Hanne nabrała w płuca dymu tytoniowego, przez co od razu zaczęła niewyobrażalnie mocno kaszleć, a w pewnym momencie nawet usytuowała jedną ze swoich rąk na klatce piersiowej, która w tamtym momencie nie była osłoniona żadnym materiałem.
Rozglądnęła się dookoła siebie, jakby pośród tych wszystkich ludzi, którzy otaczali ją z każdej strony, chciała rozpoznać tę jedyną, dla której, a w zasadzie przez którą się tutaj znalazła. Przeciskając się przez tłum, w jej uszach zaczęły mieszać się dźwięki dudniącej muzyki, a także przypadkowych rozmów ludzi, jednak nie potrafiła zrozumieć z nich ani słowa, bo miała wrażenie, że mówili oni w języku, którego ona za żadne skarby nie potrafiła zrozumieć.
Po krótkiej walce i nawet jednej przepychance, gdzie w użycie poszły łokcie, bowiem jedna z dziewczyn w czarnej koszulce z czerwonym nadrukiem w kształcie języka, nie miała zamiaru ustąpić Holenderce drogi, udało jej się stanąć przy barze i niemal natychmiast oparła na drewnianym blacie swoje zimne dłonie i rozejrzała się na boki.
Zauważyła chłopaka, który z lewego profilu w pewnym stopniu przypominał Micka i już chciała iść w jego kierunku, kiedy załapali kontakt wzrokowy, a tym samym cała ta aura, a przy tym złudna nadzieja na zastanie chłopaka tutaj, w jednej chwili prysnęła.
Jednak Hanne się nie poddała i dlatego już moment później odepchnęła się od blatu i powolnym krokiem, aby przypadkowo nie wykręcić sobie nogi przez wysokie buty, które miała ubrane tej nocy, udała się w nieznanym jej kierunku.
Nie miała stuprocentowej pewności czy znajdzie tutaj swojego chłopaka, ale kiedy przeszła przeszklonym korytarzem do drugiej części klubu, gdzie mieściło się coś, czego zupełnie się nie spodziewała, mogła przysiąc, że na moment zamarła.
Oparła się plecami o kolumnę zbudowaną z czerwonych cegieł, a jej nierówne wykończenia zaczęły wbijać się w jej nagą skórę. Jednak nie to przyprawiało jej największy ból, tylko widok, który miała przed sobą.
Widziała Calluma, który w jednej dłoni trzymał cytrynowego drinka, co wywnioskowała po jasnym kolorze napoju, a drugą usytuował na swoim brzuchu, śmiejąc się przy tym w niebogłosy razem z Marcusem, który skupiał swój wzrok na tym samym co Hanne.
Dziewczyna mogła przysiąc, że z każdą upływającą sekundą czuła się coraz gorzej, a w zasadzie słabiej. Przez oczami powoli zaczynały pojawiać jej się mroczki, które skutecznie przysłaniały obraz, który dosłownie rozrywał na strzępy jej serce.
To, które przepełnione było miłością do tego jednego chłopaka, za którego wskoczyłaby w ogień, bo tak bardzo jej na nim zależało, a przede wszystkim tak bardzo go kochała.
W pewnym momencie zakryła swoje usta dłonią, ostatni raz patrząc jak dłonie pewnej brunetki wręcz badały każdy zakamarek ciała Micka, a ona sama tańczyła na jego kolanach jak na jednym z najlepszych parkietów świata.
Holenderka nie mogła na to patrzeć, nie potrafiła pogodzić się z tym, co właśnie działo się na jej oczach. Po omacku próbowała doczołgać się do wyjścia z klubu, gdzie od razu zachłysnęła się świeżym powietrzem, wybuchając niepohamowanym płaczem.
— Mick!
Hanne zerwała się z łóżka, wręcz siadając prosto na materacu z zwyczajnie przyspieszonym oddechem i sercem bijącym tak mocno, jakby miało jej za moment wyrwać pierś.
Dziewczyna rozejrzała się dookoła siebie i jedyne co zastała, to zapaloną lampkę nocną po swojej stronie łóżka oraz puste miejsce po swojej prawej, co skutecznie sprowadziło ją na ziemię i przypomniało w jakiej sytuacji aktualnie się znajdowała.
YOU ARE READING
𝐝𝐨𝐰𝐧 𝐭𝐨 𝐞𝐚𝐫𝐭𝐡 [mick schumacher]
FanficMick Schumacher posiadał trzy różne wizerunki: pierwszy - jak widział samego siebie, drugi - jak dostrzegała go Hanne, a także trzeci - jaki był naprawdę.