3.

54 6 0
                                    

20 listopada 2018, Planica

- Uwielbiam wracać do domu - oznajmił Anže, rozkładając się wygodnie na kanapie. Cene jedynie uśmiechnął się pod nosem i zniknął z bagażami za drzwiami swojego pokoju.

Lanišek sięgnął po pilota i odpalił telewizor. Chwilę poskakał po kanałach aż w końcu zostawił na jakimś przypadkowym meczu piłki nożej. Nie zamierzał skupiać się na tym, co dzieje się na boisku. Chciał się wyłączyć, zresetować. Odkąd zamieszkali razem, on i Cene po powrocie z każdych zawodów i zgrupowań starali się zrobić wspólnie wieczór filmowy w ramach resetu po skokach. Ta tradycja była inwencją Anže, ale Prevc również z czasem polubił ją i sam wychodził z propozycjami nowych produkcji. Zawsze traktowali dzień powrotu jako dzień bez ich typowych domowych i zawodowych obowiązków.

Byli współlokatorami od trzech lat i oboje nie wyobrażali sobie innego stanu rzeczy. Chociaż pomysł ze wspólnym wynajmem mieszkania na obrzeżach Planicy był bardzo spontaniczny, okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że świetnie sprawdzali się jako współlokatorzy, to Anže mógł pilnować trochę swojego przyjaciela. Na początku oboje mieli obawę - w końcu znali się na tamten moment siedem lat, ale to było siedem lat spotykania się na zawodach. Ta sytuacja była dla nich zupełnie nowa, ale odnaleźli się w niej nad wyraz dobrze. Z czasem poznali się już na tyle dobrze, że Cene wiedział czego Anže zapomniał spakować, a Anže czytał jego myśli mimo kamiennej twarzy. Co prawda był to jeden z powodów przez które byli określani przez kolegów z kadry mianem starego dobrego małżeństwa, ale zupełnie się tym nie przejmowali. Ich relacja była ponad to.

Przymknął oczy z zadowoleniem. Kochał skakać, ale wbrew temu co myśleli wszyscy, najbardziej lubił przebywać we własnym domu. Oczywiście nie miał na myśli rodzinnego domu, tylko ten w Planicy, z Cene.

Musiał przysnąć, bo kiedy otworzył oczy, za oknem było już ciemno. Telewizor był wyłączony, a on sam był przykryty swoim zielonym kocem. Uśmiechnął się pod nosem. Cene zawsze dbał o wszystkich. Zapominał przy tym tylko o samym sobie.

Podniósł się i przeciągnął. Dobrze, że poprzednia właścicielka mieszkania zostawiła im wszystkie meble, bo ich kanapa była najwygodniejsza na świecie. Ponoć były mąż właścicielki, jeszcze przed rozwodem, sam ją zakupił, sfrustrowany koniecznością zaskakująco częstego nocowania na kanapie.

Od strony kuchni dopływały ciche dźwięki muzyki klasycznej, więc bez wahania skierował się w tamtą stronę. Zatrzymał się w wejściu, rozglądając po ciemnym pomieszczeniu. Nie dało się nie zauważyć drobnej sylwetki chłopaka, skulonego na szerokim parapecie z kubkiem herbaty w dłoni. Anže stał w miescu przez dłuższą chwilę, nie chcąc jeszcze wytrącać przyjaciela z zamyślenia. Sam potrzebował zebrać swoje myśli.

Z Cene nie było najlepiej.

Poprzedni sezon, a właściwie jego brak, bardzo odbiły się na psychice Prevca. Rozpoczął studia na kierunku, z którego Anže nie rozumiał już samych założeń. Na zmianę uczył się i trenował. Zdażały się całe dni, w których wychodził z pokoju jedynie do łazienki. Sporo pomieszkiwał w Lublanie, u jednej z koleżanek z liceum, która również studiowała elektrotechnikę. To był bardzo dziwny rok. Lanišek czuł, że Cene odsuwa się od niego. Miał nadzieję, że po powrocie do startów w konkursach to się zmieni. Widział jednak, że Prevc zamyka się w sobie coraz bardziej i coraz bardziej go odrzuca.

Im dłużej przebywał w tej ciemności, tym bardziej jego oczy się do niej przyzwyczajały. Widział coraz więcej drobnych szczegółów. Dłonie jego współlokatora bardzo drżały. Prevc miał wiele nawyków, które praktycznie nikomu nic nie mówiły, a powodowały, że Lanišek mógł czytać z niego jak z otwartej księgi. Część nerwowych nawyków była u nich rodzinna - wielokrotnie widział drżące dłonie u Domena w emocjach oraz cała trójka w stresie nieświadomie wystukiwała palcami ostatnio zasłyszane piosenki o każdą możliwą powierzchnię.

Patrząc na niego teraz mógł stwierdzić wiele rzeczy. Cene był przestraszony, prawdopodobnie wizją odesłania go do Pucharu Kontynentalnego. Stresowały go studia i słabe wyniki w skokach. Zaległy materiał piętrzył się, mimo bieżącego nadrabiania. Dodatkowo był najzwyczajniej w świecie skrzywdzony. Przez ojca. Przez Domena. Przez media. I przede wszystkim przez Petera.

- Mozart, prawda? - zagadnął w końcu Anže. Jego współlokator wzdrygnął się, dopiero uświadamiając sobie, że nie jest sam. - Niech pomyślę... - zmarszczył brwi i wytężył nadal nieco ospały umysł. - Tak, to jest Mozart. Requiem d-moll?

Prevc skinął głową niemrawo. Przez chwilę milczał wsłuchując się w melodię.

- Tuba mirum.

Cene słuchający Mozarta nie mógł oznaczać nic dobrego. Tym bardziej Cene słuchający mszy żałobnej Mozarta.

Muzyka klasyczna towarzyszyła Prevcowi w najgorszych chwilach życia. Zagłuszała mu tę okropną całkowitą ciszę, ktora prześladowała go od dziecka. Nie wymagała skupienia się na tekście. Bazowała przede wszystkim na emocjach, które kompozytor przelewał na instrument. Sam potrafił jedynie grać na gitarze, a nawet nie posiadał własnej, dlatego tym bardziej doceniał piękno tych utworów. Dźwięki fortepianu miały w sobie coś kojącego.

Cene nigdy nie prosił o pomoc słowami.

Cene krzyczał o pomoc poprzez muzykę.

Przez te trzy lata mieszkania z nim, Lanišek poznał dużo więcej tekstów kultury niż przez całą edukację i nabył umiejętność interpretowania utworów. Dzięki temu łatwiej było mu zrozumieć współlokatora i podjąć pewne działania, aby mu pomóc. Czasami czuł się zbyt głupi na to, co chce przekazać mu Prevc, jednak zazwyczaj udawało mu się podołać wyzwaniu.

- Nie odeślą cię do Kontynentalnego - podjął w końcu Anže, podchodząc bliżej. - Nie skakałeś tyle czasu w zawodach. To normalne, że musisz spowrotem się do tego przyzwyczaić.

- Tylko po co? - mruknął brunet i cicho zeskoczył z parapetu. - Czy to ma jakikolwiek sens, Anže?

Cholera, skoro mówił do niego po imieniu, musiało być jeszcze gorzej niż się spodziewał.

- Ma, bo to kochasz - odpowiedział z pełnym przekonaniem. - Możesz lubić swoje studia, ale to skoki są tym co chcesz robić. Gdyby tak nie było, nie walczyłbyś o to tyle lat.

- I może niepotrzebnie to robię - głos Cene był tak obojętny, że jego przyjaciel poczuł ukłucie w sercu. Jak mógł pozwolić temu chłopakowi doprowadzić się do takiego stanu?

Prevc stał przez chwilę w miejscu, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić, po czym zgarnął szybkim ruchem telefon i głośnik z blatu. Wyminął blondyna i już po chwili zniknął za drzwiami swojego pokoju. W mieszkaniu nastała całkowita cisza, od której Anže zdążył się już odzwyczaić. Nie zapalając światła, odsunął jedno z krzeseł i usiadł na nim. Zastygł w nietypowym dla niego bezruchu, starając się przeanalizować zarówno odbytą właśnie rozmowę, jak i ogólną sytuację, w jakiej oboje się znaleźli. Ukrył twarz w dłoniach, gdy uświadomił sobie dwie rzeczy.

Z każdym dniem Cene na jego oczach znikał coraz bardziej.

A on, jedyna osoba, którą Cene do siebie dopuszczał, nie potrafił nic z tym zrobić.

scars || cene prevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz