— Słyszała pani kiedyś o Opiece zmarłych? — spytał Shikamaru, zaglądając do starej księgi, która pamietała jeszcze czasy pierwszych mieszkańców Wioski. Tsunade spojrzała na chłopaka, odkładając na półkę podręcznik.
— Opieka zmarłych? Czy to nie chodzi o to, że dusze naszych przodków czuwają nad nami? — spytała spokojnie, zarzucając dłonie na biodra. Chłopak gwałtownie pokręcił głową.
— Nie, tu chodzi o to, że...
***
Kakashi skierował się prosto do mieszkania Naruto, żeby jak najszybciej wykonać rozkaz Tsunade, sam oczywiście również martwił się o Naruto i chociaż nie dawał tego po sobie poznać, wieść o dziwnym zjawisku jakie się wokół niego wydarzyło spowodowała, że autentycznie zapragnął zobaczyć chłopaka całego i zdrowego.
Gdy pukanie nie przyniosło upragnionych skutków, mężczyzna wpadł w lekką panikę, ale zaraz się uspokoił i spróbował po prostu dojść do tego, gdzie znajduje się Naruto. Wziął głęboki oddech i oparł się o ścianę, żeby za chwilę jego spokój zakłócił przystojny szatyn o szczerym uśmiechu.
— Dzień dobry, Kakashi — powiedział uprzejmie acz melancholijnie Iruka. Srebrnowłosy wyczuł jego obawy.
— Dzień dobry, jeżeli szukałeś Naruto, to nie ma go... — powiedział poważnie, nerwowo drapiąc się po karku, nie wiedzieć czemu, zawsze czuł się w jego towarzystwie wyjątkowo zestresowany. Iruka posmutniał. Kakashi gwałtownie odwrócił wzrok, widok smutnego mężczyzny wydał mu się nad wyraz żałosny.
— Ostatnio jak go spotkałem działo się z nim coś dziwnego, rozmawiał z kimś kogo nie było... Na początku myślałem, że żartuje, ale był taki pewny tego, że ktoś faktycznie z nim jest...
— Znajdę go i spróbuje z nim porozmawiać — zaczął pokrzepiająco Kakashi, kładąc dłoń na jego ramieniu. Iruka uśmiechnął się smutno, ale jakby ta wiadomość faktycznie dała mu jakieś otuchy.
— Dziękuje. Dobry z ciebie sensei — powiedział cicho, patrząc mu w oczy. Kakashi spiął się i gwałtownie odsunął rękę.
— To ja już pójdę — powiedział nerwowo, na chwilę nawet zapominając o Naruto. Iruka wziął głęboki oddech i również się oddalił. Kakashi ma naprawdę dobre serce. Cichutka myśl przeszła mu po głowie, ale zaraz zniknęła pod ogromem myśli o innych problemach.
Kakashi szedł spokojnie z dłońmi włożonymi w kieszenie spodni. Iruka zawsze był dla Naruto jak ojciec i wiedział, że się o niego martwi. Był dobrym nauczycielem i mogło to wynikać z faktu, że kiedyś sam stracił rodziców. W gruncie rzeczy sporo ich łączyło, ale sam nie wiedział dlaczego, w jego towarzystwie nigdy nie mógł się w pełni rozluźnić. Wziął głęboki oddech, nie zamierzał o tym więcej rozmyślać.
— Naruto! — krzyknął, widząc go siedzącego na ławce i wpatrzonego w jeden punkt jak w obrazek. Chłopak zerwał się gwałtownie a na jego policzki wdarł się rumieniec.
— Oi, Kakashi sensei, wystraszyłeś mnie! — powiedział nerwowo, rzucając niespokojne spojrzenia w prawą stronę. [Twoje imię] uśmiechnęła się ciepło gdy tylko zobaczyła srebrnowłosego.
— Naruto, kto to? To twój nauczyciel? — spytała pewnie, podlatując do niego i uważnie mu się przyglądając.
— To Kakashi sensei — powiedział pewnie, uśmiechając się dumnie. Kakashi spojrzał na niego podejrzanie.
