Powiem wam szczerze, że to jest najdłuższy rozdział EVER!
Dedyk dla pojebanej Misi.Stchórzyłam... Najzwyczajniej w świecie stchórzyłam... Dałam mu się przybliżyć... Zmieniłam się... Jeszcze kilka miesięcy/ tygodni/ dni temu nie dałabym się dotknąć NIKOMU Co się ze mną dzieje?
Po prostu o tym zapomnę
Pogrążona we własnych myślach dotarłam pod dom i niechlujnie weszłam do środka. Rzuciłam klucze na komodę, a plecak wylądował gdzieś w koncie . Zaczęłam ściągać buty skacząc na jednej nodze do kuchni, rzucając gdzieś po drodze swoją niepotrzebną odzież. Wybrałam z lodówki lody czekoladowe, kilka kiśli i zrobiłam sobie kanapki z dżemem. Wygodnie zasiadłam przed telewizorem, nogi położyłam na szklanym stoliku i zaczęłam konsumować wszystko co mi wpadło do ręki. Zanim się obejrzałam hołota wpadła do mieszkania wyrywając mnie z zamyślenia.
-Co ty tu robisz? - spytał Louis
- Nie kończycie przez przypadek lekcji z Harrym za godzinę?
-On może tak, dla mnie się już lekcje skończyły - prychnęłam wywracając oczami.
-Nie możesz się tak urywać - dodał Liam. Wypuściłam ze świstem powietrze i z poirytowaniem spojrzałam na chłopaków.
-A kim wy jesteście? Moimi rodzicami? -zrobiłam przerwę - Nie, no właśnie, więc przestańcie wtykać nosa w nieswoje sprawy. Ja wam nie mówię co macie robić, a czego nie - warknęłam. Nastała krótka cisza lecz oni nie byliby gdyby czegoś nie dodali.
-Dlaczego ty nas tak nienawidzisz, co? -Spytał Zayn - dlaczego cały czas chodzisz na nas naburmuszona? - siadł koło mnie a ja lekko posunęłam się w bok, a nogi dałam na ziemię - dlaczego nas odpychasz, co? Dlaczego jak staramy się być dla ciebie mili, ty nas ignorujesz i odchodzisz? Dlaczego nie możesz być normalna? Dlaczego nie możesz znieść faktu, że z nami mieszkasz? Przecież nic cie nie zrobiliśmy. Dajemy ci spokój. No dobra czasami jesteśmy natrętni -podniosłam głowę na Zayna i spiorunowałam go wzrokiem
- No dobra może trochę częściej - podniósł ręce w geście obrony i parsknął śmiechem
-Dlaczego nie dasz się do nas przybliżyć? Może uważasz, że jesteśmy pedałami którzy grają pop hymnn?
-Nie! - zaprzeczyłam od razu - to nie o to chodzi - dodałam ciszej i siadłam po turecku. Oparłam się wygodniej o sofę i wypuściłam powietrze. Coś czuję, że zapowiada się długa rozmowa
- Nie uważam, że jesteście pedałami, to by było nie w porządku do Justina, bo on też gra pop, a ja jestem Belieber. Mnie to nie obchodzi kto jakiej jest orientacji, przecież to też człowiek i ma takie same prawa jak my "normalni". Nie uważam was za pedałów tylko dlatego, że nosicie rurki i gracie pop, przecież to nic złego. Nie chodzi o to, że nie lubie was jako gwiazdy, ja po prostu nie lubie was jako ludzi - spuściłam wzrok i zaczęłam się bawić palcami - jak już pewnie zauważyliście w szkole nikt za mną nie przepada lub po prostu mnie tolerują i na tym koniec. To moje dzieło. Ja tego chciałam. Ja zrażam do siebie ludzi, bo im nie ufam. Ja po prostu nie chce mieć z wami nic wspólnego. Miałam zbyt dużo zawodu na swojej drodze, żeby teraz tak po prostu zostać z wami najlepszymi przyjaciółmi - szepnęłam i spojrzałam na twarze chłopaków. Wszyscy patrzyli na mnie wielkimi oczyma, lecz nikt nie zdołał przerwać tej ciszy.
-Już za dużo wam powiedziałam, nie powinnam - Wstałam z miejsca, lecz ktoś chwycił mnie za nadgarstek i ponownie zasiadłam na sofie.
-My jesteśmy inni - dodał Niall - nie musisz się przejmować, że cię skrzywdzimy - Ze wściekłością popatrzyłam na Horana i warknęłam:
-Wy nic nie rozumiecie?! Moje życie nigdy nie było usłane różami, gdy wszystko zaczęło się układać nagle pojawiało się tysiąc innych spraw, które komplikowało wszystko! Nie znam waszej przeszłości więc nie mogę powiedzieć kto miał lepiej, więc prosze przestańcie mówić "zaufaj nam", "z nami jesteś bezpieczna", "nie skrzywdzimy cię" sama o tym zdecyduje w swoim czasie, przez takie pochopne decyzje moje życie przemieniło się w horror, może nie uwierzycie, ale kiedyś byłam totalnym przeciwieństwem siebie, nie było momentu żebym się nie uśmiechała, cały czas się śmiałam i wygłupiałam, w szkole byłam popularna z tego, że wszystkim pomagałam i nie pozwalałam żeby było nudno... byłam taka jak Lou, a sami widzicie co się ze mną stało. Więc odwalcie się od mojego życia, bo jestem 100% pewna że macie coś o wiele lepszego do roboty - nawet nie wiem kiedy wstałam z sofy pod wpływem emocji pulsujących w moich żyłach. Zacisnęłam usta w wąską linię i ponownie zasiadłam na miękkim materiale. Przelotnie popatrzyłam na twarze chłopaków na których nie dało się nie zauważyć wielkiego zdziwienia jak i pewnego rodzaju smutku. Zamknęłam na kilka sekund oczy i potrząsnęłam głową, aby zapomnieć... aby to wymazać. Gdy moja energia się ulotniła ponownie wzięłam się za konsumowanie rozpoczętego posiłku, a oczy skierowałam na telewizor. Jak to w tym domu zazwyczaj bywa, moja chwila spokoju nie trwała dłużej niż 5 minut, gdyż poczułam dźgnięcia w żebra. Pełnym podirytowania wzrokiem spojrzałam na Louisa.
-Czego chcesz? - jęknęłam przeciągle. -Ja wiem, że coś się stało - gdy zobaczył mój zdezorientowany wyraz twarzy, dodał - no z tobą i z Harrym.
-Nie - powiedziałam szybko i skupiłam się na serialu lecącym w tym momencie w telewizorze.
-Widze, że coś się stało - drażnił się Tomlinson. Wypuściłam powietrze, spojrzałam na Louisa i siadłam po turecku.
-Skąd to możesz wiedzieć, hymnn?
-Bo widziałem to po Harrym -podniosłam jedną brew do góry i przekręciłam głowę na lewą stronę.
-Znaczy co widziałeś?
-No... był nieobecny, a jak się spytałem gdzie jesteś to przygryzł wargę i pospiesznie powiedział "nie wiem" -Tomlinson uśmiechnął się szeroko i zaczął się bujać w tył i przód. -To dlaczego sądzisz, że chodziło akurat o mnie? Mógł się pokłócić z Kate i chciał po prostu jak najszybciej iść, a to, że przygryzł wargę? Każdy przygryza. -powiedziałam od niechcenia. Po chwili milczenia Louis wybuchł śmiechem. Przestraszona wpatrywałam się w niego.
-Myślisz, że Harry przejąłby się kłótnią z Kate? - jeszcze raz wybuchł śmiechem -to się mylisz. On ją ma w głębokim poważaniu. Nie wiem dlaczego z nią jest. Ani ładna, ani mądra, ciągle poniża, to chodzący pustak. Może Hazza z nią jest, żeby wzbudzić w tobie zazdrość. No wiesz... na początku do ciebie zarywał, ale ty dałaś mu kosza - uśmiechnęłam się na tą myśl. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Harry Styles mnie podrywał. Bożysz wielu nastolatek. To jest coś. Szybko pokręciłam głową i skarciłam się w myślach. Spojrzałam na chłopaków i powiedziałam:
-No i dobrze, że to nie jest prawdziwe, ale to nie znaczy, że ja mam z tym coś wspólnego - wywróciłam oczami i zaczęłam się kręcić na sofie.
-Przyznaj się to miało coś wspólnego z tobą - powiedział rozbawiony Louis.
-Nie - warknęłam i wsadziłam sobie kromkę do buzi. Kątem oka zobaczyłam rękę Nialla kierującą się do talerza, szybko się zamachnęłam i uderzyłam go. Dało się słyszeć piśnięcie Horana i rozbawione miny chłopków.
