rozdział 18 Esme jako grupa wsparcia i koniec

78 11 5
                                    

Wieści o tym co się stało rozeszły się bardzo szybko. Okazało się, że jest ktoś kto rozumie mój ból Esme Cullen wampirza matka Edward'a.
Siedziałam jak zawsze przy stole próbując wmusić w siebie kawałek pizzy,gdy zadzwonił telefon myślałam , że to Paul lub Rachel bo ostatnio bardzo się o mnie martwią,jednak numer był nie znany. Odebrałam.

- halo Emma? - usłyszałam

- halo kto mówi?

- tu Esme Cullen mama Edward'a. Chciałabym się z tobą spotkać. Wiem przez co przechodzisz.

- to może przyjdź do mnie? Jestem sama. Uprzedze tylko wilki by nie atakowały

- okej mi to pasuje. Będę nie długo.
Rozłączyła się. Zadzwoniłam do Uley'a i poinformowałam go o wizycie Esme jednocześnie prosząc by nie atakowali. Zgodził się. Kobieta jak na wampira przystało było bardzo szybko. Usiadła ze mną przy stole. Zaczęła rozmowę.

- jest mi bardzo przykro,ale wiem co czujesz.- powiedziała

- skąd możesz to wiedzieć? Przecież wampiry nie mają dzieci. - odrzeklam.

- zanim zostałam zmieniona miałam męża. Znęcał się nade mną jak twój ojciec nad tobą. Pewnego dnia nie wytrzymałam i uciekłam on mnie dogonił i okrutnie pobił przez co poroniłam. W szpitalu,gdy byłam ledwo żywa znalazł mnie Carlisle i zaproponował życie przy swoim boku. Zgodziłam się. Od tamtego dnia jesteś razem.

- Esme. Ja nie wiedziałam.

- nikt nie wie. Tylko Carlisle i ty. Dlatego wiem przez co przechodzisz. Będę cię wspierać i pomogę stanąć na nogi.

- dziękuję i współczuję. - przytuliłam się do kobiety,a ona odwzajemnia uścisk.
Spotykaliśmy się każdego dnia. Esme dawała mi dużo wsparcia. Każdego dnia odwiedzała mnie i pomagała przejść przez ten niewyobrażalny ból. Z każdym dniem było coraz lepiej. Ból nie ustąpił,ale zaczęłam jeść, wychodzić z domu. Ogarnęłam się fizycznie,jednak moja psychika nadal cierpiała. Dobrze wiem, że to tak szybko nie zniknie. Nie byłam sama z tym wszystkim. Nie ja jedna cierpiałam,to spotykało wiele kobiet na całym świecie.  Wczorajszego dnia Esme powiedziała, że powinnam wybaczyć Jacob'owi bo takie rzeczy się zdarzają,a przecież Jake nie zrobił mi krzywdy. Prawdę mówiąc nawet nie wiedział o ciąży. Obiecałam kolejnego dnia spotkać się z Jake'iem i porozmawiać z nim. Sama nie wiem jak zacząć rozmowę. Co mu powiedzieć? Czy jeszcze będzie chciał mnie widzieć?
Nie wiem. Wstałam wcześnie rano. Miałam głupie wrażenie , że ktoś mnie obserwuje, otworzyłam oczy. Obok siedział Jacob.

- przepraszam nie chciałem cię wystraszyć. Pójdę już.

- zaczekaj. - chwyciłam jego rękę - musimy pogadać

- mam zostać?- zapytał zdziwiony

- tak. Chciałam cię przeprosić. Powinnam powiedzieć o ciąży to było także twoje dziecko. Zachowałam się egoistycznie. Wybacz.

- rozumiem. Nie jestem zły na ciebie tylko na Paul'a. Sam powinienem ci powiedzieć.

- to prawda. Czasu nie cofniemy,ale jeśli nadal chcesz możemy spróbować

- o niczym innym nie marzę. Było mi bez ciebie źle. Byłem codziennie pod domem słyszałem twój płacz, chciałem cię przytulić jednak nie mogłem.

- potrzebujemy czasu by to wszystko odbudować,ale wierzę że się uda.

Jake przyznał mi rację. Resztę dnia spędziliśmy już razem. Jego bliskość dodawała mi sił. Odbudowaliśmy swoje relację. Miesiąc później Jacob poprosił mnie o rękę, chwilę się zastanawiam jednak ostatecznie się zgodziłam. Nasze wspólne życie zaczęło się od nowa. Jako państwo Black trwamy w szczęściu do dziś. Ma razie nie myślimy o powiększaniu rodziny. Chcemy nacieszyć się sobą. A poNiej co będzie pokażę czas.

Życie to nie bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz