Rozdział trzynasty

1.8K 78 0
                                    


Lucija

Obudziłam się o wiele wcześniej od Liama. W sumie szczęściem byłoby gdyby po takiej ilości alkoholu wstał przed południem. No chyba, że miał mocną głowę. Z niemałym trudem udało mi się wydostać z łóżka i zacząć się ogarniać. Spojrzałam na rozwalonego na środku łóżka Liama i na pierścionek na mojej dłoni. Czerwony kamień pięknie błyszczał w porannych promieniach słońca.

Miałam dużo czasu aby myśleć. Wpadł mi do głowy pewien pomysł, ale pomimo jakbym się nie starała ciężko było przewidzieć jego zakończenia. Przygryzłam wargę bijąc się z myślami. Czy byłam gotowa, aż tak zaryzykować. Chyba tak. Podeszłam do torebki leżącej na podłodze obok toaletki i wyciągnęłam z niej to czego potrzebowałam. Odwróciłam się w stronę łóżka upewniając się, że Liam dalej śpi i po cichu, na palcach wyszłam z sypialni.

Zgniatając w ręce prostokątny kartonik usiadłam w salonie bijąc się z myślami. Uderzyłam telefonem o udo nie wiedząc co zrobić. Z każdym kolejnym dniem myślałam, że oszaleję. Nawet w domu nie byłam przyzwyczajona do nic nierobienia. Często pomagałam Ingrid w kuchni albo jeździłam na zakupy. A tutaj. Nie mam nawet wstępu do kuchni bo od razu mnie wyganiają. Nie chce siedzieć całymi dniami i wpatrywać się w ścianę, nawet czytanie nie jest wstanie zabrać mi tak dużo niezużytego czasu. Dlatego postanowiłam zrobić coś czego konsekwencje mogę poczuć w niedalekiej przyszłości. Chyba, że będę miała, aż tyle szczęścia.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, dopiero gdy upewniłam się, że jestem całkowicie sama włączyłam telefon. Drżącymi rękami wystukiwałam numer z wizytówki. Wpatrywałam się w ciąg cyfr po raz ostatni zastanawiając się czy to aby na pewno dobra decyzja. Biorąc głęboki oddech nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam. Chyba po raz pierwszy w życiu miałam zamiar się sprzeciwić temu co zgotował dla mnie los. Pragnęłam aby choć jedna decyzja była moja.

– Dzień dobry. – Przymknęłam powieki słysząc męski głos i biorąc głęboki oddech zaczęłam rozmowę.

– Dzień dobry. Z tej strony Lucija Petrović. Dostałam ten numer od... kolegi. – odchrząknęłam. – Słyszałam, że mógłby mi pan w czymś pomóc...

***

– Z kim rozmawiałaś? – Podskoczyłam na kanapie słysząc głos Liama. Momentalnie oblały mnie zimne poty. Dosłownie przed chwilą skończyłam rozmawiać i zaczęłam bać się, że usłyszał choć kawałek mojej rozmowy. Przełknęłam ślinę nie wiedząc co mu odpowiedzieć. Nigdy nie potrafiłam kłamać, nawet jeśli było to coś stosunkowo niewinnego ale może czas wielki się nauczyć?

Spojrzałam na mężczyznę. Nie było widać po nim, żadnych oznak, że wczoraj przesadził z alkoholem. Wyglądał tak samo gdy widziałam go za każdym innym razem.

– Z Ksenią – powiedziałam pierwsze co przyszło mi do głowy. Wypowiadając imię przyjaciółki zdałam sobie sprawę, że naprawdę będę musiała do niej zadzwonić. Nie kontaktowałam się z nią od dwóch dni. Podniosłam wzrok na Liama, który obserwował mnie uważnie oparty o stół. Przechylił głowę i przejechał językiem po dolnej wardze.

Wstrzymałam oddech gdy odepchnął się od stołu i ruszył w moją stronę. Jego dłoń powędrowała w stronę moich włosów i chwycił palcami jeden kosmyk.

– Wszystko u nich w porządku? – Oddech mi przyśpieszył.

– Tak, ponoć byli na pierwszym badaniu kontrolnym. – Schowałam dłonie pod uda gdy poczułam, że zaczęły się trząść.

– Yhy... – Usiadł na kanapie obok mnie i niespodziewanie wciągnął mnie na swoje kolana. Wstrzymałam oddech zaskoczona jego zachowaniem. – Wiesz kochanie. – Przejechał dłonią od mojego ramienia do dłoni, którą złapał i pocałował moje knykcie. – Takim kobietą jak ty nie wypada okłamywać swojego męża. Mam nadzieję, że to co przed chwilą powiedziałaś jest prawdą, bo jeśli nie...

Jedna Decyzja - Kovachievich #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz