XIV Droga przez nicość

66 5 2
                                    

Z pamiętnika demona...
Nie wiem dokładnie który jest dzień, rok czy miesiąc. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Czas dla mnie nie istnieje, tak samo jak przestrzeń, jest tylko mrok. Cholernie tu ciemno, nie ma nawet jednego złotego promyka, nie ma tu nawet jednego złotego włosa...
Wstyd mi, że zawiodłam zmarłych, którzy poprosili mnie o pomoc, wstyd mi, że zawiodłam jako służąca Benzaiten, tak cholernie mi wstyd, że się z Tobą nie pożegnałam.
Poszedłeś już dalej? Znalazłeś tą, którą kochasz? Cholera, chyba znowu zgubiłam się w tym lesie.

*
Z pamiętnika demona...
Jakieś dzieci mnie dzisiaj zaczepiały, szkoda, że nie mogłam z nimi porozmawiać. Nawet nie wiem, jakim cudem w ogóle mnie zobaczyły, ale chyba była to kwestia tej dziecięcej niewinności.
Były tak śliczne, że bez wątpienia mogłyby być dziećmi Naruto... Masz już dzieci? Ciekawe jak wyglądałyby nasze dzieci, miałyby oczy po tobie, to bez wątpienia, musiałyby mieć... Ten piękny, kojący błękit. Cholera, cholera, cholera.

*
Z pamiętnika demona...
Zapomniałam już, po co ciągle tu wracam... Nigdy go jeszcze nie spotkałam, ale wciąż mam nadzieję, że zobaczę go chociaż na chwilę... Zapewne jest już poważnym, dorosłym mężczyzną. Zostałeś już Hokage? Cholera ile czasu dokładnie minęło od rozpoczęcia mojej kary?

***
[Twoje imię] szła powoli, rozglądając się na wszystkie strony. Była w tym lesie już wcześniej, właściwie przychodziła do niego nieustannie. Dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem, szła w nadzieji, że może dzisiaj go zobaczy, że będzie mogła chociaż na niego popatrzeć, gdzieś z oddali, gdzieś przez mgłę.

Szła powoli, nucąc pod nosem słowa kołysanki, którą śpiewała jej Benzaiten przed snem, gdy słowa piosenki już się kończyły, zobaczyła go. Siedział przy drzewie i z zamkniętymi oczami mówił, mówił do niej. Bez wątpienia mówił do niej, przecież wiedziała. Podeszła bliżej, stała dosłownie obok a jednak wciąż skryta. Patrzyła na niego jak na największy skarb.

Od naszego ostatniego spotkania bez wątpienia się zmienił. Jesteś teraz tak poważny i dojrzały, tak dobrze zbudowany i cholera, jeszcze bardziej przystojny... Jesteś Hokage i...

— Kurama... — wyszeptała, czując jego obecność.

— Kurama? — spytał Naruto, zerkając na demona. Kurama wziął głęboki oddech, już chciał mu powiedzieć ale była szybsza.

— Naruto... — wynurzyła się zza krzaków.

— [Twoje imię]...

Widmo szczęścia |Naruto&Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz