Rozdział dwudziesty czwarty

1.6K 80 0
                                    


Lucija

Ściskałam kurczowo dłonie nie mogąc opanować emocji. Wielokrotnie w swoim życiu byłam na bankietach, ale nigdy nie było mi dane rozmawiać ze starszymi kobietami, żonami. Ojciec pozwalał mi tylko na rozmowę z dziewczynami w moich wieku. Nie wiem czy bał się tego co tamte mogą mi nagadać czy, że narobiłabym mu niepotrzebnie wstydu.

Przyjęcie na, którym powinnam być już od jakichś dziesięciu minut będzie moim pierwszym – nie licząc ślubu – na którym pokaże się jako Lucija Petović, nie będę traktowana już jak nastolatka tylko jak żona, pomimo mojego wieku.

– Lucija – zniecierpliwiony głos mojego męża przypomniał mi, że w dalszym ciągu czeka aż postanowię opuścić samochód. – Wyjdziesz sama czy mam ci w tym pomóc. Od twojego brata wiem, że Ksenia zaczyna świrować. Wbiła sobie do głowy, że coś ci zrobiłem i tylko dlatego jeszcze nas nie ma.

– Chciałabym ci przypomnieć, że to przez ciebie się spóźniliśmy. – Liam na wspomnienie tego co niedawno stało się w sypialni uśmiechnął się flirciarsko sprawiając, że znowu byłam na niego gotowa.

– Domyślam się, że z chęcią byś to powtórzyła ale dopiero jak wrócimy, a teraz wysiadaj. – Kiwnął głową w stronę wejścia.

Wycierając spocone dłonie o siedzenie samochodu przysunęłam się bliżej drzwi. Chwyciłam rękę Liama i powoli wydostałam się na zewnątrz.

– Nie możesz pokazać tym wszystkim harpią swojego strachu. Głowa do góry, cycki do przodu. Musisz pokazać im kto tutaj rządzi. To ty jesteś królową. Nie zapominaj. – Zbliżył się i wplatając palce w moje włosy zaczął mnie całować.

– Liam! – pisnęłam próbując go odepchnąć. – Bo zepsujesz mi włosy i makijaż. A wtedy Marina cię zabije. – Mężczyzna przetarł ręką twarz i odsunął się ode mnie o krok.

– Kobiety – szepnął pod nosem myśląc, że nie słyszę. Ale nie zwlekając ani sekundy postanowiłam wyprowadzić go z błędu.

– Auu! – syknął machając stopą próbując odgonić ból. – Oj kochanie uwierz mi, że za to zapłacisz. Niech tylko zostaniemy sami a popamiętasz mnie na zawsze. – Nie przestraszyłam się jego gróźb, znałam go na tyle, żeby wiedzieć, że nie byłby wstanie mnie skrzywdzić. Poza tym z jego oczy od razu było widać pożądanie. Odwróciłam od niego wzrok czując, że jeśli jeszcze bardziej zatopie się w jego spojrzeniu nigdzie nie pójdziemy.

Weszliśmy po marmurowych schodach do holu. Od zbiorowiska wszystkich najważniejszych osobistości dzieliła nas tylko ściana. Ścisnęłam mocniej jego dłoń, wzięłam głęboki oddech i skinieniem głowy pokazałam mu że jestem gotowa. Ale tego nie byłam pewna. Przystąpiliśmy próg sali, a wszystkie spojrzenia spoczęły na naszej dwójce. Dłoń Liama ścisnęła mocniej moją rękę pokazując mi, że cały czas przy mnie jest.

– Głowa do góry, cycki do przodu. Musisz pokazać im kto tutaj rządzi. To ty jesteś królową. Nie zapominaj.

Uniosłam wysoko głowę i pomimo strachu kroczyłam dumnie u boku mojego męża, pomiędzy gośćmi w stronę naszego stoliku. Ramię Liama zniknęło gdy podeszliśmy na tyle blisko, że widzieliśmy moją rodzinę. Ksenia od razu zerwała się z krzesła i pomimo niezadowolenia ze strony Lorenzo podbiegła w moją stronę. Przytuliła mnie mocno – na tyle na ile pozwolił jej brzuch – sprawiając, że prawie się przewróciłam.

– Całe szczęście, że nic ci się nie stało. Nie wiem co bym zrobiła. – Odwróciła się w stronę mężczyzn, którzy teraz stali obok siebie zawzięcie rozmawiając. Wzrok Liama spoczął na nas na moment, a Ksenia posłała mu groźne spojrzenie. Lecz ten nic sobie z tego zrobił, uśmiechnął się tylko kącikiem ust i dołączył z powrotem do rozmowy.

Jedna Decyzja - Kovachievich #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz