Gdy opuścił w końcu swoje pokoje, pierwszym co zauważył, był stos kartek pod jego drzwiami. Wszystkie były zapisane hiraganą i katakaną, oraz paroma kanji, nie będąc pewnym skąd rudzielec je zna. Im głębiej w prace Nakahary zaglądał, tym bardziej podziwiał jak pięknie kreślił już znaki, pomimo dość krótkiego czasu nauki. W końcu złapał jedną, nieco inaczej zapisaną, z równo umieszczonymi znakami, jeden pod drugim w prawidłowej manierze. Chuuya napisał wiersz, nie jakieś arcydzieło, ale prostą rymowankę, jakby dziecięcą, zapisaną prostymi znakami. Kartki z ćwiczeniami zwykle spalał, nie były mu one więcej potrzebne, ale tą jedną, uroczą, schował w szkatułce. Po samotnym śniadaniu przemierzał korytarze, ostatnia wolna chwila zanim ponownie zacznie pełnić rolę opiekuna Omegi, i gdy przechodził przed wejściem do ogrodu, usłyszał muzykę. Mozolne uderzanie plektronem w jedwabne struny, gra nie była czysta, co jakiś czas zdarzała się fałszywa nuta, ale mimo wszystko zdolność nauki rudzielca była zadziwiająca. Przysiadł przy wejściu, skinął lekko głową w stronę nauczyciela i uśmiechnął na widok zaciętości na twarzy chłopca. Włosy opadały na ramiona, falowały do ruchów i widok był dziwnie rozczulający, ponieważ wiedział, że Chuuya nie pozwolił dotknąć swoich włosów nikomu innemu.
- Mogę cię prosić? - szepnął w stronę kobiety i wstał delikatnie, wsuwając do budynku, czując na sobie jej wzrok. - Jak mu idzie? - zapytał z uśmiechem, wciąż słysząc próby rudzielca.
- Powiedziano mi, że będę uczyć Omegę - mruknęła wściekle. - Chłopiec uczy się bardzo szybko, ale czy nie powinnam zajmować się prawidłowym problemem? Jeśli miał ruję, mogłam zajmować się innym uczniem. - Ah, tak. Muzykantka nie zdołała go poznać, oczywiście wiedziała jak wygląda książę, ale po tamtym obiedzie Dazai czuł jak traci kontrolę i na pierwszą lekcję Chuuya musiał trafić sam.
- To jest ta Omega - powiedział wesoło, bo może był nieco podły, ale uwielbiał to zaskoczenie na twarzach ludzi. Cóż, znany był też raczej z pokrętnego poczucia humoru. Kobieta spojrzała na rudzielca, marszcząc brwi w zamyśleniu i opadła zaraz na kolana, kajając.
- Proszę wybaczyć, Wasza Wysokość - jęknęła, wystarczająco głośno, by zainteresować samego chłopca. Gra ustąpiła i niebieski wzrok uniósł się na Alfę, a kąciki warg uniosły w uśmiech.
- Dazai, słyszałeś? - zawołał, odkładając instrument na poduszkę obok i wstał, nieco prostacko z klęczek, będzie musiał spędzić nad tym nieco więcej czasu bliżej terminu.
- Tak, Chuuya. - Uśmiechnął się w odpowiedzi, bo Omegi były tak bardzo interesujące, gdy nie walczyły o przetrwanie. Cesarzowa również grała, choć na guzhengu, i mimo, że zajęło jej to nieco więcej czasu, jej gra wciąż zachwycała. Złapał nadgarstek rudzielca, dostrzegając czerwone opuszki i spojrzał z uwagą na zdarte od strun palce. Wyglądało boleśnie i takie musiało być, gdy ciało wokół otwartych ran było napuchnięte. - Doskonale sobie poradziłeś, ale pozwólmy zagoić się twoim palcom - powiedział spokojnie. Zabliźniona skóra była problematyczna, choć jego bracia posiadali ich sporo, jako wojownicy i samurajowie, to jednak uważali kobiety i Omegi za bezwartościowe, gdy posiadały choć ukłucie po igle. On za to traktował blizny jak historię. - Wezwę cię, gdy już będzie mógł wznowić lekcje.
- Tak, Panie - mruknęła, wstając z klęczek, by uprzątnąć miejsce lekcji. Dopiero wtedy Dazai zaczął się zastanawiać. Osobiście przygotowywał pokój do nauki dla Chuuyi, tak więc czy o czymś zapomniał? Wysunął ramię, by rudowłosy mógł oprzeć się i ruszyli powolnie korytarzem.
- Naprawdę dobrze sobie radzisz - powiedział ciepło, poklepując dłoń nastolatka leżącą miękko na rękawie haori. - Dziękuję za wiersz - mruknął nieco ciszej, obserwując jak policzki, przyprószone lekko pudrem, różowieją. Cesarska kosmetyczka niewiele musiała zrobić z twarzą rudzielca, ponieważ on nie posiadał wad, lekkie zapuszczenie, a mimo to wciąż był piękny i nic nie zmieniło się w tej kwestii. - Zaszczycisz mnie spacerem? Opatrzę twoje rany, ale musimy przez ogród dotrzeć do pracowni. - Tak, Chuuya tam jeszcze nie był. Na pewno udało mu się zwiedzić budynek mieszkalny i dzienny, gdzie odbywało się większość lekcji i posiłki, ale część zamku, którą zawłaszczył sobie na budowanie największych wynalazków ludzkości znajdował się nieco bardziej na uboczu. Nakahara skinął lekko głową, obserwując Alfę z uwagą, do tej pory nie wiedząc jak bardzo brakowało mu jego obecności. - Dlaczego ćwiczyliście na dworze? - zapytał w końcu, uśmiechając się lekko, czując na sobie niebieskie spojrzenie bez ustanku.
![](https://img.wattpad.com/cover/299274296-288-k915387.jpg)
CZYTASZ
[BSD] Ostatnia Omega - zakończone
FanfictionDziwna choroba opanowała świat, a może czas Alf i Omeg po prostu dobiegł końca, a jednak Chuuya Nakahara, syn starego generała, dziecko zamieszkałe na wsi okazało się ostatnią, nie zajętą Omegą. Zostaje sprowadzony na cesarski dwór, by zostać związa...