~ 3 ~

155 12 5
                                    

Obudziłam się jak zwykle o 20, mama już była w pracy więc mogę na spokojnie grać do 5. Wstałam z łóżka i odpaliłem komputer. Oczywiście standardowo włączyłam Minecrafta i Spotify bo jak że by inaczej. Wyjęłam z mojej "tajnej" szafki kilka Red Bull'i i zaczęłam grać.

~~~

Około 4.50 moja mama wróciła do domu więc szybko wyłączyłam komputer i schowałam puszki do szafki. Niby za bardzo nie wchodzi mi do pokoju ale na wszelki wypadek. Wzięłam telefon do ręki i skoczyłam na łóżko. Około godziny 6 oczy wkońcu mi się zamknęły i zasnęłam, za 2 godziny szkoła ;)

- Y/N DO JASNEJ CHOLERY ZNOWU ZASPAŁAŚ - zawołała.
- NO OKEJ - niechętnie wstałam, ubrałam mundurek i wybiegłam z pokoju. Standardowo wzięłam mamie kanapce, chwyciłam za deskę i wyszłam z domu.

Przejechałam przez park i wyjechałam na parking strzeżony - miejmy nadzieję że strażnik mnie nie zacznie gonić. Byłam już w połowie gdy z moim szczęściem zobaczyłam za sobą mężczyznę który biegł w moją stronę - cudnie po prostu. Przyśpieszyłam na desce żeby mnie nie złapał ale ten cham był cały czas blisko mnie. Jakiś kurde biegacz zawodowy! Już miałam wyjeżdżać z miejsca postoju samochodów gdy wjechałam na jakiś kamyk i wywróciłam się na desce. Nie dość że kolana całe zdarte przez spódniczkę z mundurku i leżałam na ziemi.
- Mam cię młoda damo - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i podnosząc z ziemi.
- Gratuluję - odparłam ironicznie.
- Masz mi zaraz podać numer do twoich rodziców! - zawołał zdenerwowany.
- Mam lepszy plan - lekko go odepchnęłam, chwyciłam za deskę i uciekłam z parkingu. Najlepsze co mi przyszło teraz do głowy więc to zrealizowałam. Ignorując krew spływająca po nogach ze zdartych kolan wbiegłam do szkoły. Schowałam deskę do szafki a z plecaka wyjęłam chusteczki. Usiadłam pod moją skrytką na rzeczy i zaczęłam wycierać krew z kolan.

- Y/N wszystko dobrze? - spytał Will kucając przede mną.
- O hej, tak wszystko git - odparłam patrząc na niego.
- No nie wydaje mi się, pożądanie zdarłaś sobie skórę - powiedział wyjmując z kieszeni chusteczki.
- Nic mi nie jest serio, tylko się wywróciłam na parkingu - wstałam z ziemi.
- Trudno, idziemy do pielęgniarki - wziął mnie za rękę i poszedł do pielęgniarki.
- No weeee - powiedziałam idąc za nim.
Około 3 minuty potem znaleźliście się u pielęgniarki.
- Co się stało? - spytała.
- Nic, on dramatyzuje - przewróciłam oczami.
- Nie dramatyzuje mała, zdarła kolana na parkingu - usiadł naprzeciw ciebie.
- MAŁA? CHYBA CIE COŚ BOLI - wykrzyczałam z oburzeniem.
- Dobra dobra - uśmiechnął się do mnie.

Przez jego uśmiech poczułam jakieś fajne uczucie w brzuchu. Nie mam pojęcia czemu ale jego twarz wywoływała u mnie uśmiech. Przeraża mnie tylko fakt że jest nauczycielem a ja uczennicą-.

- Nic się jej nie stało, wystarczą tylko plastry - powiedziała pielęgniarka do chłopaka.
- Mówiłam - zasmiałam się lekko.
- Dobra dobra - przewrócił oczami.
- Możemy już wracać? - spytałam wstając z kozetki.
- Tak, możecie iść ale niech pan o nią zadba - otwarła nam drzwi.
- Postaram się - chwycił cię ponownie i wybiegł.
Puścił mnie dopiero w pokoju nauczycielskim.
- Co ja tu robię? - spytałam.
- Czekaż aż wezmę bluzę i wychodzimy stąd - zaśmiał się.
- Przecież mam lekcje - powiedziałam siadając na stole.
- Dzisiaj masz zwolnienie, w końcu muszę cię pilnować - puścił do ciebie oczko.
- Ach tak? - zaśmiałam się.
- Dokładnie, idziemy na kawę - ubrał bluzę.
- Proszę Cię, nie możesz mnie tak po prostu zwolnić z głupiego powodu - przewróciłam oczami.
- Ajtam ajtam, już zdecydowałem - powiedział chwytając mnie za nadgarstek i wychodząc z pomieszczenia.
- Weeee co ludzie pomyślą, ty jesteś nauczycielem a ja uczniem - odparłaś niechętnie.
- Przestań, kto wie że jestem nauczycielem, zresztą mam dopiero 25 lat - przewrócił oczami.
- Dobra chodź już - wyrwałam rękę z jego chwytu i wyjęłam z szafki deskę.
- Tym razem się nie wywróć - zażartował.
- Postaram się proszę pana - zaśmiałaś się wychodząc ze szkoły.

"Hanahaki Disease" ~ Wilbur X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz