Hanne zacisnęła mocniej dłoń na białej chusteczce i pociągnęła nosem, przenosząc wzrok z bocznej szyby samochodu na tę przednią, aby przyjrzeć się białej hondzie, która znajdowała się w odległości kilkudziesięciu metrów, a do której wyprzedzenia zabierał się Mick, co wywnioskowała po tym jak ruszył głową, aby spojrzeć w lusterko po jej stronie.
— Po co się spieszysz? — spytała, grzebiąc w torebce, aby wyciągnąć z niej kolejną paczkę chusteczek. — Nie ma jeszcze nawet jedenastej.
— Mówiłem ci, że lepiej by było, gdybyś została dzisiaj w hotelu. — zignorował jej słowa, uznając, że temat jej zdrowia należał do zdecydowanie ważniejszych. — Masz podpuchnięte oczy, kichasz co dwie minuty i zaraz zabraknie ci chusteczek.
Rzucił na nią szybko okiem, a zaraz potem puścił trochę pedał gazu, zdając sobie sprawę, że faktycznie było dosyć wcześnie, a on wcale nie musiał pędzić na złamanie karku, bo zapewne na terenie toru nie było ani jego menadżerki, ani trenera czy nawet członków jego zespołu. A jemu zbytnio nie uśmiechało się siedzenie samemu w garażu lub kolejna rozmowa z Sebastianem, który zapewne także wystrzelił z hotelu jak z procy i jako pierwszy chodził między garażami, przypatrując się bolidom przeciwników.
— Mówiłam ci, że mam dzisiaj zająć się Penelope. — Hanne rzuciła okiem na nadchodzące, ciemne burzowe chmury, które nie zwiastowały nic innego niż zwyczajne załamanie się pogody i to idealnie na trening i kwalifikacje.
— Nie jesteś jej matką. — Mick oparł jedną ręką o podłokietnik i spojrzał na dziewczynę. — Nie musisz tego robić jeśli zwyczajnie nie masz na to ochoty albo siły.
Dziewczyna w pierwszej chwili totalnie olała sobie to co właśnie do niej powiedział, a potem zwyczajnie spojrzała na ekran telefonu, który zaświecił się z powodu przyjścia wiadomości od Emily, która poinformowała, że właśnie się obudziła.
— Chcesz mnie teraz umoralniać? — spytała, odpisując przyjaciółce, a zaraz potem wróciła do niego swoim spojrzeniem.
Mick prychnął pod nosem, a następnie docisnął pedał gazu, bo był nieco zdenerwowany zbyt wolnym tempem jazdy hondy. Reakcją Hanne okazało się nic innego jak zwykłe wywrócenie oczami, bo doskonale wiedziała dlaczego Mick chciał wyprzedzić ten samochód.
Bo powód był jeden i stanowił go jego kierowca.
— Chcę ci powiedzieć, że dajesz się wykorzystywać. — Niemiec kontynuował, gdy zmienił pas i znalazł się na równi z białym pojazdem.
Verstappen mimo, że bardzo nie chciała, automatycznie spojrzała w prawo, nawiązując na kilka milisekund kontakt wzrokowy z Pierre, jednak zaraz potem speszona odwróciła wzrok na swoje palce, którymi zaczęła się bawić.
Od Dubaju nie miała żadnej styczności z Francuzem, nie licząc oczywiście momentów, kiedy przypadkowo minęła go na padoku podczas weekendów wyścigowych. I chciała, żeby pozostało tak jak najdłużej, bo sytuacja na linii frontu cały czas była świeża i wystarczył jeden nieprawidłowy ruch, aby obie strony ruszyły do ataku, chcąc się wzajemnie wyeliminować.
A ona w tej całej ich wojnie czuła się jak wypełniane diamentami trofeum, o którym oboje marzyli.
— Naprawdę zamierzacie się ścigać jak nastolatkowie, którzy dopiero co dostali prawo jazdy? — spytała, patrząc na to jak Mick przez dłuższy czas nie zjeżdżał z lewego pasa.
Dziewczyna nie uzyskała jednak odpowiedzi w postaci słów, ale za to podnoszący się wskaźnik na liczniku mówił sam za siebie. W tamtym momencie podziękowała w duchu siłom niebieskim, że droga posiadała dwa pasy w jedną stronę i była oddzielona barierkami od tej, która prowadziła w przeciwnym kierunku, bo chociaż nie musiała się obawiać, że nagle zza zakrętu wyjedzie jakaś ciężarówka.
YOU ARE READING
𝐝𝐨𝐰𝐧 𝐭𝐨 𝐞𝐚𝐫𝐭𝐡 [mick schumacher]
FanfictionMick Schumacher posiadał trzy różne wizerunki: pierwszy - jak widział samego siebie, drugi - jak dostrzegała go Hanne, a także trzeci - jaki był naprawdę.