Dom kuzynostwa '00 znajdował się na podobnym zadupiu, co mój domek. Co chwilę musiałem sprawdzać czy GPS nie prowadzi mnie przypadkiem na manowce i ten budynek faktycznie istnieje. Na tym obszarze nie było już nawet drogi, a jedynie wydeptany, spękany pas ziemi pokrytej grubą warstwą zmieszanego z płatkami śniegu piasku wypełniającego rownież szpary między drobinami powietrza. Pojedyncze drzewa rosnące w różnorakich odstępach od siebie wyglądające jakby ktoś lecąc nad terenem pogubił kilka ziaren, które wpadły w glebę; sprawiały wrażenie jakby ich gałęzie miały za chwilę się połamać pod wpływem byle spojrzenia. Na końcu tej domniemanej ulicy znajdowały się ruiny jakiejś przedwiecznej fortecy, a za znajdująca się od strony drogi jej główną, jeszcze żyjącą ścianą z czerwonej cegły wybudowany był poszukiwany dom, którego nie sposób było znaleźć bez przedostania się za ten mur. Dlaczego sam nie wpadłem na taką kryjówkę? Chociaż z drugiej strony i tak policja tutaj dotarła...w końcu Seungheon poszedł siedzieć.
***
Zapukałem w stare, drewniane drzwi prowadzące do wnętrza dwupiętrowego, pokrytego zabrudzoną piaskową farbą budynku. Czekałem cierpliwie na jakąś reakcję z wnętrza, jednak kiedy nawet trzecia próba dostania się do środka nie poskutkowała spokojne pukanie zastąpiłem nawalaniem w trzeszczącą, drewnianą powłokę:
- Nie pali się! - usłyszałem zza drzwi, zapewne z któregoś z pokoi - Spóźniłeś się trzy minuty, to teraz czekaj, bo jestem zajęty!,
- Seungyoon, przysięgam że stracisz te swoje zielone kudły jeśli zaraz nie otworzysz! - ryknąłem kolejny raz waląc w drzwi,
- A próbowałeś pociągnąć za klamkę nerwusie? - prychnął i dosłownie mnie zamurowało. Powolnym, mechanicznym ruchem chwyciłem za klamkę naciskając ją w głębi siebie nadal nie przyswajając sugestii młodszego. Otwarte. Wszedłem powoli do środka starając się nie okazywać urażonej chwilę temu dumy i naprawdę miałem w bardzo głębokim poważaniu cały ten rudawo-brązowy wystrój budynku nawet nie próbując się rozeznać w pomieszczeniach znajdujących się na dolnym pietrze. Nie, ja potrzebowałem jedynie odszukać wzrokiem gospodarza, żeby albo go zabić, albo ewentualnie jedynie dopracować z nim nasz wspólny plan - Pierwsze drzwi na prawo. - zgodnie z poleceniem skierowałem się do wyżej wymienionych drzwi dla zasady pukając w nie trzy razy przed otwarciem. Oparty o brzeg szafy stał zielonowłosy robiąc coś na telefonie - Dłużej się nie dało?,
- Na większym zadupiu się zamieszkać nie dało? - prychnąłem zakładając ręce na piersi - Co z planem?,
- A co? Aż tak ci się spieszy do swojego kochasia? - posłał mi wredny uśmiech i naprawdę musiałem się starać, żeby nie wybuchnąć. Spokój...to go wnerwi bardziej,
- Tak. - tyle wystarczyło aby mina momentalnie mu zrzedła, a wszystkie jego tradycyjnie przygotowane do tej pory przytyki wyparowały zostawiajac go bez możliwości przywalenia się. Szach mat - To co z tym planem?,
- Przygotowałem ci wszystko - uznał nad wyraz wesoło otwierając przy tym ową szafę, która do tej pory stanowiła jego podparcie. Widziałem jak przegrzebuje kilka różnorakich wieszaków pełnych średnio interesujących ubrań, aż w końcu wyjął jeden z nich i natychmiastowo poczułem chęć, aby zaraz po prostu wyjść i jakoś poradzić sobie w pojedynkę,
- Chyba sobie jaja robisz - warknąłem widząc jak ten z dumą wystawia wieszak z mundurem strażnika w moją stronę,
- Bierzesz to, czy nie? Inaczej odstrzelą ci łeb zanim tam w ogóle wejdziesz - wywrócił oczyma,
- Dobra, załóżmy właśnie, że tam wejdę. I co dalej? - zmarszczyłem brwi zastanawiając się czy to aby na pewno nie jest tylko głupi żart,
- A co ja? Wyrocznia delficka? - założył ręce na piersi - Chyba, że nasz cudowny Jeon Jeongguk zaczął się jednak wypalać i już sobie sam nie poradzi z kilkoma strażnikami? - roześmiał się za co kopnąłem go w kolano. Zabić nie mogłem, bo jeszcze mógł się przydać,
- Liczyłem, że też tam pójdziesz, bo jednak twojego ukochanego kuzynka również przymknęli - objaśniłem,
- Ty mi go przyprowadzisz - wzruszył ramionami. No chyba nie,
- Jaki ja mam w tym niby interes szczeniaku? - prychnąłem zastanawiając się czy mój towarzysz przypadkiem nie zwalił się z piątego piętra na głowę w wieku niemowlęcym i Oh jeśli nic takiego nie miało miejsca, to bardzo chętnie wprowadzę taki rozdział do jego historii,
- Sraki. - uznał - Zrobisz to i już,
- Tak? A ja mam nieco inną propozycję - posłałem mu wredny uśmiech nachylając się tuż nad jego uchem. Niby mogłem się na niego wydrzec, że w imię zakładu to on jest pod moje dyktando, a nie odwrotnie, ale na tamtą chwilę byłem o dziwo spokojny. Oczywiście miałem przygotowany swój plan, który właśnie postanowiłem streścić temu irytującemu zielonowłosemu nie powstrzymując się od dorzucenia do niego szczypty szantażu i naprawdę mógłbym przysiąc, że słuchając moich słów te jego tatuowane oczy niemal wypadły na podłogę z wrażenia...a może strachu?
***
21.11.2021r.
CZYTASZ
Under Protection | JiKook | j.jg x p.jm
FanficCzy pracując w głównej koreańskiej mafii można mieć serce dla kogokolwiek? Zapewne nie. No chyba, że na swojej drodze spotka się niepowtarzalny, rudy blask. Czyli gdzie w trakcie jednej z misji Jeongguka nieznajomy rudowłosy chłopak trafia w złe...