— Naruto...
— Tak, tak, gadam z wytworem mojej wyobraźni, dattebayo! Powiedział to panu Iruka sensei czy Shikamaru? — oburzył się, nawet nie dając mu dokończyć. [Twoje imię] z kolei starała się za wszelką cenę zbliżyć do mężczyzny.
— Słuchaj a on ma dziewczynę? Żonę? — spytała wyraźnie podekscytowana.
— Żonę? Dziewczynę? — zdziwił się Naruto a Kakashi od razu przybrał kolor purpury. Dziewczyna zaśmiała się ciepło.
— No zobacz, przecież od niego aż bije aura zauroczenia... — powiedziała łagodnie i podeszła do Naruto. Chłopak wziął głęboki oddech.
— Jest pan zakochany, Kakashi sensei? — spytał nieśmiało, ale widział jak bardzo dziewczynie zależy na odpowiedzi. Kakashi spiął się.
— Naruto co ty w ogóle opowiadasz za głupoty?
— Widzisz, mówiłem Ci, Kakashi sensei tylko czyta te zboczone książki. Nikt mu się nie podoba, dattebayo! — powiedział pewnie, dumny z wykonanej roboty. [Twoje imię] przyłożyła palec do ust i uważnie przyjrzała się Kakashiemu, podleciała do niego tak blisko jak tylko mogła i nachyliła się nad jego uchem. Wzięła spokojny oddech i zanuciła cichutko.
Obawa przed nieodwzajemnionym uczuciem,
Silne zostawiła na tobie piętno,
Ale zamknij oczy i zobaczysz światło
Bo to czego się obawiasz, nie istniejeKakashi odsunął się gwałtownie, zasłaniając dłonią ucho. [Twoje imię] zaśmiała się ciepło.
— Mówiłam, że jest zakochany! — powiedziała dumnie i objęła Naruto. — Miłość jest taka piękna, taka dobra, taka czysta! Może my również powinniśmy spróbować?
— C-o-o? — wyjąkał Naruto, cały się rumieniąc z kolei Kakashi osłupiały w pierwszym momencie wziął rozluźniający oddech.
— To ona? Ta dziewczyna? — spytał poważnie. Naruto jakby dopiero teraz uświadamiając sobie, że faktycznie jest z nimi także Kakashi podszedł do niego.
— Słyszał pan ten śpiew? — spytał poważnie. Kakashi potarł twarz dłońmi.
— Skąd ona jest? — spytał poważnie. Dziewczyna skrzyżowała ręce.
— Nie wiem — odparła cicho. Naruto złapał ją za dłoń.
— Ona nie wie, nie wie skąd się tu wzięła i dlaczego tylko ja ją widzę. Zdaje sobie sprawę ze swojej potęgi, ale proszę mi wierzyć, ona nie chce robić nic złego... — powiedział poważnie. Wiem, że ona nie jest zła i zamierzam tego bronić. Zamierzam Cię chronić...
— Naruto, już w porządku... — powiedziała i wzięła głęboki oddech. — Powiedz mu, że ja sama chętnie poznam odpowiedź...
— Może możemy jej pomóc? Są książki... Ktoś musi coś wiedzieć — zaproponował Naruto. Kakashi skrzyżował dłonie na piersi. Tajemnicza kobieta, której śpiew usłyszał a której nie widzi. Wiesz rzeczy, które trzymam głęboko w sercu...
— Shikamaru i pani Tsunade już się tym zajmują, ale musimy wiedzieć o niej wszystko...
— Ona nic nie ukrywa, powie wszystko czego potrzebujecie — odpowiedział pewnie, czując mocny uścisk na swojej dłoni.
CZYTASZ
Widmo szczęścia |Naruto&Reader|
FanfictionNaruto podczas jednej ze swoich samotnych wędrówek spotyka na swojej drodze pewną dziewczynę, która wydaje się być całkowicie oderwana od rzeczywistości. Jeszcze większe zaskoczenie przeżywa wtedy, gdy dowiaduje się, że tylko on jeden jest w stanie...