~🧡3🤎~

360 12 0
                                    

Z błogiego snu wyrwała mnie dopiero dość mocna fala bólu rozlewająca się po prawym policzku, przez którą momentalnie zerwałem się do siadu pocierając obolałe miejsce.

   Rozejrzałem się po łóżku zauważając tuż obok poduszki niewielką metalową kulkę z małymi wypustkami dookoła...takie badziewia kolekcjonuje tylko jedna osoba. Minkyu:

- Poważnie? Nie mogłeś mnie zawołać zamiast od razu próbować zabić? - mruknąłem rzucając wkurzone spojrzenie prosto w stronę drzwi, o których framugę (tak, jak z resztą przewidziałem) opierał się wysoki mężczyzna o włosach w kolorze ciemnego blondu,

- Mogłem, ale i tak byś nie wstał. - wzruszył ramionami - Jeśli się pospieszysz, to załapiesz się na śniadanie, a jeśli nie, to zniknie zanim zdążysz poczuć jego zapach - uśmiechnął się wrednie pod nosem, a zaraz po tym ot tak wyszedł z pokoju schodząc na dół.

Zerwałem się z łóżka dopadając do szafy, gdzie niewiele myśląc starałem się znaleźć coś do ubrania. Stawiłem finalnie na najprostsze w świecie niebieskie jeansy i brązową bluzę do tego. Niech będzie.

   Wywróciłem oczyma słysząc wyraźne dźwięki wyjadania mojego śniadania dobiegające z dolnego piętra, dlatego najszybciej jak tylko mogłem zleciałem ze schodów biegnąc do kuchni i zgarniając z talerza jedną z obiecanych mi w dniu wczorajszym drożdżówek:

- Niebawem pobijesz swój własny rekord Jeongguk - zaśmiał się blondyn obracając się w moją stronę,

- Ey, coś ty taki opryskliwy od samego rana, huh? - założyłem ręce na piersi - Ja z dobroci serca zapraszam cię do mojego domu, a ty mi jeszcze jedzenia żałujesz?,

- Po pierwsze jest pierwsza po południu śpiochu, - zauważył i no cóż...mógł mieć trochę racji - a po drugie w lodowce schowałem ci całe pudełko, więc nie marudź. Chciałem cię tylko wywabić z jaskini. - objaśnił odkładając zaczętą jakiś czas temu drożdżówkę, po czym rozłożył ręce wstając z zajmowanego dotychczas miejsca przy stoliku - No chodź, bo czuję jak się starzeje - roześmiał się, a jedyne co mogłem zrobić w tej sytuacji, to przewrócić wzrokiem i faktycznie dać się przytulić. Nie żeby taka forma powitań mi przeszkadzała, ale niespecjalnie chciałem pokazywać, że lubię czułości,

- To skoro tak wszystko pięknie zaplanowałeś, - zacząłem odsuwając się w końcu od widocznie stęsknionego przyjaciela - to może jeszcze mi powiesz co mamy zamiar dziś robić,

- Pójść się nawalić do klubu? Bo jest sobota, a w soboty są najlepsze imprezy w ,,DrunkDancer"? - odpowiedział tonem przypominającym bardziej pytanie niż stwierdzenie...zupełnie jakbym pytał go o najgłupszą z możliwych rzeczy - Przecież to oczywiste,

- Nie pójdę pić z tobą przed drugą po południu. - zmarszczyłem brwi - Wytrzymaj chociaż do wieczora,

- To co? Chcesz strzelać do ludzi, czy co - założył ręce na piersi widocznie urażony faktem, że nie mam ochoty odprowadzać go pijanego do domu przed dwudziestą. A więcej by nie wytrzymał,

- Nie, żadne zabójstwa, kradzieże, zniszczenia, wykopki na cmentarzach, ani nic w tym stylu. - warknąłem - Mam wolne,

- Też mi wolne skoro mogą cię wezwać w każdej chwili. - wywrócił oczyma - I w ogóle co z tobą? Wielki mafioz Jeon Jeongguk jednak nie lubi swojej fuchy?,

- Lubi - wzruszyłem ramionami - ale wyobraź sobie, że po tygodniu wdychania non stop dymu z broni i uprowadzeniu ciała z cmentarza jeszcze bardziej lubi mieć wolne. - dodałem - Mam zamiar sobie wmówić, że nie jestem mordercą, tylko zwykłym człowiekiem,

- Dlatego powinnismy pójść się nawa- - przerwałem mu,

- Później. - syknąłem, ale tym razem o dziwo nie był za to zły, a co więcej szczerzył się jak nienormalny czekając na oddanie mu głosu - Pożałuje tego, ale...co?,

- Hey Gguk. - zaczął radośnie - Chcesz się pościgać?,

- Za mostem? - spytałem czując jak sam nasiąkam jego ekscytacją zaczynajac się uśmiechać,

- Za mostem. - kiwnął głową - Zbieraj się i szukaj kluczy, a ja dzwonię do Baeka.

Jeśli faktycznie miałem kiedyś pobić swój rekord prędkości, to niewątpliwie miało to miejsce teraz. Jak oparzony pobiegłem na górę, gdzie bez narzekania przebrałem się po raz kolejny tego dnia, tym razem stawiając na czarne, obcisłe, skórzane spodnie i (z racji na pogodę grożącą w każdej chwili kolejną śnieżycą) bluzę w tym samym kolorze z nadrukiem kości klatki piersiowej.

Przeniosłem się do łazienki, gdzie dla bezpieczeństwa wyjąłem prawą rękę z rękawa przyglądając się przez chwilę w lustrze tatuażowi. Czarny obwód trójkąta z fioletowym kwiatem (którego nazwy zapomniałem) w środku był jedynym ,,obrazem" na mojej skórze...i jednocześnie jedyną rzeczą, która bezwzględnie mogła mnie skazać na wieczną odsiadkę. Nie w tym wcieleniu.

   Otworzyłem szufladę pod umywalką, gdzie miałem wszystkie przydatne kosmetyki, maści i inne rzeczy, dzięki którym już parę minut później znak przynależności do mafii stał się niewidoczny. Założyłem ostrożnie rękaw z powrotem i zamknąłem szufladę, po czym nie dbając kompletnie o ułożenie włosów zbiegłem po schodach dopadając do ulubionych butów:

- Dłużej się nie dało? - spytał żartobliwie, bo doskonale wiedział, że wyrobiłem się w szybszym tempie niż on kiedykolwiek,

- Dało, ale odebrałbym sobie przyjemność z pospieszania cię. - odgryzłem się zauważając, że starszy (o jakieś trzy miesiące, ale niestety jednak) dopiero skończył rozmowę chowając telefon do kieszeni - Załatwiłeś?,

- To chyba oczywiste - zmarszczył brwi - i wyobraź sobie, że '00 też się tam wybiera,

- To łap kluczyki i idziemy prześcignąć te dzieci - rzuciłem samemu idąc w stronę drzwi,

- Powierzasz mi swój samochód? Odważnie panie Jeon - roześmiał się mimo wszystko biorąc kluczki leżące do tej pory bezpiecznie na drewnianej komodzie,

- Od jakichś trzech lat mam lewe prawo jazdy jakbyś zapomniał. - obrzuciłem go gniewnym spojrzeniem - A przypominam, że mamy do przejechania pół miasta i grubo ponad połowę życia przed sobą, których nie mam ochoty spędzić w pudle,

- Mógłbyś sobie załatwić normalne prawko. - wywrócił oczyma zakładając w końcu buty - Nikt ci nie broni, a i wcale to takie trudne nie jest,

- Po co? Na krótsze dystanse sobie radzę, a na dłuższe mam ciebie szoferze. - zauważyłem wychodząc na zewnątrz - Zamknij za sobą drzwi na klucz! - krzyknąłem zmierzając już w stronę pojazdu.

***
05.09.2021r.

Under Protection | JiKook | j.jg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz