10.W pewnym momencie poczułam oddech na karku...

717 33 1
                                    

Poczułam na plecach czyjąś dłoń a później lekkie szturchanie. -Chachi wstawaj czas na przeprowadzkę. -Usłyszałam dwa melodyjne głosy. -Jeszcze pięć minut tato. -Wybełkotałam w poduszkę. -What's does mean "Je..Jesce pieć minut tado?" -Gdy to usłyszał mimowolnie się uśmiechnęłam. -Jeszcze pięć minut tato a nie "Je..Jesce pieć minut tado" i to znaczy "5 more minutes, Dad". -Mozolnie podniosłam się z łóżka i popatrzyłam na chłopaków. Był to Liam i Louis. -Je..Je...sz...szce pięć minut tato. -Zaczął powtarzać Louis. -Dobrze? -Tym razem spojrzał na mnie. -No prawie, Polskiego szybko się nie nauczysz. -Uśmiechnęłam się i powoli powędrowałam do garderoby. -A nauczysz nas? -Wstali z wcześniejszego miejsca i zawtórowali mi kroku. -HAHAHAHAHAHAHA Nie. -EJ ale dlaczego? -Przemówił ten w paski. -Bo was nie lubię. -W tym momencie zaczęłam grzebać w ubraniach lecz na złość nie wiedziałam co ubrać. -Dlaczego? Przecież wszyscy nas lubią, każda dziewczyna chciałaby być na twoim miejscu, o...- Nie dane mu było dokończyć. -Problem z tym, że nie jestem jak każda, ja jestem sobą, to edycja limitowana. -Zabrałam czerwoną bokserkę, jakieś dresy i poszłam się ogarnąć do łazienki. Po 30 minutach czekałam z resztą na dole. -No to jak jesteście gotowi? Możemy wyruszać? -Spytał z fascynacją Paul. -Tsaaaaa. -Powiedziałam i wzięłam rączkę od walizki. -HOLA! HOLA! Nie tak szybko! -Wykrzyknęła z kuchni Ewa. Zza rogu pojawiła się jej uśmiechnięta, lekko różowa twarz a w ręku spoczywał aparat fotograficzny. -Chachi, Harry do mnie. -Nie wiedząc o co chodzi, posłusznie podeszliśmy do cioci. -Chachi przytul się najmocniej jak możesz do Harrego a ty Harry w tym samym momencie pocałuj Chachi w policzek. -Wymieniliśmy się spojrzeniami z Harrym i w tym samym momencie wybuchnęliśmy śmiechem. Gdy się już mniej więcej ogarnęliśmy powiedziałam: -Nie będę się przytulała! Nie wiem kiedy on ostatnio mył włosy! A poza tym nie widzę najmniejszego sensu w tym rozkazie. -Chachi zrobisz to o co cie prosiłam a dostaniesz trzy pełne kartony słodyczy. -Uśmiechnęła się promiennie i patrzyła wyczekująco na moją odpowiedź. Mi się tylko oczka zaświeciły z radości. -A co ja z tego będę miał? -Spytał oburzony Lokowaty. -Siatkę prezerwatyw. -Powiedziała z nad wyraz spokojnym tonem tak jakby dla niej było normalne że w 16 roku życia uprawia już seks. Harrego usta w bardzo dużym stopniu wykrzywiły się ku górze. -Ewa! -Krzyknął Paul. -On jeszcze nie jest pełnoletni! Nie chce żeby była wpadka że już ma dziecko! Przecież wiesz jak prasa szybko zdobędzie informacje.