-Za co to? - spytał Niall, masując się na zaczerwienionym miejscu.
-Za to, że chciałeś mi zabrać jedzenie, masz szczęście, że cie nie ugryzłam -wyszczerzyłam zęby i tym razem zjadłam kisiel.
-Drugi Horan w domu, tu jedzenia nie będzie - powiedział z rezygnacją Liam. -Bywa - prychnęliśmy równocześnie z Niallem. Uśmiechnęliśmy się do siebie i zaczęłam oglądać telewizję. Po chwili poczułam palce w żebrach.
-Co znowu? - warknęłam.
-Przyznaj się - szepnął Louis.
-Dokładnie - dodał Zayn i wbił mi palce w brzuch.
-Do czego mam się przyznać? - Tommo pokręcił z dezaprobatą oczy i powiedział:
-Do tego, że coś się stało pomiędzy tobą a Harrym.
-Nic się nie stało - wzięłam pilota i zaczęłam szukać czegoś ciekawego w TV.
-Chachi - jęknął przeciągle Zayn - ale my wiemy, że coś się musiało zdarzyć -spojrzałam surowo po kolei na ich twarze, a następnie prychnęłam:
-To jesteście w błędzie - uśmiechnęłam się chytrze i ponownie zaczęłam oglądać jakiś program. Poczułam mocne wbicie palców w moje żebra.
-To bolało - krzyknęłam podirytowana.
-Sorki nie miało - powiedział rozbawiony Louis i ponowił próbę wbijania mi palców w brzuch.
-Serio? Tak bardzo chcesz mieć kilka siniaków? - warknęłam.
-Nie, po prostu chcemy się dowiedzieć o dzisiejszym incydencie - dodał Niall. -Niedoczekanie.
-Oooo, czyli miałem racje! Coś się dzisiaj zdażyło - krzyknął rozradowany Lou - no to teraz powiedz.
-Nie - powiedziałam szybko.
-Tak - parsknął śmiechem Tomlinson. -Jeb się - warknęłam.
-Nie mam z kim - dodał.
-To już nie mój problem.
-Mój też nie, chyba że jesteś chętna -poruszył śmiesznie brwiami i dogłębnie zaczął mi się przyglądać.
-Jesteś obrzydliwy - fuknęłam i dokończyłam czynność oglądania i konsumowania posiłku.
-Powiedz - dołączył się Niall.
-Nie. Spierdalaj - warknęłam.
-Nie to nie - po chwili z obu stron poczułam mocne wbijanie palców w żebra, a znad głowy dało się usłyszeć jakieś niezrozumiałe zdania. Postanowiłam zostać nieugięta i nadal wpatrywałam się w TV. Za każdym razem ich palce były coraz szybsze, a ból i podirytowanie wzrastały z kolejną sekundą. Dziwne dźwięki jakie wydawał Zayn, niekomfortowe odczucia na brzuchu świetnie oddawały klimat psychiatryka, czułam się jakbym była opętana, to nie było normalne. Louis, Zayn i Niall świetnie się bawili znęcając się nad moją osobą, a Liam patrzył na to całe zajście ze współczuciem. Ich palce błądziły po moim brzuchu z coraz większą zaciekłością i szybkością. Czułam jak mi wiruje w głowie, a gniew coraz szybciej wzrastał do takiego stanu, że się nie kontrolowałam.
-Prawie się z nim pocałowałam! Zadowoleni? - krzyknęłam i pospiesznie skierowałam się do wyjścia. Niechlujnie włożyłam trampki na nogi i z impetem otworzyłam drzwi. Właśnie Harry miał wchodzić do środka, trąciłam go ramieniem i z nienawiścią spojrzałam mu w oczy.
-Co się stało? - spytał zdezorientowany.
-Wy się staliście - warknęłam i pobiegłam przed siebie. Miałam głupie wrażenie, że ktoś mi zrobił zdjęcie, gdy stałam na schodach. Przewidziało mi się. Spacerowałam ulicami i myślałam nad moim pełnym wydarzeń życiem. O mało co, a wygadałabym się o mojej przeszłości, to byłby mój koniec. Ten tydzień z pewnością został zaliczony do moich najbardziej szalonych 7 dni. To jest niesamowite jak bardzo się zmieniłam przez ostatnie kilka dni przez tę piątkę. Najgorsze jest to że od nich bije na kilometr pozytywną energią i dobrą zabawą to mnie w niebezpiecznym tempie przyciąga