- Musisz poprosić tatę o samochód, jestem pewien że się zgodzi – stwierdził Liam w drodze do domu.
- A co? Ty już nie chcesz mnie wozić? – spytałam zaczepnie.
Pokręcił głową z uśmiechem.
- Nie, po prostu powinnaś też mieć swój. Gdybyś chciała pojechać po coś do miasta lub do kogoś w odwiedziny... albo sama do szkoły.
- Wcześniej dawałam sobie bez niego radę.
- Tak, ale Wolverhampton w porównaniu do Londynu jest jak mała wioska, Li – powiedział i wjechał na podjazd parkując pod garażem.
Przewróciłam oczami wiedząc, że z nim i tak nie wygram. Przeszłam do domu i od razu do swojej sypialni chcąc przebrać się w coś wygodnego. Padło na legginsy i luźną czarną koszulkę. Założyłam jeszcze puchate błękitne skarpetki i przeszłam na dół.
Spotkałam w kuchni Liama biorącego z lodówki butelkę wody.
- Lecę na trening – pocałował mnie w policzek – do wieczora, Layla!
Stwierdziłam, że najpierw zrobię jakiś obiad a potem zabiorę się za prace domowe i naukę do konkursu.
Zdecydowałam się na lasagne i w trakcie jej robienia uciekłam myślami do tego, czego dowiedziałam się w czasie lunchu.
Więc Harry był typowym podrywaczem i fanem dziewczyn na jedną noc? Fakt, jest bardzo atrakcyjny, nie ma jakiś złych ocen, gra w szkolnej drużynie, jest popularny... ale moje pierwsze wrażenie na jego widok było inne. Chociaż, gdy sobie przypominam jego taniec ze mną na imprezie i próbę pocałowania mnie po tygodniu znajomości, a przecież byłam siostrą jego kumpla, no to jednak trochę odbiega od wizerunku jaki miałam w głowie.
Zastanawia mnie czy to nie jest tylko na pokaz. Czy kiedy nie przebywa z ludźmi jest zupełnie inny niż w szkole. No niestety, na ten temat mogę tylko gdybać.
Wstawiłam potrawę do piekarnika i poszłam do swojego pokoju się uczyć.
Siedziałam właśnie na łóżku z książką od fizyki na kolanach. W tle cicho śpiewała Janis Joplin, a ja miałam podzielną uwagę do tego stopnia, że śpiewałam cicho wraz z nią.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę – odpowiedziałam nie odrywając wzroku od podręcznika.
- Cześć, Layla. Nie przeszkadzam? – uniosłam głowę słysząc głos Harrego.
- Nie, pewnie że nie. Stało się coś? – spytałam po chwili ciszy.
- Właściwie to tak, mogę wejść? – pokiwałam głową i odłożyłam książkę na bok.
Brunet wszedł i zamknął za sobą drzwi. Przez chwilę się rozglądał skanując dokładnie każdy cal mojego pokoju. W końcu jego wzrok spoczął na mnie, a ja spłonęłam rumieńcem. Nie wyglądałam wyjściowo w legginsach i luźnej koszulce, bez makijażu, z włosami spiętymi w koka i okularach korekcyjnych na nosie. Wyglądałam jak nerd i Harry pewnie pomyślał tak samo.
- Mam coś co chyba należy do ciebie – z kieszeni ciasnych spodni wyjął naszyjnik, złoty ze znakiem nieskończoności.
- Mój naszyjnik, skąd ty...?
- Znalazłem ją na trawie, po tym... - przeczesał włosy nerwowo – pozwól, że ci go zapnę.
Powoli podeszłam do niego i odwróciłam się tyłem. Przełożył go przez moją szyję i zapiął zręcznie. Czułam jego gorący oddech na karku, aż zadrżałam czując jego bliskość. Opuszkami palców przesunął po skórze na szyi, a mój oddech przyspieszył. Po chwili miejsce palców zajęły usta, a ja musiałam się całą sobą powstrzymywać żeby nie jęknąć gdy ścisnął mocno moje pośladki.
- W tych spodniach wyglądasz cholernie seksownie, aż zrobiłem się przez to twardy, skarbie – wychrypiał i dla potwierdzenia swoich słów złapał za moje biodra i przysunął do siebie tak bym mogła poczuć wypukłość jego jeansów.
W momencie, gdy jego palce zahaczały o gumkę legginsów chcąc pewnie dostać się do środka usłyszeliśmy pukanie w drzwi.
Szybko odsunęłam się od bruneta i podeszłam do drzwi otwierając je. Moim oczom ukazał się Liam.
- Nie widziałaś może... o Harry, szukałem cię – mój brat nie dawał po sobie poznać, że ciekawi go ta sytuacja co jego przyjaciel robił u mnie w pokoju. Jestem pewna, że i tak później mnie o to zapyta.
- Oddał mi mój naszyjnik – uśmiechnęłam się do loczka, który zrobił to samo tylko o wiele efektowniej dodając swoje urocze dołeczki – dziękuję, Harry.
- Nie ma za co, Layla. Stało się coś, że mnie szukałeś? – zwrócił się do Liama nadal stojąc w moim pokoju.
- Dzwonił Louis, że auto nawaliło mu w drodze do domu i czy nie możemy podjechać po niego.
- Jasne, za chwilę zejdę.
Mój brat pokiwał głową i wrócił na dół. Harry spojrzał na mnie i palcem przejechał po mojej dolnej wardze. Patrzyłam w jego zielone oczy jak zahipnotyzowana nie bardzo wiedząc co mogę zrobić.
- Jeszcze raz dziękuję – szepnęłam cicho.
- Umów się ze mną – wypalił nagle, a ja zaniemówiłam.
Co? Ma na myśli randkę? Z nim? To jakiś żart?
Miał lekko spięty wyraz twarzy, co chyba mogę wziąć jednak za dowód prawdy.
- Okej... - uśmiechnęłam się i zarumieniłam mocno widząc jego zadowolenie.
- Okej... - wziął głęboki oddech i opuścił mój pokój, lecz gdy był na pierwszym stopniu schodów przystanął i odwrócił się do mnie – do zobaczenia w szkole, mała.
Puścił mi oczko, a ja poczerwieniałam. Z zawadiackim uśmiechem zeszedł na dół akurat wtedy, gdy Liam zaczął na niego głośno kląć.
Zamknęłam drzwi i zsunęłam się po nich na podłogę.
Moje myśli zajmował aktualnie tylko i wyłącznie brunet o soczyście zielonych oczach i dołeczkach w policzkach. Dzisiaj już nawet nie jestem w stanie wziąć książki do ręki wciąż czując miękkie wargi bruneta na mojej szyi...
CZYTASZ
I'm Yours || h.s
FanfictionLayla jest zmuszona przeprowadzić się do Londynu, gdzie zamieszka z ojcem oraz bratem. Czy jej życie ulegnie zmianie, kiedy zbliży się do swojego brata oraz czwórki jego przyjaciół?