-No właśnie dlatego daje mu prezerwatywy żeby w tak młodym wieku nie miał dziecka. -Uśmiechnęła się triumfalnie. -No to jak dzieci pasuje? -Popatrzyła się na nas z przesłodzony wzrokiem. -Jak najbardziej. -Powiedzieliśmy równocześnie.- Tylko nadal nie widzę sensu w tej całej akcji. -Odparłam. -Za chwile się dowiecie. -Powiedziała tajemniczym tonem. -No to Chachi wieszaj się na Harrym a ty pocałuj ją w policzek. -Zrobiliśmy tak jak nam kazano. -Chachi Uśmiechnij się, masz być szczęśliwa. -Ciekawe jak kurwa jeżeli go nienawidzę a jego usta moja mnie dotykać. -Obleciał mnie nieprzyjemny dreszcz ale czego się nie robi dla słodyczy. Po dwóch sekundach oślepił mnie flesz i mogłam oderwać się od sylwetki idioty. Zaraz po zdjęciu ciocia podeszła pewnym krokiem do pozostałych i zaczęła im tłumaczyć. -Liam, Niall, Louis i Zayn, zróbcie sobie odbitkę tego zdjęcia i jeżeli będzie z tą dwójka problem macie ich szantażować tym zdjęciem zrozumiano? -Zrozumiano. -Odpowiedzieli chórkiem a ja miałam ochotę się zabić, zapaść pod ziemię cokolwiek. Jak ja mogłam nie przewidzieć takiej sytuacji? Przecież to oczywiste że ciocia nie wymyśliła sobie ot tak tego zdjęcia teraz już nic nie poradzę, będę musiała go zdobyć. Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy pakować wszystkie ubrania do bagażnika. Przez to że jestem kobietą włożyłam swoje rzeczy jako pierwsza i ruszyłam do auta. Wybrałam ostatnie miejsce pod oknem pozostało tylko się modlić aby nie siadł obok mnie Harry. Powoli zaczęli wchodzić do Vana pierwszy ukazał się Niall, gdy zobaczył mnie zrobił się czerwony. -To jest moje miejsce. -Warknął. -Upsss no to już chyba nie. No wiesz life is brutal and full of zasadzkas, and sometimes kopas w dupas. -Uśmiechnęłam się chytrze i obróciłam twarz w stronę okna. Louis z powodu że był najstarszy zajął miejsce kierowcy Liam koło niego, Niall się na mnie obraził więc siadł przede mną i teraz chwila prawdy gdzie usiądzie Zayn. Tak jak już mówiłam mam zbyt dużego pecha i siadł koło blondyna więc chcąc nie chcąc byłam skazana na towarzystwo mopa. Harry nie był zbyt uradowany lecz nie mając innego wyjścia musiał siąść koło mnie. -No to ruszamy. -Krzyknął Louis po czym dodał -Gołąbeczki z tyłu wiecie możecie wypróbować siedzenia no i prezent od cioci Ewy. -Poruszał śmiesznie brwiami. -Jak ci przypierdolę to Dr. House będzie miał zagadkę na 100 odcinków, więc dla twojego dobra zamknij się i jedź! -Warknęłam i wsadziłam słuchawki do uszu. Po 20 minutach byliśmy na obrzeżach Londynu. Widać że to bogata dzielnica, ponieważ dzieci ubrane są w markowe ciuchy, na podjazdach stoją same najdroższe auta i to nie jedno a nawet kilka, nie ma małych przytulnych domków tylko wykwintne wille z basenami. Ogrody są przyozdobione najróżniejszymi kwiatami które współgrają z otoczeniem. Duże fontanny świetnie oddają klimat tego miejsca... po prostu bajka którą doświadczyć mogą tylko wybrani. Po kolei zaczęliśmy wychodzić z auta a nawet Liam podał mi dłoń, niby taki mały gest a cieszy. Miło robi się na sercu ze świadomością że nie wszyscy są chamscy a znajdą się mili i pomocni. Louis prowadził do naszego "domu" jeżeli domem można nazwać coś tak wielkiego jak hotel. W pewnym momencie stanął i pokazał gestem ręki gdzie mamy spojrzeć, nie wiedziałam co robić, nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa po prostu to wszystko było magiczne. Wielki oświetlany basen... taras na którym można wypoczywać... ta willa. Brak słów. -No to kto chętny do obejrzenia dalszej części domu? -Krzyknął uradowany Liam. Wszyscy jak na zawołanie zaczęliśmy biec w kierunku willi. Gdy przekroczyłam próg jeszcze bardziej nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wielki, brązowy stół z najzwyklejszymi drobiazgami świetnie dopełniał się z

I Hate You! ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz