Rozdział 22

792 65 11
                                    

-pfff Dream to nie czas na żarty- zaśmiałem się myśląc że chłopak też to zrobi. Nie byłem zdziwiony że stało się wręcz przeciwnie. Nigdy nie myślałem na temat mojego zdrowia. Zawsze byłem przekonany że umre na starość jak pomarszczona rodzynka z bólem stawów jednak nie przypuszczałem że pojawi się w moim życiu choroba zwana rakiem. Nie wiem czy w ogóle można nazwać "raka" chorobą. Dziwne słowo "rak". Kojarzy nam się to z znakiem zodiaku czy jakimś skorupiakiem.

-Dzień dobry Panie George- z przemyśleń wyrwał mnie lekarz wchodzący na salę.- jak się Pan czuje?

- A jak mam się czuć?- zapytałem z irytacja w głosie na co lekarz tylko westchnął.

- dobrze, A więc po dokładnym przebadaniu Pana doszliśmy do wniosku że ma Pan nowotwór złośliwy. Najczęściej on spotyka ludzi po pięćdziesiątym roku życia aczkolwiek młodych też. Oczywiście mniejszy procent. Dokładnie nie mogę powiedzieć ile panu zostało czasu. Mamy nadzieję że jak najwięcej. -dodał lekarz po czym wyszedł zostawiając mnie z tym wszystkim.

- nie jestem gotowy- powiedziałem bliski płaczu.- to się dzieje za szybko. Może to tylko sen?- zacząłem się śmiać dramatycznie.

- George. Uspokój się- powiedział Dream kładąc swoją dłoń na te moją.- wszystko będzie dobrze. Przejdziemy przez to razem.

Naprawdę to koniec. Jakaś porażka. Nie wiem co mam czuć. Na pewno nie czuje spokoju. Ludzie którzy każą się uspokoić zasługują na tortury. No bo kto się uspokoi w takiej sytuacji? Na pewno nie ja, A takie gadanie mnie jeszcze bardziej wkurza.

-dobra chodźmy stąd-powiedziałem wstając z łóżka.

- George nie możesz. Musisz zostać na dalszej obserwacji- Blondyn starał się mnie zatrzymać,ale ja uparcie dążyłem do wyjścia.

- jakiej obserwacji? Najpierw mi mówią że mam raka, potem "dochodzą do wniosku" że mam nowotwór jakiś tam. Czyli wcale nie wiedzą co mam I tylko se dochodzą do wniosku. Niech se dochodzą ,Ale beze mnie, A i jeszcze nie mogą mi powiedzieć ile czasu mi zostało. O to ich nie obwiniam bo wiem że to może być ciężkie do oszacowania. Proszę cie. To tylko ludzie z brakami w mózgu.- powiedziałem już ubrany w swoje ciuchy i kierujący się do wyjścia. Tym razem nikt mnie nie zatrzymał. Wyszedłem sobie z szpitala i skierowałem się w stronę naszego domu. Znałem już Florydę ( nie całą) więc wiedziałem gdzie iść.

Find Yourself //Dnf//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz