9.

47 5 0
                                    

8 lutego 2019, Lahti

Niewielkie płatki śniegu spadały z nieba, leniwie powiększając liczne zaspy, będące nieodłącznym elementem fińskiego miasta. Mimo wczesnej pory, było już całkiem ciemno. Chmury przykrywały gwiazdy, przez co niebo zdawało się być zupełnie czarne. Jedynym źródłem światła były latarnie oraz znajdujące się w oddali domostwa. Z tej odległości nawet ich hotel wydawał się niewielką jaśniejącą plamą.

Szli w przyjemnej dla nich obojga ciszy. Ania trzymała chłopaka pod rękę i uśmiechała się delikatnie. Lubiła takie chwile. Lubiła spędzać z nim czas, niezależnie czy mieli prowadzić długie dyskusje czy tak jak teraz po prostu milczeć, przebywanie z Cene powodowało w niej pewien spokój. Lubiła obserwować zmiany, jakie zaszły w nim przez ostatnie dwa miesiące odkąd się znali.

Zatrzymała się na chwilę, żeby zawiązać rozwiązane sznurówki. Przykucnęła, nie zwracając uwagi na Słoweńca, który odszedł kilka kroków dalej. Po chwili podniosła się i poprawiła włosy, przerzucając je do przodu.

Nagle poczuła nieznośny chłód na swojej odsłoniętej szyi. Przeklnęła w myślach brak szalika i powoli odwróciła głowę, dopiero po chwili uświadamiając sobie co właśnie się stało. Spojrzała na Prevca, który na widok jej miny roześmiał się głośno i szczerze. Tak jak jeszcze nigdy nie słyszała. Śmiał się trochę jak dzieciak, ale uświadomiła sobie, że całkiem podobał się jej jego śmiech.

- Ty gnido - pokręciła głową z niedowierzaniem. - Nie żyjesz!

Schyliła się i nabrała śniegu w dłonie. Ulepiła z nich prowizoryczną kulę i zanim chłopak zdążył skleić swoją, rzuciła nią prosto w jego ramię. Podniósł wzrok i nie pozostał jej dłużny.

Czas leciał, a oni obrzucali się śniegiem, ganiając się przy tym i ciesząc tą chwilą jak dzieci. Po raz pierwszy Anka widziała Cene aż tak rozluźnionego i beztroskiego. Nie mogła wyrzucić z głowy tej jednej powracającej myśli, że chciałaby widywać go już tylko takiego. Roześmianego, prawdziwego. Szczęśliwego. Nie rozumiała do końca skąd taka myśl pojawiła się u niej, ale nie przejmowała się tym. Chciała, żeby Cene był przy niej sobą. To liczyło się w tym momencie dużo bardziej niż to, dlaczego tak jej na tym zależy.

Po pewnym czasie, nieprzyzwyczajona do takiego wysiłku w pełnym zimowym ubraniu wierzchnim, zmęczyła się bieganiem. Prevc bez żadnego wysiłku biegał dwa razy szybciej niż ona przy największych staraniach, więc nie miała z nim najmniejszych szans, chociaż przez całą bitwę na śnieżki próbowała to ukryć. W końcu jednak zatrzymała się i oparła dłonie o uda, nachylając się w bezskutecznej próbie uspokojenia oddechu. Chłopak to zauważył i zwolnił do truchtu, już po chwili stojąc przy niej ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.

- Wszystko w porządku, Ania? - zapytał z niepokojem, delikatnie dotykając jej ramienia.

- W najlepszym - uniosła głowę i uśmiechnęła się, patrząc prosto w jego oczy.

Odwzajemnił gest, ku własnemu zaskoczeniu, bez zastanowienia i zupełnie szczerze. Ta dziewczyna miała w sobie coś, czego nie potrafił zdefiniować. Coś, co powodowało, że zaczynał cieszyć się tak małymi rzeczami jak bitwa na śnieżki czy jej zwykły uśmiech. Coś, co było dla niego tajemnicą i choć całe życie nie znosił zagadek, tą pragnął odkryć i rozwiązać. Dał dziewczynie chwilę na złapanie oddechu i niespiesznym krokiem zaczęli kierować się spowrotem w stronę hotelu.

- Zapraszam serdecznie na herbatę - oznajmiła z uśmiechem. - Żebyś mi się nie przeziębił w środku sezonu, bo zadbać o ciebie nie będę mogła jak będę siedzieć pod skocznią.

Ale jakbyś mogła to byś zadbała - zakodował w myślach Cene, z całej siły powstrzymując cisnący się na jego usta uśmiech. Niby wiedział, że jego zaangażowanie w tą relację nie jest jednostronne, wręcz to Anka bardziej się stara i dba o utrzymanie kontaktu, jednak takie małe sugestie czy gesty zawsze potrafiły go podbudować. Czuł się lepiej ze świadomością, że zależy na nim komuś, kto nie jest przy nim z przyzwyczajenia ani nie czerpie z tego żadnych korzyści.

scars || cene prevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz