VI Drobne zamieszanie

116 6 0
                                    

[Twoje imię] szła w towarzystwie Naruto i Kakashiego, mocno trzymając blondyna pod ramię. Świadomość, że ta, zdawać by się mogło, niegroźna istota trzyma się tak mocno jego ciała, dawała chłopakowi jakąś dziwną radość i poczucie odpowiedzialności. W ogóle chłopak zauważył, że przebywanie z [Twoje imię] przypomina przebywanie z rodzicem albo z żoną. Dba o niego, gotuje mu i sprząta a on ma silne poczucie zapewnienia jej bezpieczeństwa, nie żeby sama nie umiała tego zrobić. No właśnie, potrafiła się bronić i uchodziła za niebezpieczną, ale on dalej nie mógł zrozumieć dlaczego. Kakashi z kolei wciąż zastanawiał się nad tym, co mu powiedziała, a raczej zaśpiewała dziewczyna.

— Wiesz, obawiam się, że twoi przyjaciele mnie nie polubią — powiedziała cicho dziewczyna. Naruto gwałtownie pokręcił głową.

— Nie mów tak, przecież nie zrobiłaś nic złego...

— Jeszcze... — zauważyła cicho, ale chłopak tego nie usłyszał.

[Twoje imię] była dla Naruto jedną wielką niewiadomą, ale była też niewiadomą dla samej siebie. Nie wiedziała jakim cudem znalazła się na tym świecie i skąd wiedziała tak wiele rzeczy na temat chłopaka. Nigdy nie walczyła a doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich niebezpiecznych zdolności, od zawsze towarzyszył jej wąż a przecież nawet nie pamietała skąd wziął się na jej plecach. Czasami bała się sama siebie, nie wiedziała czy to co robi jest w ogóle słuszne. Przerażał ją fakt, że nikt jej nie widzi i że nikt nie może jej zranić fizycznie. Ponad to, ludzie słyszeli jej śpiew mimo iż nigdy jej nie widzieli, mało tego, potrafiła przewidzieć Kakashiemu przyszłość, tak jakby znała historię nie tylko Naruto ale każdego człowieka, nawet nie znając ich twarzy czy imion.

— Jesteśmy na miejscu — powiedział spokojnie Kakashi, zatrzymując się przed drzwiami Tsunade. Dziewczyna gwałtownie oderwała się od ramienia Naruto.

— To gabinet Trzeciego? Nie! On nie żyje... Wnuczka Pierwszego? — spytała [Twoje imię]. Naruto spojrzał na nią.

— Wiesz to... — zaczął, ale nie skończył, bo drzwi gabinetu otworzyły się a we framudze stanęła Tsunade za którą skrywał się Shikamaru.

— Naruto...

— Hej babciu, dattebayo! — krzyknął nerwowo, drapiąc się po karku. Kakashi skrzyżował ręce.

— Naruto, wchodź do środka — rozkazał.

— Jeny, już traktują nas jak wrogów a nawet nie zdążyłam nic zrobić — powiedziała z wyrzutem [Twoje imię], czując wciąż narastającą atmosferę niepokoju.

W gabinecie przez dłuższy czas panowała absolutna cisza. Nikt nie podjął się jeszcze wyzwania rozpoczęcia rozmowy i tylko niespodziewane pukanie drzwi na moment rozluźniło atmosferę.

— Proszę — rozkazała Tsunade. Oczom wszystkich ukazał się Iruka. Kakashi na moment wstrzymał oddech a spostrzegawcze oko [Twoje imię] od razu to wychwyciło.

— To on, Naruto to on! — krzyknęła zadowolona, mocno szarpiąc Naruto za rękę. Dziwne wygibasy chłopaka zauważyli wszyscy a sam poszkodowany zrobił bezradną minę.

— O czym ty mówisz? — spytał zmarnowany.

— No ten mężczyzna, to on jest ukochanym tego Kakashiego! — powiedziała radośnie, zupełnie zapominając w jak niekorzystnej sytuacji się teraz znajdowali. Naruto jakby dostał nagłego olśnienia.

— Ech?! — krzyknął zaskoczony.

Ciekawa i na pewno niecodzienna scenka która właśnie się odegrała na oczach zgromadzonych wszystkich odrobinę zaniepokoiła i zdawać się mogło, że tylko Kakashi uświadomił sobie, o czym mogli tak naprawdę rozmawiać. Na jego twarz wkradł się rumieniec ale nikt nie mógł go zobaczyć pod maską, jedynie Iruka odrobinę się zaniepokoił.

— Kakashi sensei, wszystko w porządku? Masz może gorączkę? — spytał spokojnie. [Twoje imię] zaśmiała się jeszcze radośniej i podbiegła do nich.

— Nawet zauważył coś takiego?! Naruto, oni naprawdę są sobie przeznaczeni! Ale ja jestem głupiutka, myślałam, że może zakochać się tylko w kobiecie, ale przecież płeć nie ma tu znaczenia! Głupie stereotypy wśród ludzi dały mi się we znaki a przecież Oni nie zwracają na to uwagi! — powiedziała poważnie, nerwowo machając rękoma.

— Nie, nic mi nie jest — odpowiedział poważnie Kakashi. Naruto z kolei znowu złapał jakieś zawieszenie, bo nie rozumiał ani słowa z tego o czym mówiła dziewczyna.

— Zakochani?! Przecież Iruka sensei i Kakashi sensei? O czym ty w ogóle mówisz i kim są Oni?! — spytał gwałtownie.

— Co? — spytał nagle Iruka.

— Co? — powtórzyła za nim Tsunade.

— Co? — spytał zaskoczony Naruto i właśnie teraz uświadomił sobie, że przecież znajdowali się w gabinecie Tsunade. Zarówno Kakashi jak i Iruka byli teraz całkiem czerwoni na twarzy i tylko Shikamaru zdawał się nie rozumieć całej sytuacji. [Twoje imię] jakby zdała sobie sprawę z tego co zrobiła i mocno przytuliła się do ramienia Naruto.

— Chyba nabroiłam — wyszeptała do jego ucha na co chłopaka przeszedł dreszcz.

— Chyba rzeczywiście, dattebayo — powiedział niespokojnie, starając się ignorować fakt, że takie zbliżenie się dziewczyny do niego wywoływało w nim uczucie dziwnego pobudzenia.

— Już wiem! Już wiem, przypomniałam sobie, ale ja naprawdę nie chciałam zrobić nic złego, obiecuję, że to nie będzie miało negatywnych skutków, obiecuje! — powiedziała nagle dziewczyna, gwałtownie odsuwając się od Naruto. Za sprawą dziwnego zamieszania do którego się przyczyniła a raczej którego była sprawcą, uświadomiła sobie nagle prawdę o której zapomniała.

— Co wiesz? — spytał zaskoczony.

— Benzaiten... — wyszeptała.

— Benzaiten? — zdziwił się Naruto. Shikamaru i Tsunade od razu podchwycili to jedno słowo.

— Więc to prawda... — wyszeptali jednocześnie.

Widmo szczęścia |Naruto&Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz