XV Obietnica której nie można złamać

76 7 1
                                    

Świadomość, że ta niewinna, pełna wdzięku i dobroci, najwspanialsza jaką kiedykolwiek świat widział, istota, stoi tuż przed Naruto, wciąż zdawała się do niego nie docierać.

— Cholera, jesteś prawdziwa, jesteś realna, prawda? Nie jesteś moim złudzeniem? — spytał poważnie blondyn, przecierając zmęczone oczy. [Twoje imię] pokiwała głową.

— Jestem... — wyszeptała, wciąż nie mogąc uwierzyć, że w końcu go spotkała. Naruto pokiwał głową i nagle się uśmiechnął. Po prostu się uśmiechnął.

— Dobrze — powiedział cicho i gwałtownie podszedł do dziewczyny, żeby w przeciągu sekundy chwycić ją za ramiona i pocałować.

Nie wiadomo nawet, kogo ta sytuacja zaskoczyła bardziej, czy [Twoje imię], która zaraz po zetknięciu z jego miękkimi ustami dała za wygraną i oddała mu się całkowicie, czy Kuramę, który nie spodziewał się takiej pewności siebie po kimś, kto w młodości nie rozumiał definicji miłości romantycznej, czy wreszcie samego Naruto, który nagle zdał sobie sprawę z tego, że przecież ona nie wiedziała co on do niej czuje i że zrobił coś nieprzyzwoitego.

— Przepraszam — powiedział poważnie, odsuwając się od niej gwałtownie i poprawiając włosy. — Przepraszam, nie powinienem.

— W porządku... — wyszeptała wciąż zaskoczona dziewczyna, której serce waliło jak szalone.

I nagle, zapanowała między nimi taka niezręczna cisza. Ani Naruto ani [Twoje imię] nie wiedzieli bowiem co mają w tej chwili zrobić, ale uratowało ich nie szczęście a dobroć i zmysłowość Benzaiten, która jak kwiat wyrosła spod ziemi, żeby przywitać się ze swoją służką.

— [Twoje imię], kochanie! — powiedziała ciepło i mocno się do niej przytuliła. Z perspektywy Naruto musiały teraz wyglądać jak kochanki i nagle uświadomił sobie, że przecież bratnią duszą dziewczyny wcale nie musiał być mężczyzna.

— Co się stało? Dlaczego mogę już z tobą rozmawiać? — spytała zaskoczona dziewczyna. Benzaiten zaśmiała się pewnie.

— Twoja kara dobiegła końca, to dlatego mogłaś porozmawiać z tym mężczyzną... — wyjaśniła.

— Kara, jaka kara? — zdziwił się nagle Naruto, niczego nieświadomy przez tyle długich lat.

— Czy to ten? — spytała tylko cicho bogini. [Twoje imię] skinęła głową. — W takim razie wracam tam, gdzie moje miejsce. Gdy załatwisz sprawy tutaj, wróć proszę do nas, musimy omówić kilka kwestii związanych z twoim powrotem.

— Dobrze — powiedziała spokojnie dziewczyna i w tym samym momencie Benzaiten zniknęła tak szybko jak się pojawiła.

— Jaka kara? — powtórzył Naruto, zupełnie nie interesując się tym, że przecież właśnie spotkał boginię i nawet nie okazał jej należytego szacunku. [Twoje imię] wzięła głęboki oddech.

— Kara za opuszczenie ciebie i wioski j złamanie tym samym mojego przymierza ze zmarłymi... to była po prostu wędrówka przez lata po świecie w samotności...

— Jakie lata?

— Od momentu kiedy Cię opuściłam po dziś dzień...

— Cholera... A dlaczego, dlaczego wtedy odeszłaś? Do niej? — spytał poważnie. Dziewczyna zdziwiła się.

— Do niej, masz na myśli moją panią? Nie, jakby oczywiście, że nie dlatego...

— Chwila, czyli ona nie jest twoją bratnią duszą? — spytał zdezorientowany.

— Moją bratnią duszą? Zwariowałeś?

— Mówiłaś, że już kogoś takiego masz...

— Tak, chodziło mi wtedy o Ciebie — powiedziała łagodnie, odwracając wzrok za każdym razem jak na nią spojrzał. Naruto analizował powoli jej słowa, żeby w końcu uśmiechnąć się szeroko.

— To znaczy, że mnie kochasz? — spytał pewnie. Dziewczyna zrobiła się cholernie czerwona i zerknęła w ziemię, udając że coś w niej kopie butem. — I to znaczy, że zawsze kochałaś?

— Czy to coś w ogóle zmienia? — spytała zawstydzona. Blondyn pokiwał głową.

— To zmienia dosłownie wszystko, to oznacza, że od tej chwili aż do mojej śmierci, nigdy nie pozwolę Ci już odejść — powiedział zmysłowym głosem, podchodząc do niej i chwytając jej twarz w dłonie. — To oznacza, że będę mógł budzić się obok ciebie każdego dnia i każdego dnia będę mógł wracać do domu, ze świadomością, że będziesz w nim na mnie czekać — dodał ciszej, zsuwać dłonie z twarzy na ramiona i mocno je zaciskając. Ich twarze były tak blisko siebie, że dziewczyna dosłownie czuła jego oddech na swoich ustach. — Czy zgadasz się na takie warunki? Jeżeli tak, obiecaj mi — wyszeptał prosto w jej usta. Dziewczyna przełknęła ślinę.

— Obiecuję... Od momentu kiedy Cię zobaczyłam po raz pierwszy, należałam już tylko do ciebie i do ciebie będę należała już zawsze...

— Dobrze... — wyszeptał pewnie i ponownie ją pocałował ale tym razem, nie odsunął się od niej nawet na chwilę.

Widmo szczęścia |Naruto&Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz