rozdział 2 nowa szkoła

94 18 0
                                    

W niedzielę wieczorem dostałam wiadomość od Mike'a,że będzie o dziewiątej.
Wstałam skoro świt. Przetarłam leniwie zaspane oczy,przeciągnęłam się i powoli wstałam z łóżka. Przygotowałam ubrania w których chce jechać, zabrałam swój ulubiony zielony ręcznik z motywem drzew i poszłam pod prysznic. Szybka kompiel postawiła mnie na nogi. Gdy wyszłam z łazienki ubrałam się w czarne jeansy i białą bluzkę,a na nogi botki i ruszyłam w stronę kuchni na śniadanie.  Mamy jak zwykle już nie było,zostawiła tylko kartkę z napisem; powodzenia w nowej szkole wracam jak zawsze w piątek. Kocham mama.

Usiadłam przy stole do małej miseczki wyspałam moje ulubione płatki cynamonowe,potem zalałam je mlekiem i dodałam łyżkę miodu. Jadłam powoli w milczeniu,bo nawet nie było do kogo się odezwać. Po posiłku umyłam po sobie naczynia. Do małej torebki która wisiała na wieszaku włożyłam zeszyt i długopis,aby spisać plan. Spojrzałam na zegarek dochodziła dziesiąta,wyszłam już przed dom wiedzą,że zaraz zjawi się mój przyjaciel. Był jak zawsze punktualny.

- cześć Bella. Uściskał mnie,a następnie otworzył drzwi od auta.

- cześć Mike. Świetnie wyglądasz.

- dziękuję. Ty też pięknie.

- daj spokój normalnie. Jak zawsze.

Nie odpowiedział. Przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszyliśmy. Droga do szkoły nie była długa. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na to, że jestem tu jakby nowa. Podeszliśmy bliżej reszty uczniów,wtedy poznałam znajomych Mike'a z tamtego roku szkolnego. Były dwie urocze dziewczyny Angela i Jessica razem z nimi jeszcze Eric. Na pierwszy rzut oka wydawali się okej. Po apelu każdy z nas dostał swój plan zajęć ze swoim imieniem i nazwiskiem. Okazało się, że kilka lekcji będę miała z Mike'iem i kilka z Angela. Po dwóch godzinach wróciłam do domu. Pierwszy dzień jakoś zaliczony. Usiadłam przy biurku patrząc w plan pakowałam na jutro książki które od razu dostaliśmy ze szkoły. Włożyłam jeszcze piórnik i jakiś notes. Nie miałam pomysłu co robić dalej,więc włączyłam sobie film "TWÓJ NA ZAWSZE". Po zakończonym sensie poszłam zrobić sobie kolacje,bo obejrzałam jeszcze jeden film "woda dla słoni"  spojrzałam za okno. Na ulicy było cicho. Tylko gdzieś z lasu słychać było wycie jakiegoś zwierzęcia. Jednak nie przeszkadza mi to,a z czasem nawet się przyzwyczaiłam.

Kolejnego dnia zajęcia w szkole zaczynały się od ósmej. Oczywiście Mike przyjechał po mnie. Pierwsze dwie godziny mialam problemy z koncentracją, dopiero po lanchu poczułam się żywa. Angela i Eric ciągle gadali o jakieś plaży w La Push. Zaproponowali nawet, żebyśmy poszli tam popływać. Zgodziłam się i tak nie miałam nic innego do robienia. Kolejne cztery lekcje były tak nudne,że aż chciało się spać. Oni zaczęli przerabiać dopiero materiał,który ja dawno znałam ze starej szkoły. Moje zajęcia kończyły się po piętnastej,ale Mike dawno był już w domu,więc nie miałam czym wrócić. Słoneczny dzień sprawił, że wróciłam pieszo. W domu nie miałam siły na nic. Odrobiłam lekcje zjadłam pizzę i poszłam spać.
Tej nocy miałam koszmary. W snach wróciły wspomnienia czasów,gdy mieszkałam z ojcem. To najgorszy okres mojego życia. Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku, znowu słyszałam te wycie,jednak dziś brzmiało inaczej. Było wypełnione smutkiem może nawet żalem, ale jakie zwierzę tak wyje? To była zagadka. Powtarzało się co dzień przez cały tydzień.

Dziś sobota.

Zgodnie z obietnicą jedziemy do La Push. Po dwudziestu minutach jesteśmy na miejscu. Piękna plaża nie przyciągała jednak tłumów o tej porze roku. Zaczynała się bowiem jesień. Angela, Eric i Mike poszli serfować na deskach, a ja usiadłam na brzegu. Nie daleko nas słychać było jakieś śmiechy. Zapatrzona na przyjaciół nie zauważyłam piłki, która leciała w moją stronę w skutek czego dostałam nią w głowę. Chwilę później podbiegło dwóch chłopaków.

- hej nic ci nie jest?- Zapytał jeden z nich. Wyglądał pięknie. Miał krótkie czarne włosy brązowe oczy i mega umięśnione ciało.

- nie. Chyba nie.
Odpowiadam po czym łapie się za głowę.

- przepraszam. Nie wiedziałem, że ktoś tu jest

- spoko. Nic mi nie jest.

- jestem Jacob. A to  Seth. Wyciągnął rękę w moją stronę.

- Isabella,ale wystarczy Bella.
Chłopak zaczął się śmiać.

- co cię tak bawi? Zapytałam

- mam już przyjaciółkę isabelle i tez karze sobie mówić Bella. Odpowiada Jacob. Po czym znika machając na do widzenia.

Życie to nie bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz