17. Ze zwykłą Chachi Gonzales definitywne KONIEC

736 37 1
                                    

W poprzednim rozdziale

W pewnej chwili popchnął mnie do tyłu, abym wpadła do basenu, lecz na szczęście w ostatnim momencie złapałam jego dłoń i razem wpadliśmy do wody... lodowatej wody...

Odbiłam się od dna basenu i depresyjnie machałam rękoma aby wydostać się na powierzchnie. Gdy zaczerpnęłam powietrza, Harry pojawił się koło mnie, a ja korzystając z okazji lekko podparłam się na jego ramieniu. Styles potrzepał włosami tak, że kropelki wody odbiły się od fal jakie zrobiły nasze ciała, a następnie loki zgarnął do tyłu. Zaczęłam odkaszliwać wodę jaka wtargnęła mi do buzi kurczowo zaciskając dłoń na ramieniu Harrego. Gdy mniej więcej moje oddechy stawały się równe i mniej chaotyczne, spojrzałam złowrogo w stronę winowajcy tego wszystkiego.
-Po pierwsze. Mogłam się utopić! -krzyknęłam - po drugie. Zepsułeś półgodzinny efekt! Już masz loczki -jęknęłam i puściłam się Harrego podpływając do brzegu. Byłam stopą na pierwszym schodku drabinki, lecz duże ręce Stylesa objęły mnie w tali i pociągnęły na jego tors.
-No chyba nie myślisz, że teraz tak po prostu cie puszcze, hymnn? - powiedział mi do ucha, tak, że po moim ciele przebiegł dreszcz. Wypuściłam powietrze i oparłam się głową o ramię Harrego.
-No wiesz miałam nadzieje, że się nie obudzisz i mi to wszystko ujdzie płazem, ale nie, bo oczywiście Niall musiał się zaśmiać - westchnęłam przekręcając oczami. Harry zaśmiał się gardłowo i obrócił mnie tak, że byliśmy twarzą w twarz.
-Myślisz, że gdyby Niall się w tedy nie zaśmiał, to zostawił bym to w spokoju?
-Och nie, przeciwnie, byłbyś jeszcze bardziej wkurwiony, bo na twarzy miał byś pare kutasów - zaśmiałam się i zagarnęłam mokre kosmyki włosów za ucho. Harry dziwnie na mnie spojrzał i podrapał się w tył głowy.
-Jak to bym miał pare kutasów na twarzy?
-No normalnie, miałam czarne markery i bym ci je namalowała - uśmiechnęłam się przebiegle i zwiększyłam odległość między nami.
-Przecież jakbyś namalowała mi te kutasy markerem, mogły by mi nie zejść przez kilka dni - jęknął zdruzgotany.
-To byłaby zemsta idealna - chciałam już wyjść na powierzchnię ze względu na to, że zrobiło mi się strasznie zimno, lecz wiedziałam, że Styles nie da za wygraną i mnie nie wypuści, zatem zamachnęłam się ręką i duża fala wody uderzyła w twarz Harrego, ja natomiast szybko podpłynęłam do barierki i powoli zaczęłam iść w stronę mieszkania, ponieważ cienko widze bieg po śliskiej nawierzchni z moją koordynacją ruchową. Po drodze spotkałam zaspanego Liama z ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Nie zastanawiając się dłużej wyszarpnęłam go i jak najszczelniej się nim przykryłam. Cała dygotałam z zimna, a szczęka niespokojnie się ruszała tak, że górne i dolne zęby ocierały się o siebie. Próbowałam się ogrzać dłońmi ocierając nimi o całą długość rąk, lecz mało to poskutkowało. Po kilku sekundach zaspany Zayn zszedł na dół przyglądając mi się z lekkim uśmieszkiem. Podszedł do sofy i wziął jakiś koc z motywem misia polarnego. Gdy to zobaczyłam od razu przebiegł po mnie dreszcz, gdyż wyobraziłam sobie, że jestem na Antarktydzie. Boże ale ja jestem głupia. Zamknęłam na chwile oczy, aby "przenieść" się w jakieś ciepłe miejsce. Gdy marzyłam o tym jak jestem na słonecznych Hawajach, popijając jakiś dziwny napój przez słomkę, Zayn podszedł do mnie i dał mi na ramiona puchaty koc. -Dzięki - bąknęłam pod nosem i tak jak to zrobiłam z ręcznikiem szczelnie się przykryłam. Po kilku sekundach do mieszkania zawitał Harry. Jego włosy były w totalnym nieładzie, które co chwile poprawiał. Po jego torsie spływały pojedyncze kropelki wody, a z oczu można było wyczytać, że jest poirytowany.
-A dla mnie już nikt nie przyniósł ręcznika? - spytał z pretensjami. Spojrzał wszystkim po kolei w oczy szukając jakieś odpowiedzi, której i tak nie znalazł.
-A po co? Wytrzyj się włosami -wywróciłam oczami i potarłam kilka razy ramiona. Harry spojrzał na mnie wrogo i wybiegł na górę, jak mniemam do swojego pokoju. Zayn odprowadził go wzrokiem, zresztą tak jak ja, a później pełną uwagę skupił na mnie.
-Wszystko okej? - spytał z półuśmiechem na twarzy i zaczął mnie ilustrować od góry do dołu. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
-Malik, nie udawaj i tak cie to nie obchodzi - warknęłam i skierowałam się w stronę schodów, przez ramie jeszcze rzuciłam krótkie "dobranoc" i pobiegłam do góry. Poszłam pod gorący prysznic, wysuszyłam się i schowałam się pod grubą pierzyną.

I Hate You! ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz