Parę tygodni później wygrzebałem torbę z dna szafy. Spakowałem wszystkie ciuchy i potrzebne mi rzeczy, również gitarę. No tak jeszcze Graham. Zabrałem jego miski, legowisko, zabawki i wszystko co do niego należało. Byłem bardzo zmęczony tą całą sytuacją wiec kiedy tylko na chwilę zamknąłem oczy złożył mnie sen.
-Ed.- Usłyszałem czyjś spokojny głos.
-Ed. - głos był trochę wzburzony.
-Ed!!!
Szybko poderwałem się z miejsca.
-bo się spuźnisz na pociąg.
Zjadłem kanapki przygotowanie przez mamę i się ogarnąłem. Potem pożegnałem się ze wszystkimi i pojechałem z tatą na pociąg. Zabrałem od rodziciela cały mój dobytek i spojrzałem mu w oczy.
-to ten Ed zadzwoń jak dojedziesz.
-no okay.
Ojcowie przeważnie nie wiedzą co powiedzieć w takiej sytuacji. Mój tak samo. Usłyszałem wezwanie na pociąg.
-to chyba muszę już iść.
Pomahałem i ruszyłem w stronę maszyny. Tata nie powiedział dużo , ale wiedziałem że będzie tęsknił. Znalazłem razem z Grahamem wolny przedział. Patrzyłem jeszcze przez kilka minut jak zostawiam za sobą cały świat który znałem.
-tak koteczku i zostaliśmy sami.- powiedziałem do zamkniętego transportera z kotem. Kot miałknął jakby dla odpowiedzi. Zacząłem grać na gitarze z nudów. Do mojego przedziału weszli jacyś ludzie. Kiedy ich zobaczyłem przestałem grać.
-mogę w czymś pomuc?
-bo my chcielibyśmy posłuchać.
Odpowiedziała blądynka. Zdziwiłem się bo nie przypuszczałem że ktoś będzie chciał tego słuchać. Niepewnie zacząłem szarpać za struny. Zorientowałem się że dziewczyna nuci graną przeze mnie piosenkę. Postanowiłem więc dodatkowo śpiewać. Kiedy skończyłem usłyszałem szczere brawa na które nie mogłem się nie uśmiechnąć.
-------------------
Wszyscy kochają Eda:)