Poczułam jak tracę grunt pod nogami, emmm raczej pod plecami. Silne dłonie powędrowały pod zagięcia moich łokci i kolan, i delikatnie przywarły mnie do umięśnionej sylwetki Harrego. Skąd wiedziałam że to on? Otóż z nim miałam najwięcej styczności z całej 5. Może to śmiesznie brzmi, że to właśnie on który najbardziej jest znienawidzony przez moją osobę miał ze mną najwięcej do czynienia, ale w końcu to ja. Jego perfumy przyjemnie drażniły moje receptory nosowe, które przenosiły mnie w kraine błogości. ***************** Do moich uszu zaczęły dobiegać melodyjne ćwierkanie ptaków, lecz zmęczenie które owinęło mnie wokół palca, było o wiele silniejsze niż wspaniałe cudy natury. Obróciłam ciało na bok i przytuliłam się do poduszki. Jak wielkie było moje zdziwienie gdy przyciśnięta do sylwetki rzecz zaczęła rytmicznie poruszać się w górę i dół. Natychmiastowo otworzyłam oczy i z przerażeniem odskoczyłam na drugi koniec łóżka przykrywając się po sam czubek nosa kołdrą. Ze zdziwieniem paczyłam się na zaspanego i zdezorientowanego Lokowatego. -Co ja tu robię? Harry do cholery co ja tu robie?- Pisnęłam przeraźliwe a moje oczy napełniły się słonymi łzami. -Emmm sam chciał bym to wiedzieć. -Odpowiedział zachrypniętym głosem i podrapał się w tył głowy. Wiedziałam że musze zajrzeć pod puch okrywający moje ciało, lecz bałam się jaki widok moge uzyskać. Zamknęłam powoli oczy i delikatnie zaczęłam podnosić kołdrę. Gdy uznałam że jest wystarczająco wysoko otworzyłam z przerażeniem powieki. Po niespełna kilku sekundach zamaszyście zakryłam gołe części mojego ciała puchem. Nie miałam na sobie głupich majtek, nawet stanika, myśl jaka chodziła mi po głowie doprowadzała mnie do stanu krytycznego. -H..H..Harry...Cz..Cz..Czy...my?-Spytałam z nadzieją w oczach że pokręci przecząco głową, że powie jedno głupie nie, które teraz tak bardzo chciałabym usłyszeć z jego malinowych ust. -Chachi, ja przepraszam, ale jak wróciłem do domu byłem kompletnie zalany, ja nic nie pamiętam, pamiętam jedynie to że kazano mi cię zanieść do pokoju, bo zasnęłaś przy filmach. -Powiedział z żalem w oczach i z zawstydzeniem spuścił oczy. -H..H..Harry...Z..Z..Zobacz czy jesteś w bieliźnie... Proszę. -Szepnęłam a po moim policzku spłynęła samotna łza. Styles zrobił to o co go poprosiłam i powoli zajrzał pod kołdrę, lecz jego mimika twarzy nie przedstawiała niczego dobrego. Spojrzał na mnie i powiedział : -Chachi, ja naprawde nie chciałem. -Szepnął. Moje ciało znieruchomiało. Czy...Czy ja naprawdę z nim? Nie, nie pamiętałabym to. Ale dlaczego ja jestem naga? Dlaczego on jest nagi? Nadal myślałam że jestem w jednym wielkim śnie, albo zaraz wyskoczą z kamerą i krzykną: Zostałaś wkręcona przez Harrego Stylesa z 1D i jak się z tym czujesz? Ale nic takiego się nie stało. Tępo wpatrywałam się w ścianę a Harry patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. -Chachi ja nie chciałem, to był przypadek, ale jeszcze nie wiadomo czy do czegoś doszło. -Podparł się na łokciu i chciał mnie pogłaskać po plecach, lecz ja szarpnęłam kołdrę, wstałam na równe nogi a lewą ręką podtrzymywałam tymczasowe "ubranie" pod biustem, a prawą ręką z tyłu by nikt nie zobaczył mojej nagiej, tylnej części. -Nie masz prawa mnie dotykać. Nienawidze cię rozumiesz?! -Krzyknęłam i z płaczem wybiegłam na korytarz. Usłyszałam jeszcze wołanie Harrego, lecz jak na początek dnia mam już wystarczająco przygód. -Widze że noc się udała. -Powiedział z cwaniackim uśmiechem Liam, a piękna dziewczyna z kręconymi włosami posłała mu karcące spojrzenie. -Liam prosze nie teraz. -Powiedziałam i pędem pobiegłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szlochać w poduszkę. Nie mogłam uwierzyć, ale to jest nie możliwe. Przecież pamiętałabym. Przecież poczułabym cokolwiek...To się nie zdarzyło. Usłyszałam rytmiczne pukanie w drzwi, -Styles wypierdalaj, mam cie dość. -Syknęłam. -To nie Harry, tu Danielle. -Odpowiedział melodyjny głos a chwile potem zgrabna sylwetka, weszła do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rozglądnęła się i zajęła miejsce na rogu łózka. -Kim ty jesteś?- Spytałam a łzy nadal spływały po moim zarumienionym policzku. -Jestem Danielle Peazer, dziewczyna Liama. -Odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. -A to ty jesteś od esemesów. - Szepnęłam pod nosem. -Słucham? -A nie, nie nic. -Powiedziałam, przyłożyłam poduszkę do twarzy i opadłam na łóżko. -Chachi tak? -Zapytała a ja delikatnie pokiwałam głową. -Mogłabyś mi powiedzieć co się stało? Harry siedzi przed telewizorem i nie chce wydusić z siebie słowa. -Powiedziała i zaczęła mnie pokrzepiająco klepać po plecach. -Nie chce o tym rozmawiać. -Burknęłam. -Chachi ale to musi być coś poważnego jeżeli nawet Harry nie chce nic wytłumaczyć. A ja go już trochę znam i wiem że on pierwszy jak coś się dzieje opowiada co się stało, gdy coś przeskrobie opowiada wszystko od A do Z i się śmieje z własnej głupoty. Możesz mi zaufać. -Nie, ja już nie potrafie ufać nie rozumiesz? Tyle fałszywych mord znalazłam na swojej drodze że ja już mam mętlik w głowie. Wszyscy te same śpiewki: będziemy najlepszymi przyjaciółmi, zaufaj mi, ze mną będziesz szczęśliwa. I co? I na koniec zostawiają cię z niczym, a ty nie wiesz co masz zrobić czy się cieszyć że odeszli teraz a nie gdy przywiążę się do nich bardziej, czy płakać bo zostawił cię pseudo przyjaciel. -Pozwoliłam sobie na chwilę słabości i rozpłakałam się na dobre. Danielle położyła się obok mnie, gładziła po plecach i powtarzała że wszystko będzie dobrze. Gdy mniej więcej się ogarnęłam spytałam. -Bardzo chcesz wiedzieć? -Obróciłam się na plecy przytrzymując kołdrę na swojej sylwetce. -Jeżeli jesteś na siłach. -Uśmiechnęła się i podparła na łokciach. -Emmm to było tak że wczoraj oglądałam horrory z chłopakami, znaczy tylko bez Harrego i po pewnym czasie usnęłam. Poczułam jedynie jak zostaje podnoszona przez Lokowatego. -A skąd wiedziałaś że to on, przecież mógł być to którykolwiek z chłopaków. -Spytała. -Ten wspaniały zapach poznam wszędzie. -Uśmiechnęłam się delikatnie, lecz po chwili dotarło do mnie co przed chwilą powiedziałam. Spojrzałam na nieskazitelną twarz dziewczyny która była w durzym stopniu rozbawiona. -Ty na niego lecisz. -Krzyknęła i zaczęła się śmiać. -No chyba sobie żartujesz! To że podobają mi się jego perfumy nie znaczy że się w nim zakochałam. -Krzyknęłam i rzuciłam poduszką w Danielle, lecz niefortunnie trafiłam ją w twarz i spadła z wersalki. Wpadłam w salvę dzikiego śmiechu. -Nie śmiej się ze mnie! - Chwyciła poduszkę i odrzuciła moją stronę. Przez 5 minut biłyśmy się na poduszki lecz ja musiałam uważać aby nie odsłonić swojej nagiej sylwetki. -Dobra widze że ci poprawiłam humor, więc teraz opowiadaj. -Powiedziała Danielle, a z mojej twarzy natychmiastowo zszedł uśmiech. -Grrry, a już o wszystkim zapomniałam. Dzięki.- Burknęłam. -Nie zapominaj że to ja pomogłam ci zapomnieć, więc opowiadaj. -Razem siadłyśmy wygodnie na łóżku, a ja zaczęłam dokańczać niekomfortową dla mnie sytuację. -No więc, czułam jak mnie podnosił, lecz jego perfumy działały na mnie kojąco i po prostu odpłynęłam. Rano chciałam przytulić do siebie poduszkę lecz ona zaczęła magicznie oddychać, na początku myślałam że to tylko złudzenia, że za dużo słodyczy zjadłam przed snem, lecz to nie było to. To był Harry jakiego wcześniej nie widziałam. Jego kręcone włosy nie były poukładane, były po prostu w artystycznym nieładzie. Jego oczy były mocno podkrążone a z jego ust wydobywała się woń alkoholu. Od razu od niego odskoczyłam i zaczęłam się drzeć co ja tu robie, lecz musiałam zrobić coś czego się obawiałam, mianowicie podnieść kołdrę i dowiedzieć się czy mam coś na sobie. Niestety moje błagania nie zostały wysłuchane i byłam cała naga, zresztą jak teraz. Harry też nie miał na sobie bokserek. Boże jak ja się boje. -Danielle mocno mnie objęła a ja zaczęłam przeraźliwie płakać. Zawsze mam tak, jak ktoś ukazuje nade mną litość, nie jest mi wcale lepiej, właśnie jest dokładnie na odwrót. Wtedy wiem że mam wsparcie i to rozczula mnie jeszcze bardziej. -Chachi nie płacz, na pewno wszystko się ułoży. Musisz porozmawiać z Harrym. -Nie! -Krzyknęłam i oderwałam się od Danielle. -Nie mam zamiaru z nim rozmawiać, nie mamy sobie nic dopowiedzenia. -Oj właśnie mi się wydaje, że macie aż za dużo. Idź się ogarnij do łazienki, bo wyglądasz jak potwór. -Lubie osoby szczere, ale z tym to już przesadziłaś. -Posłałam jej karcący wyraz twarzy, szarpnęłam jakąś za dużą koszulę i wbiegłam do mojej wielkiej łazienki. Po 30 minutach w pełni gotowa zeszłam na dół w krótkich, potarganych spodenkach i z czarną, za dużą bluzkę "Córunia tatunia". Kocham ją. Gdy przekraczałam ostatni schodek każda para oczu była skierowana w moją osobę. -Chachi musimy pogadać. Na osobności. -Pierwszy wyrwał się Harry. -Oj z tobą ja już sama nigdzie nie idę, rozmawiam tylko w ich obecności. -Powiedziałam z powagą wymalowaną na twarzy. -Dobrze, a więc przepraszam. -Ty myślisz że jedno głupie przepraszam wystarczy? Czy ty masz mnie za idiotkę? Prawdopodobnie uprawialiśmy sex bez mojej wiedzy, a ty mi z "przepraszam" wyjeżdżasz? Weź ty się lepiej nie odzywaj. - Warknęłam, a moja twarz powoli przybierała czerwonej barwy ze złości. -Chachi ale ty nie rozumiesz że prawdopodobnie do niczego nie doszło? Tak przyznaje byłem pijany, ale nie do tego stopnia żeby nie pamiętać sexu z tobą! -Wykrzyczał. -Ale jaki ja mam dowód że ze mną nie spałeś?! -Spytaj się chłopków, oni jeszcze chodzili po mieszkaniu, myśle że by słyszeli twój orgazm! -A co jeśli jesteś tak słaby w łóżku że nie doprowadzasz mnie do ekstazy? -I tym go zagięłam, już nie odezwał się ani słowem, jedynie wymieniali się spojrzeniami między sobą. -Przykro mi ja ci nie udowodnie że między tobą a mną nic nie doszło, rób z tym co chcesz. -Powiedział ze spokojem i skruchą w oczach. I teraz ja nie wiedziałam co zrobić. Tak naprawdę szukam dziury w całym. Ja nie byłam pijana, musiałabym coś poczuć, jak zawsze cała wina leży po mojej stronie, lecz nie chciałam pokazać po sobie że mi jest przykro więc powiedziałam. -Zapomnijmy o tym. Nadal się nienawidzimy, ale nie poruszamy tematu, który dzisiaj stał się tematem tabu. Okej? -Spytałam i popatrzyłam w oczy wszystkich po kolei. -Okej, ja się zgadzam. -Odpowiedział Harry. -My też. -Krzyknęli pozostali. -A więc co na śniadanie? -Spytałam i pobiegłam do kuchni. -Nie jedz tyle, bo będziesz gruba. Sory ty już jesteś opasła. -Powiedział Harry i posłał mi chytry uśmieszek. -Twoje żeby są jak gwiazdy: żółte i daleko od siebie, więc się nie uśmiechaj bo ja już nocy mam serdecznie dość. Uśmiechnęłam się triumfalnie i zaczęłam zajadać posiłek. ***************Godzina 22:30 GRA W BUTELKE******************* Kolejny raz butelka po piwie zakręciła się wokoło, a jej dzióbek po kolei wskazywał na osoby siedzące w okręgu. Każdy z uśmiechem na twarzy czekał aż stanie i będzie można zadać niemiłe pytanie "poszkodowanemu". Siedząc spokojnie spoglądałam jak butelka obraca się, a jej szybkie obroty powoli ustają. I moment na który wszyscy czekali. Dzióbek od butelki po raz kolejny zatrzymał się na mnie. -No to Chachi, pytanie czy wyzwanie? -Potarł ręce z zadowoleniem Louis. -Oczywiście że pytanie, ty jesteś nieobliczalny, boje się ciebie. -Uśmiechnęłam się i z niepokojem czekałam na kolejny, zwariowany pomysł. -No to... Jesteś dziewicą? -Spytał. I poczułam się jakby ktoś oblał mnie zimną... lodowatą wodą. Zamurowało mnie, nie widziałam niczego oprócz czubka własnego nosa. W głowie kłębiły mi się najróżniejsze pytania. Nie powiem im że zostałam zgwałcona. Ja ich nawet dobrze nie znam, nawet I.eM.mE nie wyznałam mojej skrytej tajemnicy, która od miesięcy ciąży mi na sercu. To jest dla mnie zbyt wiele lecz muszę jakoś sprytnie ominąć to pytanie. -To zależy czy dana sytuacja miała miejsce dzisiaj w nocy. A teraz idę spać, jestem zmęczona.Dobranoc. -Szybko wstałam z dotychczasowego miejsca i pędem pobiegłam do swojego pokoju. Odbyłam szybki prysznic i z natłoku myśli, które mnie w ekspresowym tempie zmęczyły oddałam się w ramiona Morfeusza. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~