rozdział 5 pogrzeb i wyjaśnienia

82 16 4
                                    

Wstałam z pierwszymi promieniami słońca. Przygotowałam sobie czarną do kolan sukienkę, którą później założę na pogrzeb mamy. Na samą myśl o tym wydarzeniu ściskało mnie w żołądku. Usiadłam w kuchni i zrobiłam melisę do picia. Pukanie do drzwi oderwało mnie od czynności. Podeszłam do nich i zobaczyłam moją kuzynkę.

- Kelly tak mi przykro. Christian właśnie mi powiedział. Przyjechaliśmy na pogrzeb.

- cześć Anastazja. Dziękuję,że jesteś.

- daj spokój. Nie możesz być sama. Poznaj to mój mąż Christian Grey.

- Kelly,a właściwie Isabella Emma Baner. Napijecie się herbaty? Może kawy?

- herbaty prosimy. Twoja mama robiła dla nas projekt naszego domu.

- pamiętam. Dom nad jeziorem prawda? Wspominała mi o tym projekcie,jednak nie mówiła, że to dla Was.

- twoja mama była wspaniałą kobietą.

Znowu ktoś zapukał do drzwi

- przepraszam. Pójdę otworzyć.
Odeszłam od stołu. Tym razem to Jacob.

- Hej maleńka. Nie przeszkadzam?

- nie. Wchodz. Poznaj to moja kuzynka Anastazja i jej mąż Christian.

- miło mi jestem Jacob chłopak Emi.

- Kelly nie mówiłaś,że masz chłopaka.

- Kelly? A nie Isabella Emma Baner.

- Jake to długa historia

-mamy czas.

- wytłumaczę ci to później.

Siedzieliśmy pijąc herbatę. Jake cały czas mi się przyglądał. Zostawiłam ich na chwilę samych i poszłam przebrać się na pogrzeb. Jacob też miał ze sobą ciuchy na przebranie. Przebrani w czarne żałobne ubrania udaliśmy się do auta. Ana i Christian pojechali swoim z Taylor'em ochroniarzem Greya. Ja i Jacob pojechaliśmy czarnym Audi którym przyjechał chłopak. Droga ciągnęła się w nieskończoność. Po trzydziestu minutach byliśmy w małym kościele. Zjawiło się całe Forks, chociaż nie wszystkich tu znaliśmy. Po mszy udaliśmy się na mały cmentarz. Ksiądz odmawiał jeszcze jakieś modlitwy. Stałam między Mike'iem a Jacob'em,wtedy zobaczyłam jego- mojego ojca tyrana. Na jego widok złapałam Jacoba za rękę i mocno nią ścisnęłam. Ten spojrzał na mnie nie do końca wiedząc co się dzieje.

- Jake. Nie puszczaj mnie.

- Emi. Co się dzieje?

- to on- mój ojciec.
Wskazałam ruchem głowy na człowieka którego szczerze nienawidziłam. Wtedy on zbliżył się do mnie.

- Kelly córeczko,ale ty wyrosłaś.

- idź stąd nienawidzę cię! Zostaw mnie w spokoju rozumiesz!!!!!

- jestem twoim ojcem. Jak ty do mnie mówisz?!

- nienawidzę cię! Przez ciebie to wszystko.

Krzyczałam. Nikt nie wiedział,że mój ojciec żyje. Ana i Christian poprosili Taylora,żeby usunął tego bydlaka z cmentarza. Pożegnałam matkę. Roztrzęsiona wydarzeniami chciałam tylko wrócić do domu. Kuzynka zaproponowała,aby pojechała z nim do Seattle jednak nie chciałam zostawiać Jake'a samego. Poza tym i tak wyjeżdżali w podróż poślubną. Nie robiliśmy żadnej stypy. Po pogrzebie wszyscy odjechali do swoich domów. Jednak wcześniej złożyli wyrazy współczucia i kondolencje. Jestem im wdzięczna, że tak licznie przybyli. Dla mamy na pewno dużo by to znaczyło. Cały czas trzymając dłoń Jacoba opuściliśmy cmentarz.

- dobrze się czujesz?- zapytał Jacob zmartwiony bardziej niż zwykle.

- nie. Chce jechać do La Push.

Był zdziwiony jednak zrobił to o co prosiłam. Gdy byliśmy na miejscu zaprowadził mnie na plażę. Usiedliśmy na pisaku. Patrzył na mnie tak jakby oczekiwał wyjaśnień.

- to jak to jest na prawdę?- zapytał po długiej ciszy.

- nie wiem czy chce teraz o tym mówić.

- Emi proszę. Chce wiedzieć.

- no dobrze. Tak na prawdę nazywam się Kelly Jenkins. Mój ojciec znęcał się nade mną i mamą. Uciekliśmy od niego i zmieniliśmy nazwisko i imiona.

- jak to się znęcał?- ciągnął mnie za język

- wyzywał od dziwek zmuszał mamę do seksu, gnębił nas latami. A mnie chciał nawet sprzedać do burdelu. Wtedy uciekliśmy. Na początku do Seattle. Tam mama dostała pracę, później tu do Forks. - do oczu napłynęło mi milion łez.

- jak go dorwę w swoje ręce to nie ręczę za siebie!

- proszę nie rób nic głupiego. Nie warto takim śmieciem brudzić sobie rąk.

- obiecuję. - odpowiedział i otarł kolejną łzę z mojego policzka.
Z jednej strony czułam ulgę, z drugiej bałam się. Bałam się o niego, o siebie. Nie chciałam wracać do domu. Zostałam w rezerwacie.

Życie to nie bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz