~Jimin pov.~
Podciągnąłem nogi bliżej brzucha wzdychając z bezsilności. Dostałem przydział do pustej celi, gdzie znajdowałem się w tej chwili tylko ja, trzy inne wolne łóżka, toaleta i zniszczone ściany, z czego na tej głównej wyryto paznokciami pentagram. Czarny pentagram. Tak właściwie nie żałowałem swojej decyzji. Znaczy oczywiście wcale nie podobała mi się wizja procesu, kolejnych przesłuchań, ani w ogóle siedzenia w pierdlu, ale byłem gotów to po prostu przyjąć. Przynajmniej tak odwdzięczę się mu za wielokrotne uratowanie życia...zakładając, że go tutaj nie stracę, bo wtedy te starania poszłyby na marne. Inni więźniowie aktualnie spacerowali między klitkami rozmawiając ze sobą, ale nie miałem na to najmniejszej ochoty. Strażnik już nawet nie oczekiwał ode mnie wstania z łóżka przy sprawdzaniu obecności, bo przynajmniej wiedział, że jestem widząc rzeźbę leżącej postaci na łóżku. Nie byłem pewien ile minęło czasu od kiedy tu trafiłem, ale chyba zbliżał się wieczór. Pierwszy. Za cholerę nie ostatni.
Usłyszałem dziwny rumor tuż za swoimi drzwiami, ale zignorowałem go. Jeśli to kolejne przeliczanie osadzonych, to nie mam ochoty wstawać. Drzwi otworzyły się na oścież, a w ich progu mignął mi jaskrawy pomarańcz. Przydzielili mi kogoś? Podniosłem się do siadu wychylając nieco o bok, aby lepiej zobaczyć nowoprzybyłego i momentalnie uchyliłem usta w niemałym szoku:
- Osadzony Park, od dziś zmuszony będziesz dzielić pomieszczenie z tym tutaj. Uważaj na niego i żadnego spoufalania - rzucił jakiś nieznany mi strażnik o czarnych oczach i zielonych włosach. Sam wyglądał na więźnia i to z przynajmniej izolatki,
- Możesz już wyjść. - prychnął nowy osadzony, a strażnik jedynie skinął głową i opuścił pomieszczenie - No to ten...tęskniłeś? - roześmiał się spoglądając centralnie na mnie,
- Kookie! - krzyknąłem przez łzy zeskakując z łóżka na dół zupełnie ignorując fakt, że było to łóżko piętrowe i mogłem się dosłownie zabić. Podbiegłem do niego mocno wtulając w jego ciało, a czując znajomy dotyk na plecach rozkleiłem się całkowicie,
- Osadzony Park, proszę się nie mazać - roześmiał się wzmacniając uścisk,
- Co ty tutaj robisz? Przecież wziąłem winę na siebie i- - przerwałem na chwilę właśnie zauważając jak bardzo coś tu śmierdzi. Odsunąłem się od bruneta spoglądając podejrzliwie w jego oczy - Dlaczego on mówił do mnie ,,Park"? - zmarszczyłem brwi - Przecież wszyscy są przekonani, że jestem Jeonem,
- Rozumiem, że ten debil nienajgorzej zagrał strażnika skoro mu uwierzyłeś. - skwitował wzruszając ramionami - Swoją drogą świetnie wyglądasz w pomarańczowym wdzianku przy twoich rudych włosach,
- Dziękuję, ale...- przerwałem na chwilę próbując poukładać harmider w mojej głowie - skoro nim nie jest, to co tu się właśnie dzieje?,
- To nieistotne, dobrze? - westchnął układając dłonie na moich policzkach - Jutro stąd wychodzimy. Oboje. Rozumiesz? A do tego czasu faktycznie ty jesteś Jeon, a ja Park, więc pilnuj się przy strażnikach maluchu,
- Jak w ,,Call Me by your name" - uśmiechnąłem się szeroko wspominając najsłodsze sceny z tego filmu,
- Dokładnie. - roztrzepał moje włosy po chwili zgarniając szybkiego buziaka...to było zdecydowanie za mało, ale nie mieliśmy zbytnio wyboru, bo jeśli ktoś by nas zobaczył mogłyby być z tego niemałe problemy - A teraz proponuję coś zjeść,
- Ale nie wołali jeszcze na kolację, a jeśli będzie podobna do obiadu, to wybieram głodówkę - wyjaśniłem wzdrygając się na samo wspomnienie tego jadła, które wtedy chyba do mnie przemówiło z tej tacy,
CZYTASZ
Under Protection | JiKook | j.jg x p.jm
FanfictionCzy pracując w głównej koreańskiej mafii można mieć serce dla kogokolwiek? Zapewne nie. No chyba, że na swojej drodze spotka się niepowtarzalny, rudy blask. Czyli gdzie w trakcie jednej z misji Jeongguka nieznajomy rudowłosy chłopak trafia w złe...