7

886 49 4
                                    

 - Gdyby nie wyszedł do ogrodu to byłoby o wiele gorzej, jestem mu wdzięczny tato — cichy głos Liama dotarł do moich uszu.

 - Synu, przy najbliższej okazji będę musiał mu podziękować. Teraz będzie potrzebowała jak najwięcej troski i wsparcia.

Otworzyłam oczy i ujrzałam tatę oraz Liama przy moim łóżku pogrążonych w rozmowie. Tata musiał wrócić niedawno, bo nie zdążył nawet przebrać się z garnituru.

 - Layla, skarbie — podszedł do łóżka i bardzo ostrożnie wtulił mnie w siebie. Objęłam go ramionami i westchnęłam czując jego ojcowską troskę.

 - Która godzina? — szepnęłam i pokazałam Li, żeby też podszedł bliżej.

 - Szósta rano, poniedziałek. Przespałaś całą niedzielę, kochanie. Próbowałem się dodzwonić do waszej mamy, lecz bezskutecznie. Jeśli chcesz to możesz zostać w domu, zadzwonię do szkoły i cię zwolnię.

 - Nie tato, jest okej. Wolałabym nie odpuszczać lekcji już na początku roku. Poza tym nie chcę, żeby pan White odebrał mi możliwość wzięcia udziału w olimpiadzie.

Wstałam z łóżka i dalej odczuwałam ból, szczególnie pleców. Ubrana byłam w tą koszulkę co w sobotę. Tata pocałował mnie w czoło i wyszedł dając mi trochę prywatności, a Liam dalej siedział na łóżku. Podeszłam do szafy i wyjęłam czystą bieliznę, jeansy i szarą bluzę z kapturem, na tyle luźną żeby nie uciskała żadnych siniaków.

 - Wypiorę ci tą koszulkę po szkole — powiedziałam wchodząc do łazienki.

 - To nie moja koszulka. Harry ubrał cię w nią, gdy już cię znalazł.

Kiedy to powiedział, zamknęłam drzwi i ściągnęłam z siebie ją. Uniosłam materiał do nosa i wciąż czułam ledwie wyczuwalny nieziemski zapach męskich perfum jakich używał brunet.

I'm Yours || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz