11 marca 2019, gdzieś w Norwegii
Blondynka przemierzała kolejne przedziały pociągu, nie próbując nawet kryć swojego poddenerwowania. Niektórzy skoczkowie zerkali na nią z zaciekawieniem, jednak większość nie przejęła się jej zachowaniem. Obecność polskiej dziennikarki w jej różnych stanach i humorach nie dziwiła ich już. Wiedzieli, że stanowczo rozgranicza swoją pracę od codziennego przebywania wśród nich, więc pomimo początkowych obiekcji, przez większość czasu nie zwracali uwagi na jej obecność. Tylko ci, którzy mieli z nią bliższe relacje przejmowali się tym czy jest na zawodach, czy w jej miejsce przyjechał ktoś inny. Przez większość czasu byli to tylko Polacy, jednak w ostatnich miesiącach grono to rozszerzyło się o kilku mało rozgarniętych Słoweńców. To właśnie do zajmowanych przez nich miejsc zmierzała dziewczyna.
Kiedy dotarła na miejsce, rozejrzała się uważnie. W wagonie znajdowali się Finowie, Norwegowie oraz wyjątkowo milczący Słoweńcy. Peter Prevc siedział tyłem do pozostałych, w najbardziej oddalonym miejscu. Na uszach miał słuchawki i wydawał się zupełnie niezainteresowany otaczającymi go ludźmi. Naprzeciw niego siedział Domen - nieco zagubiony i smutny, ale jak zawsze z wysoko podniesioną głową i pogardliwym spojrzeniem. Z zajmowanego miejsca miał świetny widok na wszystkich pozostałych, ale jego uwaga w głównej mierze skupiała się na ignorującym jego obecność starszym bracie. Pozostali Słoweńcy w składzie Žiga, Timi oraz Anže sztuk dwie siedzieli przy jednym stole, rozmawiając o czymś cicho. Podeszła do nich i bez słowa wpakowała się między Laniška i Jelara, powodując tym samym lekki ścisk spowodowany tym, że pociągowe kanapy przeznaczone były na dwie osoby. Skoczkowie nie wydawali się być zaskoczeni jej zachowaniem. Przez chwilę milczeli, Timi i Žaba wpatrując się w siedzących naprzeciwko kolegów, którzy uparcie uciekali wzrokiem.
- Dlaczego? - zapytała w końcu, przerywając zbierające się między nimi napięcie.
Jak na zawołanie wszyscy otaczający ją Słoweńcy wbili spojrzenia w stół. Nikt nie raczył jej odpowiedzieć. Czuła jak zaczyna się w niej gotować. Uderzyła ręką w stół, zwracając na siebie uwagę wszystkich jadących przedziałem, z wyłączeniem Petera.
- Dlaczego? - powtórzyła głosem tak chłodnym, że Žiga poczuł jak po jego plecach przebiega dreszcz.
- To wy to może sobie wyjaśnijcie, a my z Timim pójdziemy ten, no... - Semenič spojrzał błagalnie na kumpla.
- Popatrzeć czy nie ma królików za oknem - Zajc bez chwili zastanowienia rzucił pierwszą myśl, jaka przyszła mu do głowy.
- Właśnie, króliki! - podchwycił Anže.
W jednej chwili poderwali się z miejsca i szybkim krokiem ewakuowali się z przedziału. Zainteresowanie pozostałych zdążyło już stopnieć i każdy spowrotem zajął się własnymi sprawami. Anka przesiadła się na miejsce zajmowane wcześniej przez Zajca, aby móc patrzeć na dwóch Słoweńców, którzy najbardziej przypadli jej do gustu.
Oczywiście nie licząc Cene.
Nie mieli już wyboru. Niechętnie podnieśli swoje spojrzenia na blondynkę. Żaden z nich nie miał ochoty poruszać tego tematu. Przebywali w pełnym ludzi miejscu, musieli rozmawiać po angielsku, czyli każdy dookoła mógł ich zrozumieć. Pierwszy przełamał się Anže. Nachylił się, więc pozostała dwójka zrobiła to samo. Zawahał się przez chwilę, ale kiedy spojrzał w oczy dziewczyny, wszelkie wątpliwości go opuściły. Martwiła się. Jeżeli ktokolwiek mógł pomóc, to ona.
- Oficjalnie przez słabe wyniki - powiedział tak cicho, że ledwo go usłyszeli. - Nieoficjalnie zaczyna być problem. Sama wiesz.
- Masz na myśli to jak zniknął? - dopytała już nieco łagodniejszym tonem. - Wtedy, w Willingen?
CZYTASZ
scars || cene prevc
Short Storyblizny pozostaną, Cene, ale wszystko inne możemy napisać od nowa