- Ja wiem, stres jest niezdrowy dla dziecka, ale błagam Minkyu czy mu możemy jechać nieco szybciej? - już niemal błagałem, a jedyne co mnie powstrzymywało przed padnięciem na kolana przed jego obliczem to pasy bezpieczeństwa,
- Spokojnie, jesteśmy niedaleko - poprosił nieco czerwieniejąc na twarzy z wewnętrznego zdenerwowania całą tą sytuacją. Wiszę mu chyba obiad i melisę,
- Ta, ale warto zwrócić uwagę na to, że po pierwsze może go wcale tam nie być, a po drugie skoro my go szukamy, to szef pewnie też - zauważyłem wypatrując przez okno wyczekiwanego budynku,
- A po trzecie ten twój chłopak to cholerny cyborg. - wtrącił jednak czując moje niezrozumiałe spojrzenie zdecydował się objaśnić tę absurdalną myśl - No halo, ziemia do Gguka, to małe coś obeszło pole minowe mojego autorstwa,
- Za dużo czasu spędza ze mną. - wzruszyłem ramionami - Skręcaj!,
- Się robi szefie - prychnął na szczęście faktycznie skręcając w niestety zbyt dobrze znanym nam kierunku.
Minkyu zaparkował na tyłach budynku nie chcąc zbyt bardzo rzucać się w ewentualne oczy szpiegów szefunia, jednak jeszcze zanim stanął w miejscu szarpnąłem drzwiami wyskakując na ziemię, aby niemal biegiem rzucić się w stronę sklepu z drewnianymi zabawkami. Nie było czasu na skradanie.
Warto jednak byłoby sprostować pewne niedopowiedzenie, gdyż nie do końca był to sklep, a bardziej jego ruiny po naszej ostatniej wizycie, dlatego tym bardziej liczyłem na szybką akcję. Pchnąłem dość mocno ledwo trzymające się we framudze drzwi wchodząc do środka i ignorując wszechobecny smród zacząłem sie rozglądać. Tylko...tak właściwie po czym? Cały teren ruin był doskonale widoczny z miejsca, w którym stałem przez co nawet nie było zbytnio gdzie poszukiwać zagubionego. Czyżbym się pomylił i stracił bezcenne minuty?
Wszedłem za ladę chcąc dla pewności sprawdzić czy czegoś nie ominąłem, jednak już po dwóch krokach runąłem na ziemię. Uniosłem się do siadu marszcząc brwi i szukając przyczyny upadku, którą dość szybko dostrzegłem. Odpięty panel. Bingo.
Odsunąłem go wraz z dwoma z nim sąsiadującymi dzięki czemu moim oczom w pełnej okazałości ukazała się metalowa klapa. Pytanie tylko czy to na pewno Jimin ją znalazł. Nie dbając w tej chwili już o nic, a zwłaszcza o własne bezpieczeństwo; chwyciłem jej rączkę ciągnąc ją do siebie. W dół prowadziły dość bezpiecznie wyglądające schody, po których zacząłem schodzić zostawiając wejście otwarte w razie wypadku. Zatrzaśnięcie w tej jamie było mało kuszące.
Jak się po chwili okazało - na samym dole znajdował się spory kawał terenu. Wszystkie ściany były betonowe, ale nawet pomimo to miałem pewność, że górne piętro jest znacznie mniejsze od tego tutaj. Przez środek pomieszczenia wiódł cienki korytarz, który po chwili skręcał, a po obu jego stronach w losowych miejscach znajdowały się małe ścianki, w których były drzwi. To musiało służyć za jakiś teren zabaw dla dzieci (szczególnie, że w rogu walały się pozrywane tapety w gwiazdki kucyki i inne takie...szkoda tylko, że został sam beton), jednak teraz przypominało bardziej plan pod jakiś horror czy miejsce na egzekucję.
Odbezpieczyłem broń ostrożnie przemierzając korytarz otwierając każde jedne drzwi prowadzące do ciemnych pokoików (jakim cudem do tego głównego docierało światło - nie miałem pojęcia), jednak w każdym z nich walały się jedynie jakieś graty, a przestrzeń wypełniała głucha, ciężka cisza. Już prawie się poddałem chcąc wracać na górę, kiedy echem rozniosło się skrzypnięcie i stukot kilku kroków. Niewiele myśląc rzuciłem się w jego kierunku, jednak kiedy otworzyłem drzwi, które w moim mniemaniu wydały to skrzypnięcie dostrzegłem znów pustkę. I wtedy rozległ się dźwięk przeładowywanej broni.
CZYTASZ
Under Protection | JiKook | j.jg x p.jm
FanfictionCzy pracując w głównej koreańskiej mafii można mieć serce dla kogokolwiek? Zapewne nie. No chyba, że na swojej drodze spotka się niepowtarzalny, rudy blask. Czyli gdzie w trakcie jednej z misji Jeongguka nieznajomy rudowłosy chłopak trafia w złe...