/4/już się dzieje...

688 48 15
                                    

Wyszłam ze swego pokoju roboczego oczywiście już przebrana. 

 – cześć już jestem.
– O to dobrze pomożesz mi?
– Tak już. 

 Zaczęłam układać zabawki rowerki gry i jeszcze więcej innych przedmiotów.

Gdy wybiła godzina dziewiąta. usłyszałam śmiechy krzyki dzieci podeszłam do zjeżdżalni, przy której stał już sun.

– Podoba ci się twoja praca?– zapytałam.
– Po to mnie stworzono-odpowiedział.

Jak gdyby nigdy nic zakończył temat, witając się z dziećmi, ganiając je i jeszcze inne zabawy.

Po jakimś czasie sama przyłączyłam się do zabawy z dziećmi szukałam ich w basenie z kulkami.

Wychodząc potknęłam się o plastikową kuleczkę. Gotowa na spotkanie z podłogą poczułam dość ciepłe ręce na swojej tali.

– nic ci nie jest? – zapytał sun.
– Nie, chyba nic dzięki-powiedziałam z uśmiechem.

Z lekką pomocą wstałam na nogi, podnosząc sprawczynie wypadku.

– jeszcze raz dzięki.
– Nie ma za co.

Po tych słowach nastała krótka niezręczna cisza, którą postanowił przerwać .

– zostaniesz na chwilę z dziećmi?
– Jasne a coś się stało?
– Nic poważnego-powiedział odchodząc.

Kiedy odszedł przypomniałam sobie, że niedługo będzie trzeba kłaść dzieci na godzinę czy dwie może z tego powodu odszedł?

Zastanawiając się długo zapomniałam o pilnowaniu dzieci, dlatego pobiegłam się z nimi pobawić.

~Time Skip ~

Siedziałam z maluchami, przygotowując im wygodę maty, na których będą spać.

Tę trochę starsze dzieci poprosiłam o pomoc, gdyż nadal sun nie wrócił. Zaczęłam trochę się o niego martwić może poszedł się ładować? Chyba musi to robić?

– proszę panią?
– Tak?
– Czy może przeczytać nam pani jakąś książkę, bo pan sun nam czytał.
– Oczywiście słoneczko-pogłaskałam dziecko po głowie.

Szukając jakieś odpowiedniej książki usłyszałam trzask, szkło spadające z sufitu i krzyk dzieci.

Razem z tym wszystkim zapadła ciemność trochę zajęło moim oczom przyzwyczajenie się do ciemności.

Zaczęłam iść do dzieci, próbując je uspokoić.

– gdzie do jasnej ciasnej jest sun?–szepnęłam.

Gdy coś przed nami zeskoczyło ze ściany.

Miało to coś sylwetkę jak sun, ale z kształt twarzy wyglądał zupełnie inaczej.

Miał czerwone źrenice, które intensywnie się we mnie wpatrywały.

– sun? – zapytałam.

Nie reagował obrócił się w stronę jakiegoś dziecka trzymającego coś na wzór procy?

Przestraszone dziecko zaczęło uciekać, a kreatura za nim.

Nie myśląc wiele pobiegłam za dzieckiem i tym czymś, lecz było to o wiele szybsze od ludzi.

Zmęczone już biegiem dziecko weszło do struktur, więc wykorzystałam chwilę, rzucając w to coś.

Był to zły pomysł, ponieważ obróciło się do mnie od razu pobiegłam w stronę pokoju.

Spanikowana zamknęłam drzwi, zapalając światło słysząc przy tym dobijającego się stwora.

W końcu drzwi puściły przerażona widziałam wpadającego…

– stało ci się coś sun?– zapytałam, podnosząc go.
– Um przepraszam y/n…

Ta co przeżyje ||Sun/moondrop x reader||[zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz