Nareszcie dzwonek, pierwsza lekcja już za mną. Został jeszcze hiszpański z gnomem, matematyka i właśnie muzyka. Miejmy nadzieję że moim nauczycielem nie będzie Will-
Oto wszedł do klasy nasz "ulubiony" nauczyciel, gnom z hiszpańskiego. Od momentu gdy wszedł do klasy czułam na sobie jego wzrok, było to dosyć niekomfortowe.
- Y/N pozwól na chwilę - powiedział patrząc na ciebie.
- Już idę proszę pana - wstałam z ławki i podeszłam do jego biurka.
- Masz mi coś do powiedzenia w związku z poranną sytuacją? - spytał chamsko.
- Tak się składa że nie mam - odparłam patrząc mu w oczy z uśmiechem.
- Mhmm - wymamrotał wyjmując książki do hiszpańskiego na co wróciłam na swoje miejsce.
Do dzwonka zostało kilka minut a ten gnom dalej się na mnie gapi. Creep trochę. W końcu zabrzmiał dźwięk rozpoczęcia lekcji, na szczęście ma być dzisiaj wolna lekcja hiszpańskiego.- Dzień dobry klaso, dzisiaj zapytamy sobie jakąś pechową osobę na lekcji - powiedział nauczyciel.
- Ale proszę pana, dzisiaj miała być lekcja wolna, to nie fair teraz pytać - wstałam z ławki.
- Ach tak, w takim razie Y/N do odpowiedzi - zaśmiał się.
Zamurowało mnie. Ten cham ma mnie zamiar pytać na wolnej lekcji? Chyba go coś boli. Na szczęście nie jestem najgorsza z hiszpańskiego. Podeszłam do tablicy czując na sobie wzrok całej klasy, cudownie. Gnom zapytał mnie z konstrukcji zdań i kilku słówek, nie było najgorzej. Odpowiedziałam mu na 3 pytania z 5 więc powinnam dostać trójkę.
- Siadaj, pała - powiedział z uśmiechem.
Cała klasa była w szoku, nikt nie wiedział dlaczego jedynka skoro odpowiedziałam na więcej niż połowę.
- ALE ŻE JAK? ODPOWIEDZIAŁAM NA WIECEJ NIŻ POŁOWA - wykrzyczałam.
- Jedynka nie jest za umiejętności młoda damo, tylko za strój nieodpowiedni do szkoły, mianowicie brak mundurku tylko jakaś bluza - odparł.Bez słowa wróciłam do ławki i całą lekcje nie umiałam się skupić. Ten gnom sam dobrze wiedział czemu nie mam mundurku a mimo to mi wpisał pałę! To nie fair. Sam wylał na mnie kawę, co prawda przeze mnie ale mógłby to sobie darować. Proszę niech ta lekcja się skończy.
~~~
Reszta lekcji minęła dosyć spokojnie, na szczęście nie mam lekcji z Willem więc nie będzie niezręcznie. Dobra teraz tylko spotkać go w szkole, o ile jeszcze w niej jest.
Szybko spakowałam zeszyty do plecaka i wyszłam z klasy. Podbiegłam do mojej szafki i wyjęłam z niej deskę. Mimo regulaminu jeździłam po korytarzach szkolnych szukając wszędzie Willa. Poddałam się i wyjechałam że szkoły gdy nagle na parkingu zobaczyłam bruneta pakującego teczki do bagażnika samochodu.
- Will czekaj! - zawołałam podjeżdżając do niego.
- Oh to ty - powiedział patrząc na mnie.
- Tak, przyszłam oddać bluzę - zdjęłam ją i podałam chłopakowi.
- Faktycznie, prawie zapomniałem - zaśmiał się lekko biorąc bluzę
- Klasa się ze mnie nie śmiała ale ten gnom dał mi jedynie za brak mundurku, totalny bezsens - powiedziałaś zdenerwowana.
- Mówisz o panu Marksonie? - spytał.
- Dokładnie! Ma do mnie wieczny problem - skrzyzowałam ręce.
- Facet wydawał się być dosyć miły, dziwne dosyć - odpowiedział Will.
- Dobra ja muszę lecieć do domu, mama będzie się martwić - odparłam z uśmiechem.
- Do zobaczenia Y/N - powiedział nauczyciel.
- Dowodzenia! - zawołałam odjeżdżając.Coś w tym chłopaku jest dziwnego. Odbieram to bardziej za przyjaciela niż nauczyciela, serio! Może to być dziwne ale zachowuje się jak taki stary znajomy. Przynajmniej nie mam z nim lekcji, chociaż, czy ja wiem czy to dobrze? Fajnie by było widzieć go codziennie. Dobra Y/N skup się bo spadniesz z deski a mama będzie zła że sobie znowu zdarłam kolana.
Dojechałam do domu i zrobiłam sobie na szybko coś do jedzenia. Wzięłam talerz i zamknęłam się w swoim pokoju. Wskoczyłam na łóżko i zaczełam jeść po raz kolejny dzisiaj kanapki. Cały czas myślę o brunecie. Jego wygład nie daje mi spokoju, mam wrażenie jakbym gdzieś go już widziała tylko nie wiem gdzie. Dobra, zostawmy jego temat, brzmię jak jakaś zakochana wariatka. Odłożyłam talerz na szafkę i jak codziennie poszłam spać - zepsuty zegar biologiczny wita.
CZYTASZ
"Hanahaki Disease" ~ Wilbur X Reader
Fanfiction[Zakończone] Tym razem było inaczej, zakrwawione płatki kwiatów, było ich więcej, były większe, piękniejsze. Właśnie zdałam sobie sprawę że jednak naprawdę ciężko mi się oddycha, coś serio jest ze mną nie tak.. Lekarze natychmiast wzięli mnie na prz...