rozdział 14 nowa Bella i prawda

64 13 2
                                    

Pojechaliśmy prosto do domu Cullen'ów Jacob od razu pobiegł na górę, Alice właśnie myła Belle,a Rosalie czesała jej włosy. Wszyscy czekaliśmy na to co się stanie. Jej serce jeszcze przez chwilę biło. Obserwowaliśmy jak jej ciało się regeneruje. Żebra się zrosły,krew przez chwilę wypełniła ciało po czym zamarzła. Serce przestało bić,a ona otworzyła swoje czerwone oczy. Wyszliśmy,żeby ona mogła poznać swoje ciało i udać się na polowanie. Wrócili spotkaliśmy się przed domem.

- nie myślałem, że będziesz wyglądać tak znajomo - powiedział Jacob

- cieszę się,że jesteście tu razem.- odpowiedziała Bella patrząc w naszą stronę

- muszę przyznać, że świetna z was para- dodałam. - musimy znikać mam nadzieję, że spodoba ci się to życie Bello. Powodzenia.

- dziękuję Emmo.

Bell poszła poznać córkę,a ja i Jacob wróciliśmy do auta i pojechaliśmy do La Push zobaczyć mój dom. Skręciłam w boczną drogę już z daleka widać było dwa czerwone drewniane domki. Tuż przed jednym z nich stał facet w garniturze. Podeszłam do niego, Jake trzymał moją dłoń.

- dzień dobry panno Baner. Jestem Tim Samson. Oto klucze do pani domu i umowa kupna.

- dzień dobry. Bardzo dziękuję. Nie spodziewałam się, że pójdzie tak szybko.

- pan Grey prosił żeby było szybko i solidnie. Myślę,że będzie pani zadowolona.

- jeszcze raz bardzo dziękuję.

Odebrałam teczkę z dokumentami i kluczem. Weszliśmy do środka. Układ domu był dokładnie taki sam jak tego domu w którym mieszkałam z mamą plus dodatkowo pokój gościnny.

- jesteś zadowolona?- zapytał Jacob

- jest taki idealny. Jutro będą meble i będzie całkiem idealnie.

- może pójdziemy się przywitać z resztą? - zaproponowałam

- czemu nie.

Do rezerwatu było ledwie dwa kilometry, poszliśmy w jego kierunku.

- Emi wróciłaś!- krzyknął Paul gdy tylko mnie zobaczył.

- Hej Paul. Niespodzianka- powiedziałam.

Gdy przybiegli wszyscy usiedliśmy na plaży.

- nareszcie. Witaj w domu Emma

- dziękuję Sam.

- Jake powiedziałeś jej już?

- nie Sam. Dziś to zrobię.

- w porządku. Ona musi wiedzieć.
Wszyscy przyznali mu rację. Dużo się zmieniło odkąd byłam tu ostatnio. Każdy z nich zgadzał się z Sam'em jakby był ich przywódcą. Dziś miałam dowiedzieć się prawdy. Zostawiliśmy przyjaciół i szliśmy przed siebie. Jacob prowadził mnie za rękę. Doszliśmy do jakiegoś jeziora. Wtedy stanął przede mną i drapiąc się po karku zaczął mówić

- Emi. Pamiętaj, że bez względu na wszystko bardzo cię kocham.

- Jake co się dzieje?

- chce ,żebyś znała prawdę o mnie. Pamiętasz jak mówiłaś kiedyś Rachel o tym wyciu zwierząt koło twojego domu

- pamiętam. Mówiła, że ty powiesz mi prawdę o tym.

- no właśnie. Chodzi o to, że....
Kurde nie wiem jak to powiedzieć, muszę ci to pokazać.

Odszedł na metr do tyłu ściągnął koszulkę ,zaczął sapać, a potem ...

- o matko to ty! - krzyknęłam przerażona i przewróciłam się na ziemię.  To on okazał się tym rudobrązowym wilkiem z port Angeles. I tym samym który siedział pod moim dawnym domem. Powoli łapałam oddech. A on podszedł bliżej i niczym tresowany pies poprosił bym go pogłaskała. Jego futro było miękkie.
Położył się obok. Gdy mój szok minął znowu stał się człowiekiem.

- wiem, że się boisz. - powiedział

- już nie. Przecież nie zrobisz mi krzywdy prawda?

- nigdy tego nie zrobię. Zrozumiem jeśli będziesz chciała odejść. Jestem potworem. - opuścił wzrok wbijając go w zimie.

- Jacob. Spójrz na mnie. Nie jesteś potworem. Kocham cię i nie odejdę. Żałuję tylko ,że nie wiedziałam wcześniej. Na wiele spraw spojrzałbym inaczej.

- jestem zmiennokształtny. Taki się urodziłem. Nie da się tego leczyć. To płynie w moich genach. Mój dziadek był pierwszym z nich.

- a ten tatuaż który macie?

- to znak plemienny. Przynależność do watahy.

- a Emily i Rachel czemu go nie mają?

- one są takie jak ty. Paul wpoił się w Rachel a Sam w Emily.

- wpoił? Co to znaczy?

- wpojenie... To uczucie silniejsze niż miłość. Gdy widzisz tą osobę to nie grawitacja trzyma cię na ziemi tylko ona zrobisz dla niej wszystko, będziesz wszystkim.

- to chyba piękne uczucie. Przeżyłeś już wpojenie?

- kiedyś myślałem, że tak. Ale gdy cię poznałem zrozumiałem, że to ty jesteś mi przeznaczona. Gdy cierpisz,ja cierpię rozumiesz?

- teraz już tak.

Wtuliłam się w niego. Na wiele spraw mogłam spojrzeć inaczej. Jako wilk był zawsze blisko bo chciał mnie chronić. Znając prawdę wszystko mu wybaczyłam. Zaproponowałam aby zamieszkał ze mną. Zgodził się. Miałam nadzieję na naprawę szczęśliwe wspólne życie, do czasu,gdy Edward i Bella nie przyszli prosić o pomoc. 

Życie to nie bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz