drzwiach opowiadając jakąś śmieszną historię o tym jak kiedyś chciał być uprzejmy dla dziewczyny, która mu się spodobała i zamiast przytrzymać jej te drzwi to walnął ją nimi.

Po raz pierwszy od poranka po imprezie śmiałam się tak głośno i szczerze. Ustawiliśmy się do kolejki po jedzenie, a Grants dalej zabawiał mnie historiami ze swojego życia. Rozglądając się po pomieszczeniu napotkałam wzrok mojego brata, który też się uśmiechał. Chyba dzięki mnie, dopiero teraz sobie uświadomiłam jaki przybity chodził przez ten weekend. Wzięłam sałatkę z kurczakiem, bo nie byłam zbytnio głodna i wodę. Leo poszedł w kierunku stolika, przy którym siedzieli jego znajomi z kółka matematycznego a ja ruszyłam do miejsca, gdzie jadł mój brat.

 - Jak ci mija dzień, Li? – spytał Louis uśmiechając się znad talerza.

 - Widzę, że podłapałeś zdrobnienie imienia – uśmiechnęłam się – dobrze, wyobraźcie sobie że jako jedyna z grupy na fizyce zrobiłam wszystkie zadania jakie podał nam profesor. Wyszłam na kujona, choć nie chciałam. Jeszcze zrobiłam je sposobem jakiego nie przerabiali, myślałam że mnie ludzie wzrokiem zjedzą.

 - Super Layla, nie ma to jak naukowe żarciki nie? – zaśmiał się Zayn – widać po was, że jesteście rodzeństwem z Liamem. To samo poczucie humoru.

Spojrzałam na brata i równocześnie wzruszyliśmy ramionami. Obok mnie siedział Harry jedząc i czytając jakąś książkę. Był tak wciągnięty w lekturę, że chyba nawet nie zauważył kolejnej osoby przy stoliku. Nachyliłam się w jego stronę próbując rozszyfrować to dzieło.

 - Jim Morrison? Zaskakujesz mnie, Harry – powiedziałam cicho spoglądając w jego zielone oczy.

Uśmiechnął się ukazując swoje wspaniałe dołeczki w policzkach.

 - Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz – szepnął na tyle cicho, bym tylko ja mogła to usłyszeć.

Zatapiając się w jego oczach moje myśli skierowały się na nieodpowiednie tory – chciałam usiąść na jego kolanach, poczuć jego dłonie na sobie, wpleść palce w te niesforne włosy, poczuć kształtne malinowe wargi na swoich...

Zaczerwieniona odwróciłam od niego spojrzenie zawstydzona w jaką stronę pobiegła moja wyobraźnia. Taki chłopak jak on ma pewnie niezwykle duże powodzenie wśród dziewczyn i nie zainteresowałby się takim kujonem jak ja.

 - Harry, powiedz nam czy to ty w piątek przeleciałeś Bellę w pokoju Liama?

Kiedy mój brat usłyszał to bezpośrednie pytanie Louisa zakrztusił się sokiem, na pomoc szybko przybył mu Zayn, a ja spojrzałam na pytanego bruneta.

Jego wymowne milczenie wystarczyło mi za odpowiedź i potwierdzenie mojej wcześniejszej teorii.

I'm Yours || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz