~ 5 ~

164 9 0
                                    


Odłożyłam pusty talerz obok siebie i czekałam aż chłopak zje - trzeba przyznać że dobrze gotuje. Po chwili Will również odstawił pusty talerz i spojrzał się na mnie z uśmiechem dając mi karteczkę z jego numerem telefonu.
- Na którą zaczynasz lekcje? - spytał schodząc z blatu.
- Uh na 8 dzisiaj - otrząsnęłam się.
- No widzisz, idealnie jak ja, podwiozę cię do szkoły - zaproponował myjąc naczynia.
- No nie wiem, a jak ktoś stwierdzi że mamy romans? - spytałam patrząc co robi.
- Niby kto? Spokojnie, nauczyciele mają inny parking niż uczniowie, nikt tam nie chodzi - uspokoił mnie.
- O tyle dobrze - zeszłam z blatu.
- Aż tak się boisz i przejmujesz co ludzie pomyslą Y/N? - Spytał spokojnie.
- Wiesz, jestem osobą co bardzo się tym przejmuje, miałam kiedyś przez to problemy - wyjaśniłam z trudem.
- Hej, jak nie chcesz nie musisz mi o tym opowiadać - podszedł i przytulił mnie.
- Jasne, przecież nic się nie dzieje, spokojnie - uśmiechnęłam się lekko.
- Mhm - puścił mnie i odszedł krok do tyłu.
- To jedziemy do tej szkoły? - spytałam wracając na blat.
- Pff nie tak szybko, nie pójdę w dresach, przebiorę się i jedziemy - wyszedł z kuchni.

Po kilku minutach brunet wszedł do kuchni. Miał koszulę, czarne spodnie i swoją bluzę, wyglądał bardzo przystojnie jak dla mnie. Wziął z blatu drugie śniadanie i stanął przed drzwiami.
- Idziesz? - popatrzył na mnie.
- Tak, już - skoczyłam z blatu i podbiegłam do niego.
- Panie przodem - zaśmiał się otwierając mi drzwi.
- A dziękuję, dziękuję - wyszłam z domu.
Will włożył do auta mój plecak poczym otworzył mi drzwi żebym wsiadła. Pierwszy raz ktoś zrobił coś takiego dla mnie więc się ucieszyłam jak dziecko. Chłopak usiadł na miejscu kierowcy, zapiął pasy i spojrzał na mnie.
- Co tak patrzysz? - spytałam również zapinając pasy.
- A nie mogę? - zaśmiał się włączając silnik.
- Tego nie powiedziałam proszę pana - popatrzyłam na niego z uśmiechem.

Po 20 minutach byliśmy pod szkołą, szybciej niż ja na desce więc idealnie żebym jeszcze wstąpiła do żabki kupić coś do picia. Brunet zaparkował na parkingu nauczycielskim i wyszliśmy z auta.
- Dzięki Will, że mnie przenocowałeś i w ogóle - podeszłam go przytulić.
- Nie ma sprawy - oddał przytulasa z uśmiechem.
- Dobra ja biegnę do klasy - puściłam go.
- Powodzenia - uśmiechnął się a ja pobiegłam do wejścia.
Wybiegłam z terenu szkoły i szybko kupiłam w żabce 2 red bull'e. Teraz tylko speedrun żeby zdążyć na lekcje i będzie git. Wybiegłam z żabki i akurat wbiegłam do klasy na dzwonek. Podeszłam do swojej ławki i gdy tylko usiadłam usłyszałam śmiech damskiej części klasy. Wstałam z krzesła i zobaczyłam na nim pełno jakiejś mazi którą mam teraz na spódniczce. Po prostu super a jeszcze lekcja z gnomem który nie pozwoli mi wyjść, no cóż mogłam zrobić, usiadłam s powrotem na krześle dalej słysząc śmiech dziewczyn. Proszę niech ta lekcja się szybko skończy.

~~~

W końcu przerwa, gdy tylko dzwonek zadzwonił wybiegłam z klasy do łazienki. Wbiegłam do jakiejś kabiny i zaczęłam zcierać czarną maź z spódniczki. Nagle usłyszałam że ktoś wchodzi.
- Ahhh Y/N myślałaś że nikt się nie dowie? - zaśmiała się jedna z dziewczyn z klasy.
- Ale o co wam chodzi do cholery? - spytałam kucając w kabinie.
- O twojego kochasia, pana od Muzyki - uderzyła w drzwi kabiny.
- CO TY WYGADUJESZ? SŁYSZYSZ SAMA SIEBIE? TO NIE MA SENSU, TYLKO SIĘ Z NIM ZNAM NIC WIĘCEJ - wykrzyczałam.
- Ohhh Y/N, każdy widział jak przywiózł się dzisiaj do szkoły - uderzyła ponownie w drzwi kabiny przez co uderzyłam głową o toaletę.
- POWALIŁO CIĘ? NIC MIĘDZY NAMI NIE MA - chwyciłam się za głowę widząc krew na toalecie.
- Mhmm już ci wierzę, dziewczyny róbcie swoje - zaśmiała się odchodząc od kabiny.
Nagle na głowę spadły mi śmieci z kosza z korytarza i wiadro wody. Słyszałam jeszcze przez chwilę śmiech dziewczyn i zamykające się drzwi z toalety. Super po prostu, teraz nie ma szans że wrócę tak na lekcje. TAK! Mam numer Willa gdzieś na kartce. Wzięłam plecak i zaczęłam grzebać w nim szukając karteczki z numerem bruneta. Po krótkim czasie się udało i zadzwoniłam do niego. Chłopak na szczęście odebrał prawie od razu. Wyjaśniłam mu co się stało i powiedziałam gdzie dokładnie jestem. Chwilę później się rozłączył i ktoś wszedł do toalety.

"Hanahaki Disease" ~ Wilbur X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz