~🧡15🤎~

240 12 1
                                    

Zbudziło mnie dość wyraźnie ujęte przekleństwo poprzedzone trzaskiem zapewne patelni o kuchenne panele. Przetarłem zaspane oczy mrugając kilkukrotnie, po czym obróciłem się na bok zauważając, że jestem w łóżku sam. A więc to on tak krzyknął? Racja...nikogo więcej tu nie ma.

   Westchnąłem przeciągle uwalniając przy tym z siebie całe uczucie irytacji wywołane niechcianą pobudką. Niechętnie opuściłem pomieszczenie zmierzając w stronę kuchni, gdzie przy kuchence gazowej nieporadnie walczył ze znajdującymi się na patelni jajkami Jimin, którego roztrzepane od poduszki włosy wyglądały niczym ptasie gniazdo, z którego zapewne wykradł te jajka, bo szczerze nie pamiętałem, aby były na liście zakupów, gdy uzupełnianiem zapasy. Starszy na szczęście mnie nie zauważył, dlatego udało mi się zakraść za jego plecy i roztrzepać mocniej rudawe kosmyki, przez co odskoczył wystraszony wystawiając w moja stronę jako broń szpatułkę, którą chwilę temu zamieniał niewinne jajka w jajecznicę:

- Nie rób mi tak więcej! - pisnął oburzony wracając do gotowania,

- A ty więcej nie klnij dzieciaku - mruknąłem siadając przy niewielkim stole. Tak...był starszy, ale w moich oczach to było wręcz absurdalne i naprawdę nie mogłem się powstrzymać od uświadomienia mu co uważam o tej różnicy,

- Wymsknęło mi się. - wzruszył ramionami - Z resztą tobie się częściej zapewne zdarza,

- Niemal codziennie, - przyznałem - ale to ty tu jesteś niewinnym chłopczykiem, nie ja.

Słyszałem jak coś mamrocze pod nosem gasząc palnik, po czym jakimś cudem odnalazł dwa talerze nakładając na nie własnoręcznie przygotowane śniadanie. Ułożył jeden z talerzy przy mnie drugi układając obok, a następnie przyszykował jeszcze dwie kawy siadając w końcu obok mnie jakby nigdy nic biorąc się za jedzenie i mógłbym przysiąc, że szepnął nieme ,,udław się":

- Co to za dzień dobroci dla zwierząt? - spytałem zaskoczony faktem, że w końcu obudziłem się u siebie w domku dostając zrobione przez mojego gościa śniadanie. To nie dzieje się codziennie,

- Chciałem się jakoś odwdzięczyć za...wiesz. - podjął starając się mówić wyraźnie pomimo pełnych ust - Za w sumie wszystko co dla mnie robisz,

- Uroczy - uznałem mieszając widelcem między żółtymi kawałkami ściętych jajek,

- Jeśli nie chcesz, to nie musisz - wymamrotał widocznie zawiedziony,

- Nie o to chodzi. - uspokoiłem go - Po prostu zastanawia mnie skąd ty wytrzasnąłeś te jajka,

- Minkyu był tutaj rano z zakupami. - objaśnił - Powiedział, że cytuje ,,Ta pierdoła pewnie zamierza cię zagłodzić", dlatego dostaliśmy trochę artykułów,

- Wpuściłeś tu kogoś? - otworzyłem szeroko oczy - Jimin do cholery powinieneś mnie obudzić! Wiesz doskonale, że jesteś na celowniku parudziesięciu osób i otwieranie drzwi z jakiegokolwiek powodu nie jest bezpieczne,

- Nie przypominaj. - wydął dolną wargę - Sprawdzałem kilkukrotnie przez okno kto przyszedł, przecież nie jestem idiotą,

- Niech będzie - odpuściłem zaczynając zajadać się przygotowanym przez Jimina posiłkiem. Dosłownie czułem jego palące spojrzenie pełne wyczekiwania wbijane bezwstydnie w moją twarz - powinieneś zostać kucharzem, a nie lekarzem. - podjąłem w końcu - No chyba, że zostałeś nim żeby mieć produkty za darmo - poczułem uderzenie w bark,

- Jungkook! Jesteś obrzydliwy - mruknął zakładając ręce na piersi,

- No co? Biznes, to biznes - wzruszyłem ramionami powstrzymując cisnący się na moje usta uśmiech.

Under Protection | JiKook | j.jg x p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz