Wstałam z pierwszymi promieniami słońca. Przygotowałam sobie czarną do kolan sukienkę, którą później założę na pogrzeb mamy. Na samą myśl o tym wydarzeniu ściskało mnie w żołądku. Usiadłam w kuchni i zrobiłam melisę do picia. Pukanie do drzwi oderwało mnie od czynności. Podeszłam do nich i zobaczyłam moją kuzynkę.
- Kelly tak mi przykro. Christian właśnie mi powiedział. Przyjechaliśmy na pogrzeb.
- cześć Anastazja. Dziękuję,że jesteś.
- daj spokój. Nie możesz być sama. Poznaj to mój mąż Christian Grey.
- Kelly,a właściwie Isabella Emma Baner. Napijecie się herbaty? Może kawy?
- herbaty prosimy. Twoja mama robiła dla nas projekt naszego domu.
- pamiętam. Dom nad jeziorem prawda? Wspominała mi o tym projekcie,jednak nie mówiła, że to dla Was.
- twoja mama była wspaniałą kobietą.
Znowu ktoś zapukał do drzwi
- przepraszam. Pójdę otworzyć.
Odeszłam od stołu. Tym razem to Jacob.- Hej maleńka. Nie przeszkadzam?
- nie. Wchodz. Poznaj to moja kuzynka Anastazja i jej mąż Christian.
- miło mi jestem Jacob chłopak Emi.
- Kelly nie mówiłaś,że masz chłopaka.
- Kelly? A nie Isabella Emma Baner.
- Jake to długa historia
-mamy czas.
- wytłumaczę ci to później.
Siedzieliśmy pijąc herbatę. Jake cały czas mi się przyglądał. Zostawiłam ich na chwilę samych i poszłam przebrać się na pogrzeb. Jacob też miał ze sobą ciuchy na przebranie. Przebrani w czarne żałobne ubrania udaliśmy się do auta. Ana i Christian pojechali swoim z Taylor'em ochroniarzem Greya. Ja i Jacob pojechaliśmy czarnym Audi którym przyjechał chłopak. Droga ciągnęła się w nieskończoność. Po trzydziestu minutach byliśmy w małym kościele. Zjawiło się całe Forks, chociaż nie wszystkich tu znaliśmy. Po mszy udaliśmy się na mały cmentarz. Ksiądz odmawiał jeszcze jakieś modlitwy. Stałam między Mike'iem a Jacob'em,wtedy zobaczyłam jego- mojego ojca tyrana. Na jego widok złapałam Jacoba za rękę i mocno nią ścisnęłam. Ten spojrzał na mnie nie do końca wiedząc co się dzieje.
- Jake. Nie puszczaj mnie.
- Emi. Co się dzieje?
- to on- mój ojciec.
Wskazałam ruchem głowy na człowieka którego szczerze nienawidziłam. Wtedy on zbliżył się do mnie.- Kelly córeczko,ale ty wyrosłaś.
- idź stąd nienawidzę cię! Zostaw mnie w spokoju rozumiesz!!!!!
- jestem twoim ojcem. Jak ty do mnie mówisz?!
- nienawidzę cię! Przez ciebie to wszystko.
Krzyczałam. Nikt nie wiedział,że mój ojciec żyje. Ana i Christian poprosili Taylora,żeby usunął tego bydlaka z cmentarza. Pożegnałam matkę. Roztrzęsiona wydarzeniami chciałam tylko wrócić do domu. Kuzynka zaproponowała,aby pojechała z nim do Seattle jednak nie chciałam zostawiać Jake'a samego. Poza tym i tak wyjeżdżali w podróż poślubną. Nie robiliśmy żadnej stypy. Po pogrzebie wszyscy odjechali do swoich domów. Jednak wcześniej złożyli wyrazy współczucia i kondolencje. Jestem im wdzięczna, że tak licznie przybyli. Dla mamy na pewno dużo by to znaczyło. Cały czas trzymając dłoń Jacoba opuściliśmy cmentarz.
- dobrze się czujesz?- zapytał Jacob zmartwiony bardziej niż zwykle.
- nie. Chce jechać do La Push.
Był zdziwiony jednak zrobił to o co prosiłam. Gdy byliśmy na miejscu zaprowadził mnie na plażę. Usiedliśmy na pisaku. Patrzył na mnie tak jakby oczekiwał wyjaśnień.
- to jak to jest na prawdę?- zapytał po długiej ciszy.
- nie wiem czy chce teraz o tym mówić.
- Emi proszę. Chce wiedzieć.
- no dobrze. Tak na prawdę nazywam się Kelly Jenkins. Mój ojciec znęcał się nade mną i mamą. Uciekliśmy od niego i zmieniliśmy nazwisko i imiona.
- jak to się znęcał?- ciągnął mnie za język
- wyzywał od dziwek zmuszał mamę do seksu, gnębił nas latami. A mnie chciał nawet sprzedać do burdelu. Wtedy uciekliśmy. Na początku do Seattle. Tam mama dostała pracę, później tu do Forks. - do oczu napłynęło mi milion łez.
- jak go dorwę w swoje ręce to nie ręczę za siebie!
- proszę nie rób nic głupiego. Nie warto takim śmieciem brudzić sobie rąk.
- obiecuję. - odpowiedział i otarł kolejną łzę z mojego policzka.
Z jednej strony czułam ulgę, z drugiej bałam się. Bałam się o niego, o siebie. Nie chciałam wracać do domu. Zostałam w rezerwacie.
CZYTASZ
Życie to nie bajka
FantasyIsabella Emma Baner przez lata była niszczona psychicznie przez ojca tyrana. Razem z matką uciekają do Forks. Ciesząc się spokojnym życiem Bella traci matkę. Zyskuje jednak przyjaciół i miłość swojego życia.